środa, 30 września 2015

Podsumowanie września

Hej :)

W końcu mogę powiedzieć, że czas przestał mi tak szybko biec. W ostatnich miesiącach żyłam ciągle na wysokich obrotach, ale wraz z nadejściem jesieni wszystko zwolniło. I dobrze, bo mogłam poznać 6 interesujących książek :)

1. Ewa Nowak - Bardzo biała wrona - 320 str.
2. Ewa Nowak - Pierwsze koty - 318 str.
3. Matthew Quick - Niezbędnik obserwatorów gwiazd - 319 str.
4. Mhairi McFarlane - Uwaga, to może być miłość - 347 str.
5. Maxime Chattam - Upiorny zegar - 507 str.
6. Andy Andrews - Sekret wędrowca. Siedem najważniejszych decyzji twojego życia - 234 str.

We wrześniu przeczytałam 2045 stron, czyli 68 stron dziennie. Ostatni raz taki wynik przekroczyłam w styczniu, więc w końcu wraca moja dobra passa i jest nadzieja, że będę więcej czasu poświęcała literaturze :)

Jeżeli chodzi o najlepsze i najgorsze książki tego miesiąca nie mogę wybrać jednoznacznej kandydatki, bo każda dała mi coś innego. W Serii Miętowej jestem zakochana od czasów gimnazjum, dorastałam przy perypetiach bohaterów i jest dla mnie ogromnie sentymentalna, Andy Andrews natchnął mnie do refleksji, kryminał Chattama wciągnął i trzymał mnie w napięciu podczas moich wrześniowych podróży. "Uwaga, to może być miłość" jako typowe romansidło napawało mnie optymizmem, za to "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" sprawił, że trochę łagodniejszym okiem spojrzałam na autora, którego "Poradnik pozytywnego myślenia" określiłam jako jedną z najgorszych książek roku. 

Co w październiku? Pojawi się reszta recenzji książek przeczytanych we wrześniu. Pojawi się jedna konkretna cegiełka, czyli "Turniej cieni" Elżbiety Cherezińskiej, oprócz tego znowu sięgnę po kilka książek z domowej biblioteczki, gdyż chcę do końca roku zmniejszyć liczbę nieprzeczytanych do 30 ;).

Jak Wam minął wrzesień? Jak powrót do szkoły i nastawienie przed nowym rokiem akademickim? :)

sobota, 19 września 2015

Kilka słów o wypadaniu włosów

Cześć!

Dzisiaj chcę poruszyć temat bardziej zdrowotny, związany wyjątkowo z urodą, a nie z literaturą. Nadmierne wypadanie włosów jest czymś, co dotknęło mnie osobiście, więc po rozmowie z lekarzem i fryzjerem mogę wysnuć pierwsze przypuszczenia, jakie mogą być przyczyny tego stanu i przede wszystkim jak sobie z tym radzić. Z racji, że kobiety stanowią znaczną większość moich czytelników, to dzisiaj skupię się właśnie na wypadaniu włosów u pań. Wpis powstał w ramach współpracy z serwisem Tourmedica.

Pierwszą z możliwych przyczyn jest farbowanie włosów. Farby, mimo że pięknie zmieniają kolor włosów, działają również niszcząco na włosy, sprawiają że stają się słabsze. W moim przypadku nawet zmiana farby na ziołową, naturalną hennę nie poprawiła sytuacji. Nie bez znaczenia jest też stres. Gorszy okres w życiu, problemy w pracy, szkole, konflikty czy złe wydarzenia w rodzinie - te wszystkie czynniki  mają negatywny wpływ nie tylko na włosy, ale również na nasz cały organizm. Warto również przyjrzeć się przyjmowanym lekom. Niektóre z antybiotyków, czy też leków na nadciśnienie mogą mieć efekt uboczny w postaci wzmożonego wypadania włosów. Nawet dieta, jeżeli jest uboga w żelazo i witaminy z grupy B może wpływać na powolne przerzedzanie naszej fryzury. Osoby zmagające się z anemią mogą uskarżać zaobserwować właśnie taki efekt. Okres po ciąży również jest czasem, kiedy włosy mogą bardziej wypadać, ale jest to zjawisko tymczasowe. Gdy zaobserwujemy, że włosy bardzo mocno wypadają, należy niezwłocznie udać się do lekarza, który zleci podstawowe badania. 

Jeżeli chodzi o leczenie łysienia u kobiet, to pod odnośnikiem macie kilka klinik zajmujących się już bardzo profesjonalnie leczeniem łysienia. Przeszczepianie włosów jest dosyć drogim zabiegiem, można więc zamiast tego poddać się mikropigmentacji. Wszystkie sposoby na leczenie wypadania włosów należy zawsze skonsultować z lekarzem, najlepiej trychologiem, czyli specjalistą od spraw związanych z włosami. Na początek dobrym rozwiązaniem, bardziej dostępnym dla każdej z nas są preparaty, wcierki i masaże pobudzające cebulki.  Oczywiście nie ma powodu do paniki, gdy podczas czesania wypadnie Wam kilka bądź kilkanaście włosów, gdyż jest to naturalnym procesem. Długowłose kobiety mogą zauważać u siebie wypadanie ponieważ dłuższe włosy = większe obciążenie, a już nawet kilkanaście długich, grubych włosów może dać efekt wizualny dużego wypadania. Problem pojawia się wtedy, gdy każde czesanie, a nawet normalne, codzienne funkcjonowanie owocuje sporą ilością "zgubionych" włosów. 

Jak to było u mnie? Około rok temu zauważyłam, że każde czesanie włosów jest związane z wyjmowaniem ich ze szczotki w liczbie zdecydowanie przekraczającej normalne wypadanie. Dodatkowo na poduszce i podłodze również znajdowałam coraz więcej swoich włosów. Muszę zaznaczyć, że włosy mam cienkie, nie jest ich dużo, więc każda strata bardzo bolała. Niestety, doszło do takiego momentu, że pojawiły mi się obszary na głowie, gdzie wcale włosów nie ma. Postanowiłam rozpocząć z tym walkę, zacznę brać preparaty wzmacniające cebulki włosowe, przyjrzę się bliżej swojej diecie i przede wszystkim odstawię farbowanie (co boli mnie najbardziej, bo uwielbiam mieć na włosach nowe odcienie brązu). Kondycja włosów jest dla mnie jednak ważniejsza niż piękny kolor, więc będę musiała zamienić farbę na płukanki, które lekko poprawią mój naturalny odcień. U lekarza już byłam, wyniki są całkiem dobre, więc muszę wyeliminować inne czynniki , które mogą sprawiać, że włosy tak bardzo mi wypadają. Jeżeli w ciągu pół roku, po zmianie obecnych przyzwyczajeń kondycja włosów się nie poprawi będę szukała innych przyczyn tego stanu. 

Czy któraś z Was walczy z wypadaniem włosów? Jak sobie z tym radzicie?

piątek, 18 września 2015

Ewa Nowak - Bardzo biała wrona

Tytuł: Bardzo biała wrona
Autor: Ewa Nowak
Liczba stron: 319
Wydawnictwo: Egmont
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl



Rzadko trafiają się książki młodzieżowe, które autentycznie mnie poruszą. Ewę Nowak czytałam dotychczas głównie ze względu na przyjemny styl pisania, ciekawie zarysowane charaktery i przedstawienie problemów, z którymi borykają się młodzi ludzie w sposób wzbudzający szczere zainteresowanie. Żadna z książek należących do serii miętowej (a przeczytałam już prawie wszystkie) nie została przeze mnie odłożona na dłużej niż godzinę, tak bardzo chciałam poznać już finał tej historii. Nie inaczej było w przypadku "Bardzo białej wrony", która powstała w 2009 roku, a jest zwłaszcza w obecnych czasach coraz bardziej prawdziwą opowieścią. 


Natalia i Norbert to uczniowie liceum. Ona je zaczyna, on jest w klasie maturalnej. Dziewczyna od pierwszego spotkania wzbudza w Norbercie zainteresowanie, więc zaczyna ją adorować, sprawiać niespodzianki w postaci własnoręcznie robionych kanapek, czy też odprowadza ją ze szkoły. Natalii zaczyna imponować taka postawa i szybko zostają parą. Wkrótce w Norbercie budzi się zazdrośnik i zaczyna być zaborczy, kontroluje swoją dziewczynę, a wszelkie oznaki nieposłuszeństwa z jej strony karze "fochami". Zaślepiona miłością Natalia nie zauważa, że wszyscy wkoło się o nią martwią, że widzą jak chłopak ją wykorzystuje, wręcz atakuje swoich bliskich, że zmówili się przeciwko Norbertowi.

Równoległym wątkiem związanym z Natalią jest adopcja, na którą zdecydowali się jej rodzice. Zaopiekowanie się Markiem okazuje się nie być tak proste, jak na początku myśleli. Dziecko pilnuje się tylko ojca, do którego nie dopuszcza innych ludzi. Natalia wraz z mamą są zmuszone do wyprowadzania psa w środku nocy, gdyż wyje i przeszkadza sąsiadom. Cała sytuacja sprawia, że nad rodziną ciągle wiszą ciemne chmury. 

W książce spotykamy również starych bohaterów, czyli Milenę i Witka, ale pełnią oni rolę drugoplanową. Milena, jako przyjaciółka Natalii chce jej pomóc wyplątać się z chorej relacji. Jej związek z Witkiem również przechodzi mały kryzys. Norbert zdecydowanie nie jawi się nam jako bohater pozytywny. Od początku w jego zachowaniu czai się jakieś "ale", nie da się uśmiechnąć czytając o rozwoju jego związku z Natalią, wręcz chciałoby się ostrzec ją przed tą znajomością.

Jest to zdecydowanie najbardziej smutna i poruszająca książka autorki, ale chyba najbardziej do mnie przemówiła spośród kilku ostatnich powieści należących do serii miętowej. Polecam absolutnie każdemu!

Moja ocena: 9/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Poczuj miętę do czytania


czwartek, 3 września 2015

Katarzyna Kwiatkowska - Zbrodnia w szkarłacie

Tytuł: Zbrodnia w szkarłacie
Autor: Katarzyna Kwiatkowska
Liczba stron: 393
Wydawnictwo: Znak
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl



W kwietniu opisywałam swoje wrażenia po lekturze "Zobaczyć Sorrento i umrzeć". Dałam tej książkę tylko 6, gdyż w moim mniemaniu była znacznie słabsza od powieści "Abel i Kain". Pierwsze spotkanie z twórczością autorki oceniłam aż na 9, więc był to dosyć duży przeskok i z pewnym zaniepokojeniem sięgnęłam po "Zbrodnię w szkarłacie", mając cichą nadzieję, że tym razem autorka znowu mnie zachwyci. Jak się okazało, najnowsza powieść zasługuje na szczerą 10 ;).

Jan Morawski, wraz ze swoim nieodłącznym kamerdynerem i przyjacielem Mateuszem zostaje poproszony przez kuzynów Jezierskich o odnalezienie rodzinnego skarbu. Rodzina mocno naciska na Morawskiego, gdyż wielkimi krokami nadchodzi moment ślubu dziedziczki Jezior, Heleny. Oprócz tego okazuje się, że majątek jest na skraju bankructwa, a w konsekwencji przejścia w obce, niemieckie ręce. Z racji, że wydarzenia obejmują okres zaborów, ten fakt boli mieszkańców Jezior wyjątkowo mocno. Nagle ciszę nocną przerywa strzał. Trupem okazuje się być Józef Szulc, mężczyzna, któremu Jezierski był winny pieniądze. Pozornie każdy miałby motyw do zabójstwa: zarówno Jezierski, jak i jego żona oraz córka Helena mogliby chcieć pozbyć się mężczyzny, aby ocalić ukochane Jeziory. Rozchwiana emocjonalnie Ewelina Jezierska - bratowa Jerzego, sprawująca opiekę nad pasierbicą z ogromną chęcią wbija szpile w rodzinę nieżyjącego męża. Ślady wskazują, że mógł być to ktoś z zewnątrz. Mieszkańcy Jezior próbują zatuszować całą sprawę, gdyż obecność policji w przededniu wesela mogłaby zakończyć się skandalem. Na miejsce przybywa jednak Joachim Engel - bardzo tajemniczy przedstawiciel prawa.

Powieść jest świetnie skonstruowana. Wydawałoby się, że każdy na motyw, ale każdy ma też alibi, które Janowi wydaje się mocno naciągane. Powoli wychodzi na jaw, że nikt nie mówi bohaterowi prawdy. Jakby tego było mało, Helena postanawia odwołać uroczystość zaślubin, na co nie chce przystać jej narzeczony. Jan Morawski ma mało czasu na zadania, które zostały zrzucone na jego barki: uratowanie Jezior, odnalezienie skarbu i ustalenie kto i dlaczego zabił Szulca. 

Bardzo szybko wciągnęłam się w historię przedstawioną przez panią Kwiatkowską i kilkakrotnie tak się zaczytałam, że zdarzyło mi się zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Ta książka przełamała moją trwającą już kilka miesięcy niemoc czytelniczą, dała to, co w książkach jest najpiękniejsze: całkowicie wchłonęła mnie w akcję, dała odczuć klimat historyczny sprzed ponad 100 lat, wreszcie pozostawiła lekki niedosyt spowodowany zbyt małą ilością stron ;). Jeżeli chodzi o rozwiązanie zagadki, to niestety nie udało mi się ustalić kto i dlaczego zabił, ale finał przyniósł mi dużo satysfakcji.

Jeżeli chodzi o książki Katarzyny Kwiatkowskiej, to zdecydowanie będę oczekiwała na jej kolejne powieści, najchętniej z Janem Morawskim w roli głównej. Do lektury tej książki zachęcam absolutnie każdą i każdego z Was, a Katarzynie z Kasiek myśli dziękuję, że jako pierwsza przekonała mnie do twórczości autorki i sięgnęłam po powieść "Abel i Kain" :)

Moja ocena: 10/10

Za książkę dziękuję autorce :)

Ps. Nie zapowiadam jeszcze powrotu na stałe, ale postaram się pisać przynajmniej raz w tygodniu. Jeżeli będę trafiała na tak świetne książki jak ta, to z pewnością mi się to uda, bo palce same biegały po klawiaturze :)