Artykuł uświadamia czytelnikowi, że nie tylko w przypadku publikacji Pawła Lisickiego, ale również w innych, typowo popularnonaukowych dziełach warto po lekturze pójść krok dalej, skonfrontować przekazywane treści z publikacjami i materiałami dotyczącymi tych samych zagadnień. John Connelly poddaje krytyce próby interpretacji Pisma Świętego przez polskiego autora, które według profesora są błędne.
Pan Lisicki twierdzi, że to Żydzi zabili Jezusa i to właśnie stąd możemy wywodzić antysemityzm. Według niego wydarzenia sprzed 2000 lat nadal odbijają się echem w relacjach pomiędzy wyznaniami. Osobiście się z tym nie zgadzam i nie uważam, że powinno się teraz wymagać od Żydów wzięcia na swoje barki winy na śmierć Jezusa.
Autor wielokrotnie odnosi się do książki papieża Benedykta XVI "Jezus z Nazaretu". Chyba najbardziej uderzającymi mnie słowami były te zawarte w pytaniu, komu czytelnik, jako katolik i osoba, która niezbyt często ma okazję czytać pisma teologiczne wierzy. Czy wierzę dziennikarzowi? Czy raczej organom Kościoła, których członkowie poświęcają całe życie na interpretację Pisma Świętego i są to osoby wykształcone w tym kierunku?
Po lekturze tego artykułu nie twierdzę oczywiście, że książka Pawła Lisickiego nie jest warta lektury, czy zupełnie bezwartościowa. Nadal oceniam ją dosyć wysoko, bo przekazuje wiele treści, które powinien znać każdy, kto uważa się za chrześcijanina. Faktem jest jednak, że czuję niemały wstyd, że jestem osobą tak bardzo nieoczytaną jeśli chodzi o kwestie teologiczne. Z drugiej strony, pojawia się pytanie, czy jeżeli nawet badacze, którzy poświęcali tym zagadnieniom wiele lat nie są ze sobą zgodni to czy ja, bez przygotowania poradzę sobie ze sformułowaniem odpowiednich wniosków?
Dyskusje na tematy zawarte w "Kto zabił Jezusa?" są potrzebne. Dzięki temu więcej osób zainteresuje się i pogłębi swoją wiedzę. Po lekturze artykułu z pewnością będę częściej zaglądać do dodatkowych źródeł po przeczytaniu pozycji popularnonaukowych, aby nie polegać tylko na jednym osądzie i na nie kształtować na nim własnego.