piątek, 14 czerwca 2013

Paul L. Maier - Coś więcej niż ślad

Tytuł: Coś więcej niż ślad
Autor: Paul L. Maier
Wydawnictwo: Promic
Liczba stron: 511
Źródło okładki: http://www.wydawnictwo.pl/



Dzisiaj chcę Wam zaprezentować książkę, z którą przez dwa tygodnie było mi wybitnie nie po drodze, ciągle coś przeszkadzało w lekturze, a gdy już się wciągnęłam, to po prostu ją pochłonęłam, podobnie jak pierwszą część czyli "Ślad życia, ślad śmierci".

Akcja rozgrywa się kilka lat po wydarzeniach opisanych w "Ślad życia, ślad śmierci". Jonathan i Shannon są szczęśliwym, kochającym się małżeństwem. Nagle ich całe życie się zmienia. Pojawia się Jeszua ben Josef, wraz z 12 towarzyszami i zaczyna nauczać na wzór Jezusa. Co więcej, czyni podobne znaki: uzdrawia chorych, przywraca wzrok ślepcowi, a nawet wskrzesza zmarłego ucznia! Czy przy takich argumentach można nie wierzyć, że to Jezus powrócił na ziemię? Nawet odkryta przez naukowców mozaika z I wieku, której tekst tłumaczył Weber mówi o pośrednim przyjściu Jezusa, właśnie w naszych czasach. 

W sprawę angażują się media, przywódcy religijni i państwowi oraz przede wszystkim nasz główny bohater. Mimo ogromnej wiary swojej żony, sam podchodzi bardzo sceptycznie do postaci Jeszui i w tajemnicy szuka dowodów na potwierdzenie jego niezwykłej tożsamości. Ben Josef traktuje profesora jak przyjaciela i planuje uczynić go jednym z najważniejszych głosicieli prawdy o Jezusie. Tymczasem papież Benedykt XVI zwołuje sobór, na którym mają się spotkać najwięksi tego świata wraz z Jeszuą...

I znowu bardzo dobra powieść Paula L. Maiera. Było interesująco, było o rzeczach poważnych i po raz drugi autor zasiał w mojej głowie takie małe ziarenko niepewności. Co by było, gdyby to była rzeczywistość? Jak zachowali by się ludzie, gdyby Jezus naprawdę powrócił i zaczął czynić cuda, uzdrawiać i nauczać? Jaki byłby teraz, 2000 lat później? Ale to już kwestia gdybania.

Momentami było trochę przewidywalnie, troszeczkę szybciej miałam pewne podejrzenia niż Jonathan Weber, ale znacznie częściej to profesor i dowody przez niego odkryte mnie zaskakiwały i zaczynałam się zastanawiać, jak to w ogóle było możliwe :).

Dużym plusem jest to, że autor nie zdradza szczegółów z poprzedniego tomu, więc można bez problemu czytać serię zaczynając od "Coś więcej niż ślad". Oczywiście są wzmianki dotyczące pewnego poważnego kryzysu chrześcijaństwa, ale bez wdawania się w dokładne wyjaśnienia. Okładki obu części są bardzo podobne stylem, dlatego też pięknie prezentują się na półce, takie dwa grubaski :D. 

Podsumowując, warto sięgnąć po tę wprost uzależniającą książkę, oczywiście jeśli nie będziecie mieli przed sobą ważnych egzaminów :). Paul L. Maier pisze tak interesująco, tak stopniuje napięcie, że ciężko jest odłożyć lekturę i w konsekwencji 500 stron czyta nam się łatwiej i szybciej niż połowę krótsze powieści.

Moja ocena: 8/10

Powieść przeczytałam i zrecenzowałam dzięki


Fakt ten nie wpływa na moją ocenę


12 komentarzy:

  1. Pierwsza część tej serii nieco bardziej mi się podobała, jednak lekturę tego tomu również wspominam bardzo przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza część była odrobinę bardziej nieprzewidywalna, w tej już wiedziałam, czego się spodziewać :)

      Usuń
  2. Muszę poznać obie części:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... A ja się nie czuję przekonana. Sama nie wiem dlaczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie czujesz się przekonana, lepiej spożytkuj te kilka godzin na inną lekturę ;].

      Usuń
  4. Właśnie skończyłam czytać i będę się mozolić nad recenzją.
    Tak się złożyło, że zaczęłam czytać o przygodach Webera i jego zony zupełnie od końca, czyli od Kodeksu Konstantyna. )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby "mozolić" znaczyło, że nie przypadła Ci do gustu, czy raczej brak weny? "Kodeksu Konstantyna" jeszcze nie czytałam, ale bardzo mnie kusi :)

      Usuń
    2. Książka mi się podobała, była interesująca a poza tym to świetna wędrówka po Galilei drogami, które przemierzał Chrystus, ale pisanie opinii to dla mnie zawsze trud. Nie pisze mi się ani łatwo, ani szybko.)

      Usuń
    3. Ufff, już się wystraszyłam :). Z tym pisaniem to już tak jest, że czasami wystarczy pół godziny, a innym razem dwie to mało :)

      Usuń
    4. W pół godziny mi się jeszcze nigdy nie udało napisać.)

      Usuń
    5. Mi jakieś krótsze w pociągu to wychodzą koło pół godzinki :P. Ale i tak przy przepisywaniu dużo zmieniam :)

      Usuń

Zostaw tutaj ślad swojej obecności, z chęcią przeczytam i odpowiem na Twój komentarz :). Coś Ci się nie podoba lub z czymś się nie zgadzasz? Napisz mi o tym. Anonimie, podpisz się