środa, 31 lipca 2013

Podsumowanie lipca

Hej :).

Witam Was po raz 15 w podsumowaniu miesiąca :). W lipcu przeczytałam następujące książki:

1. Jacques Neirynck - Proroctwo o Watykanie - 242 str. recenzja
2. Jakub Ćwiek - Chłopcy - 319 str. recenzja
3. Tyler Hamilton, Daniel Coyle - Wyścig tajemnic - 313 str. recenzja
4. Andrzej Te - sPokolenie czyli Gniew - 199 str. recenzja
5. Robert Górski, Mariusz Cieślik - Jak zostałem premierem - 193 str. recenzja
6. Przemysław Borkowski - Hotel Zaświat - 311 str. recenzja
7. Katarzyna Szelenbaum - Wielki Północny Ocean. Księga III. Bóg - 378 str. recenzja
8. Par Lagerkvist - Karzeł - 233 str. recenzja
9. C.S.Lewis - Zaskoczony radością - 346 str. recenzja
10. Isabelle Lafleche - Kocham Nowy Jork - 385 str. recenzja
11. James Craig - Londyn we krwi - 335 str. recenzja
12. Yrsa Sigurdardóttir - Statek śmierci - 334 str. recenzja
13. Conor Grennan - Mali książęta (przedpremierowo) recenzja
14. Federico Moccia - Amore 14 - 478 str. (pocket) recenzja
15. Gwen Russell - David Beckham. Piłkarz. Celebryta. Legenda - 313 str. recenzja
16. Szymon Chudyk - Demontaż - 408 str.
17. Katarzyna Michalak - Bezdomna - 252 str. recenzja

W lipcu przeczytałam 5039 stron, czyli 162 strony dziennie :). 
Najlepsza książka: "Mali książęta", chociaż lektura trzeciej księgi Wielkiego Północnego Oceanu i "Wyścigu tajemnic" również była świetna :)
Najgorsza książka: "Hotel Zaświat". Zdecydowanie. 

Lipiec upłynął pod znakiem nawiązania nowych współprac, zobaczymy jak będą się układać :). Starałam się trochę częściej pisać, zwłaszcza że przybywa czytaczy. Przekroczyłam również liczbę 300 wpisów, z czego ogromnie się cieszę :)

Co do Disqusa, to póki co go nie wprowadzę, przekonało mnie kilka głosów przeciw, jeszcze zobaczę jak będzie się te narzędzie rozwijało :).

A co w sierpniu? Stosiku wyjątkowo nie zapowiadam, bo byłby bardzo malutki. No i oczywiście dobijamy do 150 obserwatorów :). 

wtorek, 30 lipca 2013

James Craig - Londyn we krwi

Tytuł: Londyn we krwi
Autor: James Craig
Liczba stron: 335
Wydawnictwo: MUZA
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl


"Londyn we krwi" to debiutancka powieść tego autora. Stali czytacze bloga wiedzą, że debiuty to ja lubię, więc z ogromnym zaciekawieniem rozpoczęłam lekturę i dowiedziałam się, dlaczego czytałam, że Craig to naprawdę dobry pisarz.

Akcja rozgrywa się w tytułowym Londynie. Nieznany sprawca gwałci i morduje kilku mężczyzn. Okazuje się, że jeszcze na studiach należeli oni do ekskluzywnego klubu Merrion. Według zasad, studenci nie mieli żadnych zasad, wszystko było im wolno, a nieporozumienia załatwiali dzięki pieniądzom. John Carlyle, policjant który zostaje skierowany do sprawy ma bardzo mało czasu na odnalezienie zabójcy. Jest pewien, że na jego liście osób do zlikwidowania znajdują się bracia Carltonowie. Edgar i Xavier mają według sondaży ogromne szanse na zajęcie najważniejszych stanowisk w rządzie. Carlyle ma tylko kilka dni do wyborów. Od tego jak poprowadzi sprawę zależy jego być, albo nie być...

James Craig stworzył świat, w którym nic nie jest jednoznaczne. Polityka miesza się z przestępczością. Edgar i jego brat są kryształowymi postaciami tylko w obliczu kamer i fleszy. John Carlyle przyjaźni się z dilerem narkotyków. Łatwiej jest zamieść coś pod dywan, niż szczerze o tym mówić. Dodatkowo postawił na przeciwieństwa. Najpierw przedstawia brutalne, makabryczne morderstwo, a za chwilę Carlyle i jego polski kolega po fachu, Szyszkowski (swoją drogą, zagraniczni autorzy zawsze nadają Polakom bardzo skomplikowane nazwiska :)) rozmawiają na temat jakiejś błahej rzeczy. 

Zagadka jest nieco skomplikowana, mimo to motywów można domyślić się dosyć szybko, zwłaszcza, że autor postawił na retrospekcję i opisywał zarówno obecne wydarzenia, jak również te sprzed kilkunastu lat. Dużo problemów sprawiło mi za to odgadnięcie kto jest mordercą, więc finał był dla mnie zaskoczeniem.

Z tego co wiem pan Craig będzie kontynuował opisywanie przygód policjanta i prowadzonych przez niego śledztw. Debiut wyszedł mu na naprawdę dobrym poziomie, więc polecam :)

Moja ocena: 7/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki

Fakt ten nie wpływa na moją ocenę

poniedziałek, 29 lipca 2013

Yrsa Sigurdardóttir - Statek śmierci

Tytuł: Statek śmierci
Autor: Yrsa Sigurdardóttir
Liczba stron: 334
Wydawnictwo: MUZA
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/



"Statek śmierci" to kolejna część serii, w której główną bohaterką jest Thora. Pani adwokat tym razem występuje jako pełnomocnik rodziny zaginionych ofiar. Do portu wpływa jacht, bez pasażerów i załogi. Jej zadaniem jest udowodnić, że pasażerowie, Egir i Lara oraz ich córeczki nie żyją. Jest to o tyle ważne zadanie, że małżonkowie ubezpieczyli się na bardzo wysoką kwotę. Czyżby oszustwo? Krok po kroku bohaterka odkrywa pewne fakty, które w finale wyjawiają tragiczną prawdę.

Akcja jest tak podzielona, że naprzemiennie czytamy o wydarzeniach rozgrywających się na statku i o śledztwie prowadzonym przez Thorę. Dzięki temu raz mamy mrożące krew w żyłach wydarzenia, a za chwilę wszystko trochę zwalnia i możemy odetchnąć przed ujawnieniem kolejnych zwłok. Podróżni znajdują zwłoki w zamrażarce, następnie ginie ktoś z załogi. Dodatkowo cały czas czuć woń kobiecych perfum, których z pewnością nie używa ani Lara, ani jej córki. Czy na pokładzie znajduje się duch? A może ktoś z osób przebywających na statku chce pozbyć się pasażerów? Tylko dlaczego?

Autorka umieściła akcję swojej powieści na odciętym od świata statku. Nie ma łączności z innymi jachtami, nie da skontaktować się przez komórki, gdyż nadajniki są popsute. Początkowo nie sprawia to większego problemu pasażerom, ale gdy na statku dzieją się makabryczne wydarzenia, wówczas liczą się godziny, które dzielą podróżnych od zejścia na ląd. Godziny na miarę życia...

Co do bohaterów, to moim zdaniem autorka mogła ich chociaż troszeczkę bardziej dopracować. Wiem, że powieść nie polega na tworzeniu dokładnej osobowości, profilu psychologicznego, ale lubię poznawać szerzej motywy i później w finale przeżywać moment zaskoczenia, że przecież morderca był tak oczywisty.

Prawdę mówiąc, było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Nie za bardzo wiedziałam, czego mam się spodziewać, ale czytając opinie blogerów na temat jej wcześniejszych książek, wiedziałam, że powinno być dobrze :). Warto zaznaczyć, że wydarzeń skupionych na życiu prywatnym pani adwokat jest tak mało, że możemy rozpocząć przygodę z jej książkami od dowolnej części, co dla mnie osobiście jest dużym plusem.

Z tego co naczytałam się u innych, można było łatwo wywnioskować, że "Statku śmierci" nie powinno się czytać późnym wieczorem lub w nocy. Również i ja przyłączam się do tego głosu, gdyż dreszczyk emocji towarzyszył mi bardzo często. Powieść autorki spełniła wszystko to, czego oczekiwałam od takiego thrillera. Czuję się usatysfakcjonowana i z miłą chęcią sięgnę po inne książki pani Yrsy.

Moja ocena: 8/10

Powieść przeczytałam i zrecenzowałam dzięki


Fakt ten nie wpływa na moją ocenę

sobota, 27 lipca 2013

Federico Moccia - Amore 14

Tytuł: Amore 14
Autor: Federico Moccia
Wydawnictwo: MUZA
Liczba stron: 478 (pocket)
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/



Federico Moccia dał się poznać jako autor bestsellerowych powieści dla młodzieży. Bardzo słynne "Trzy metry nad niebem" doczekały się swoich ekranizacji, które zbierają mnóstwo fanów. Jak pisarz poradził sobie z kolejną młodzieżówką, tym razem pisaną z perspektywy niemal 14 - letniej dziewczyny? Czy potrafił dobrze przekazać dylematy tego wieku, czy raczej wszystko wyszło sztucznie?

Caro ma prawie 14 lat. Typowe dla tego wieku jest buntowanie się, pierwsze wyjścia na imprezy, zainteresowanie chłopcami. Moim zdaniem, gdyby bohaterka miała choćby 16 lat, to już wyglądałoby to znacznie bardziej naturalnie, a tak to Carolina jest postacią zupełnie nie pasującą do swojego wieku. Nieobce są jej konflikty z ojcem i siostrą, za to ogromne oparcie ma w mamie, starszym bracie i dziadkach. Również dwie wspaniałe przyjaciółki: Alis i Clod chętnie wysłuchują jej problemów i pomagają załatwić drobne sprawy. Przyjrzyjmy się bliżej Alis, dziewczynie która pochodzi z bogatej, choć rozbitej rodziny. Jest maksymalnie rozpieszczona, wszystko musi być według jej myśli, pomiata innymi, a dobre relacje z innymi w pewnym stopniu podtrzymuje dzięki pieniądzom, które wydaje na prawo i lewo. Wydaje jej się, że może mieć wszystko, zapomina jednak o najważniejszych rzeczach...

Autor ciekawie opisuje perypetie Caroliny. Dziewczyna spotyka się z przeróżnymi chłopcami, ale cały czas chce odnaleźć Massiego - chłopaka, który ją oczarował. Swoją drogą, to zaskakujące, jakie bogate życie towarzyskie mają Włoszki, ciekawe jak to wygląda u polskich 14 - latek :). Końcówka zdecydowanie wciągająca i nieco zaskakująca, ale Moccia ma to do siebie, że potrafi zaskoczyć czytelnika. 

Zdecydowanie nie lubię, jak pisarze decydują się na reklamę swoich innych powieści. Niby mimochodem, ale wspominają na kartach książki, że właśnie inna historia przez nich opisana zasługuje na poznanie. Co najgorsze, był tu spoiler odnośnie tego, jak potoczyły się losy bohaterów "Trzy metry nad niebem". 

Na przeogromny plus zasługuje za to ścieżka dźwiękowa do powieści. Bohaterka w różnych momentach swojego życia słucha muzyki i muszę przyznać, że kilka piosenek bardzo przypadło mi do gustu i zagości na stałe na mojej playliście :). 

Podsumowując, ta książka to dobra wakacyjna lektura dla nastolatek. Irytowały mnie ogromnie głosy blogerów, którzy spodziewali się wzniosłych, skomplikowanych zdań, bohaterki o mentalności swojej babci i ogólnie czegoś niby dla nastolatek, ale nie do końca. Powieść jest skierowana do młodzieży i właśnie powinniśmy się nastawić na coś lżejszego, może z morałem, ale i bez skomplikowanych form. "Amore 14" spełnia moje wymogi wobec powieści młodzieżowej. Polecam głównie nastolatkom :)

Moja ocena: 7/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki

Fakt ten nie wpływa na moją ocenę

czwartek, 25 lipca 2013

Gwen Russell - David Beckham. Piłkarz. Legenda. Celebryta

Tytuł:  David Beckham. Piłkarz. Legenda. Celebryta
Autor: Gwen Russell
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 313
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/


Davida Beckhama nie trzeba nikomu przedstawiać. Jeżeli futbol to zupełnie nie Twoja bajka, to z pewnością wpadł Ci w oko podczas przeglądania gazet i serwisów plotkarskich. Są osoby, które zupełnie o tym panu nic nie słyszały? Moja recenzja powinna Wam króciutko przybliżyć tę postać :).

Becks od najmłodszych lat był zafascynowany piłką. Mógł trenować zawsze i wszędzie. Wysiłek opłacił się i David trafił do wymarzonego klubu - Manchester United. Pod okiem legendarnego trenera, Alexa Fergusona szkolił się na prawdziwą gwiazdę, którą szybko został. Davidowi zaczęło się układać nie tylko w życiu zawodowym, ale również prywatnym. Poznał Victorię Adams, gwiazdkę zespołu Spice Girls i była to miłość od pierwszego wejrzenia. Para zdecydowała się na ślub i kilkoro dzieci. Ich związek przetrwał różne problemy, te Davida na boisku i te związane z doniesieniami o rzekomym romansie. Państwo Beckham szybko stali się prawdziwą marką, a zyski z reklam, kolekcji ubrań są naprawdę ogromne. 

Biografia, jak to biografia jest dosyć dobrym opisem życia i dokonań Davida Beckhama. Dlaczego "dosyć dobrym", a nie "rewelacyjnym"? Za dużo było celebryty, za mało było piłkarza. Ja bardziej kojarzę fakty z życia prywatnego Beckhama, niż z dokonań na boisku i chciałam dużo się dowiedzieć na ten temat. Niektóre naprawdę ważne wydarzenia, jak chociażby rozstanie z klubem Manchester United i poprzedzający je konflikt z sir Alexem oraz sytuacją w szatni zostały załatwione jednym zdaniem. Jeśli chodzi o kreacje czy wygląd wnętrz na przyjęciach to opis był bardzo obszerny. Proporcje są miejscami podobne, jak we wcześniejszym akapicie. 

Na szczęście z opisu życia Beckhamów wyłania się para dwójki fajnych ludzi. David - ideał męża, ojca, mężczyzny. Ona - wbrew pozorom nie taka wyniosła gwiazda, jak widać na pudelkowych zdjęciach. Wielu mogłoby im zazdrościć, ale z drugiej strony Gwen Russell pokazuje nam, że cena sławy jest często bardzo wysoka.

Fani Beckhama raczej będą się czuć usatysfakcjonowani, w moim przypadku najbardziej ucieszyły mnie zdjęcia w środku i okładka, bo ja lubię na ładnych panów sobie patrzeć :). A z Davida wyjątkowy przystojniak jest :). Ja spędziłam z tą książką mimo kilku zgrzytów fajne chwile i jeżeli czujecie się skuszeni, to koniecznie przeczytajcie.

Moja ocena: 6/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki

Fakt ten nie wpływa na moją ocenę

środa, 24 lipca 2013

Katarzyna Michalak - Bezdomna

Tytuł: Bezdomna
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 252
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/


"Bezdomna", jedna z najnowszych powieści Katarzyny Michalak wywołała wśród czytelników skrajne emocje. Jedni wychwalają, pisząc, że książka o takiej tematyce jest potrzebna, że otwiera pewien temat tabu, jakim jest depresja poporodowa. Inni przekonują, że przedstawiona historia jest naiwna, a wręcz szkodliwa dla odbiorcy. Muszę przyznać, że lekturę rozpoczynałam z mieszanym uczuciem, bo także głosy blogerów, z którymi mam podobny gust były zróżnicowane. Musiałam jednak sama się przekonać, w czym tkwi zło lub fenomen "Bezdomnej".

Kinga Król wybiera wigilijną noc na popełnienie samobójstwa. Przeszkadza jej w tym mały kotek, którego przypadkowo zamyka razem ze sobą w śmietniku. Znajduje ją Aśka, była kochanka męża Kingi, która oferuje tytułowej bezdomnej wspólne spędzenie wigilii, a w późniejszym czasie pomoc w odbiciu się od dna. Aśka nie jest jednak bezinteresowna - jej dziennikarski instynkt mówi jej, że historia skrywana przez Kingę może być świetnym materiałem na artykuł, który może przynieść ogromny sukces. Zaczyna słuchać opowieści dziewczyny, która przez ostatnie 2 lata przeżywała prawdziwy horror. Jak zachowa się Aśka? Jak zareaguje na straszliwą prawdę, którą wyjawi Kinga? Wyciągnie pomocną dłoń, czy wręcz przeciwnie, jako była kochanka męża, postanowi całkowicie pogrążyć kobietę?

Katarzyna Michalak z pewnością zaczęła dyskusję nad ważnym, chociaż często niezauważanym problemem społecznym jakim jest depresja poporodowa. Często młode matki nie otrzymują należnego im wsparcia ze strony ojca dziecka, czy rodziny i w konsekwencji same muszą sobie radzić z problemem. Część z nich rzeczywiście się załamuje, co może prowadzić do takich tragedii jak w przypadku głównej bohaterki. Autorka próbowała urealnić swoją historię podając przykłady głośnych morderstw malutkich dzieci. Mam trochę mieszane uczucia, czy w swoją powieść powinna wplatać prawdziwe wydarzenia, które w większości nie miały jeszcze finału i wyrok w sprawie dzieciobójczyń nie zapadł.

Drugą ważną sprawą jest fakt, jak bardzo media mogą nas zmanipulować. Bardzo szybko potrafimy wydawać wyroki, najczęściej te negatywne, rzadko zastanawiając się, jak ta historia wygląda od drugiej strony. Brukowce często przeinaczają fakty, aby historia lepiej się sprzedawała, aby była bardziej sensacyjna i aby wzbudzała jak najwięcej emocji.

Powieść pani Michalak na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Widać to chociażby po naprawdę różnych ocenach. Moim zdaniem warto po nią sięgnąć z przynajmniej kilku powodów. Nie dość, że naprawdę wciąga, to jeszcze otwiera oczy na niektóre problemy i pokazuje, że osądzając innych, możemy bardzo łatwo zniszczyć ich życie. Niektóre wydarzenia są może aż za bardzo nierealne i bajkowe, ale skoro sięgamy po powieść, to nie oczekujmy literatury faktu, gdzie wszystko będzie na wskroś prawdziwe. Polecam

Moja ocena: 7/10

poniedziałek, 22 lipca 2013

Isabelle Laflèche - Kocham Nowy Jork

Tytuł: Kocham Nowy Jork
Autor: Isabelle Laflèche
Liczba stron: 385
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/



"Kocham Nowy Jork" to debiutancka powieść prawniczki, która za radą wróżki postanowiła oddać się swojej pasji - pisarstwu. Do tej pozycji przyciągnęła mnie okładka. Niby nic nadzwyczajnego, ale była zapowiedzią tego, że treść jest interesująca. Czy opowieść o prawniczce, która postanawia zmienić swoje życie i przenieść się z Paryża do Nowego Jorku mogła mnie zaskoczyć czymś nowym, czego do tej pory nie czytałam?

Najlepsza przyjaciółka - jest. Asystent/przyjaciel gej - jest. Wredna szefowa - obecna. Dwóch przystojniaków, którzy wpadają w oko głównej bohaterce - ich również nie zabrakło. Teoretycznie - schemat bohaterów aż miło. W praktyce wypadło to jednak wyjątkowo dobrze. Catherine przeprowadza się z Paryża do nowojorskiej kancelarii. Od razu zostaje zarzucona pracą, a najważniejszym wyzwaniem staje się dla niej reprezentowanie Diora - domu mody, którego ubrania wielbi. Zaczyna się również spotykać z jednym z ważnych klientów i staje przed poważnym dylematem - wybrać etykę zawodową czy miłość? We wszystkich trudnych momentach pomagają jej przyjaciele - Lisa i Rikash. Żeby nie było zbyt słodko, bohaterka co chwilę ma rzucane kłody pod nogi - przygotowania do trudnego egzaminu, złośliwości szefowej, klienci, którzy źle wyobrażają sobie ich współpracę.

Na korzyść Cat przemawia, że ma silną i przede wszystkim ciekawą osobowość. Nie boi się nowych wyzwań, jest zdeterminowana, aby osiągnąć wymarzony sukces. Niektóre zagrania bohaterki były po prostu genialne, skończyły się czasy wylewania kawy na nowy kostium nielubianej koleżanki - przebiegła Catherine potrafi się przyczaić i wykorzystać niektóre fakty na swoją korzyść.

Pozornie jest to lekka powieść z happy endem w tle. To tylko pozory. Dużo miejsca zajmuje poważny problem społeczny wielkich korporacji, jakim jest wyścig szczurów, intrygi i spiski, których celem jest wygryzienie kogoś ze stanowiska. Catherine staje do walki z układami, w czym wspierają ją wyżej wspomniani przyjaciele.

"Kocham Nowy Jork" to pozycja, która idealnie wstrzeliła się w letnią porę roku, bo jest dobrym umilaczem podczas wypoczynku. Polecam :)

Moja ocena: 7,5/10



Powieść przeczytałam i zrecenzowałam dzięki

Fakt ten nie wpływa na moją ocenę

niedziela, 21 lipca 2013

Conor Grennan - Mali książęta

Tytuł: Mali książęta
Autor: Conor Grennan
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/


Książkę "Mali książęta" otrzymałam właściwie przypadkiem, dzięki fan page wydawnictwa. Przyszła, leżała i leżała, czekając na swoją kolej. W końcu usiadłam do lektury i wiecie co? Zachwyciłam się.

Conor, mężczyzna koło trzydziestki stawia sobie w życiu nowy cel: zacznie podróż po świecie i spędzi 3 miesiące w domu dziecka w Nepalu jako wolontariusz. Pobudki bohatera nie są jednak szlachetne - wie, że czymś takim zaimponuje znajomym i pięknym kobietom. Wyrusza w podróż, która na zawsze ma odmienić jego życie.

W domu Małego Księcia Conor musi nauczyć się życia z dziećmi, tłumaczyć im różne sprawy. Początkowo popełnia gafy, zaczynając od przekręcania słów, aż do mylenia imion. Z czasem zżywa się z małymi sierotami i pragnie odmienić ich los. Ale jak to zrobić skoro w kraju panuje wojenny chaos? Conorowi pomagają inni wolontariusze, organizacje, osoby prywatne. Dzięki temu poznaje Liz, do której bardzo szybko zaczyna pałać uczuciem. Okazuje się też, że dzieci tak naprawdę nie są sierotami, a zostały jedynie oddane przez rodziców handlarzowi, który rzekomo miał się nimi zaopiekować na czas wojny. Conor stawia sobie za cel odnalezienie rodziców swojej gromadki...

Powinnam napisać tutaj, że książka mnie wzruszyła, poruszyła i będę do niej wracać. Bardziej odpowiednie byłoby jednak to, że powieść dała mi pewne poczucie zadowolenia i nadziei. Dlaczego? Otóż, jeżeli będzie więcej takich ludzi jak Conor oraz opisani wolontariusze, uda się pomóc większej liczbie takich małych istot, które zostały skrzywdzone przez działania wojenne. Może nie uda się dotrzeć do każdego, może ktoś będzie sierotą lub służącym, ale czytając reakcje rodziców na informacje o dzieciach, łezka radości w oku się zakręciła, że przynajmniej kilkoro dzieci będzie mogło powrócić do rodzin. Autor zasługuje na spore uznanie, zwłaszcza że historia, która wydarzyła się naprawdę, została opisana niczym świetna powieść. 

Komu mogę ją polecić? Absolutnie każdemu, kto chce poczytać trochę o smutnych wydarzeniach, ale i o radości, o tym jak można cieszyć się z najprostszych rzeczy. O tym, jak można zmienić się pod wpływem drugiej osoby i jak można poświęcić się dla innych. Przeczytajcie i zachwyćcie się piękną historią Małych książąt.

Moja ocena: 9/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki


Fakt ten nie wpływa na moją ocenę

piątek, 19 lipca 2013

Katarzyna Szelenbaum - Wielki Północny Ocean. Księga III. Bóg

Tytuł: Wielki Północny Ocean. Księga III. Bóg
Autor: Katarzyna Szelenbaum
Liczba stron: 378
Wydawnictwo: G+J
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl


Do cyklu Wielki Północny Ocean przekonałam się już po lekturze pierwszej księgi. Z każdą kolejną częścią jesteśmy wprowadzani w życie Kruka i Rina, autorka niby uchyla nam rąbka tajemnicy, ale w rzeczywistości jest coraz więcej pytań niż odpowiedzi. Finał każdej księgi jest skonstruowany tak, że oczekiwanie 3 miesiące na premierę kolejnej części staje się istną męczarnią :). Bardzo często zaglądałam na stronę wydawnictwa, aby zobaczyć, czy jest już wyznaczona konkretna data, do której później odliczałam dni. 

W Królestwie Eskaflonu zaczyna panować chaos. Wrogowie armii mnożą się, atakują żołnierzy i wprowadzają ich w zasadzki. Ofiarami padają także żołnierze pod dowództwem Dzikiego Kruka. Mężczyzna musi dać się poniżyć, aby uratować swoich żołnierzy... W trudnej sytuacji jest też jego Mikadejo, Rin. Kruk postanawia go odprawić, na co chłopak nie chce się zgodzić. Zaczynają go prześladować różne sny, nawiązujące do bardzo trudnego dzieciństwa pod opieką ojca - grabarza. Ważną rolę w tym tomie odgrywa również kurtyzana, Tesil, która została ukazana w zupełnie innym świetle.

W tej części nasi bohaterowie również bardzo się zmienili. Kruk, który do tej pory był przedstawiony jako okrutny żołnierz, coraz częściej pokazywał swoją jasną, lepszą stronę. Dobroć, szlachetność i odwaga - bohater ogromnie ewoluuje i zupełnie zmieniłam o nim zdanie. Jego zachowanie wobec poddanych mu żołnierzy zasługuje na szczególną uwagę i prawdę mówiąc, właśnie tym zdobył moje uznanie. Z ciekawością czekam, aż dowiem się jakie krył tajemnice. 

Momentami przerażał mnie za to Rin. Stawał się podobny do swojego Lesluna, okazywał często brak zrozumienia. Targały nim sprzeczne emocje, bardzo się zmieniał, raz był bezwzględny, za chwilę współczuł drugiemu człowiekowi. Mam nadzieję, że kolejne dwa tomy nie zniszczą mi już zbudowanego obrazu tego bohatera.

Co do wydania, to jest utrzymane w takim samym stylu co poprzednie części. Świetna treść jest przekazana w bardzo ładnej oprawie, więc aż miło się na nie patrzy :). 

Gdy zaczynałam swoją przygodę z powieściami pani Szelenbaum byłam trochę zła, że na premiery kolejnych tomów trzeba czekać aż 3 miesiące. Wydawało mi się to niewyobrażalnie długo. Po lekturze środkowego tomu jestem jednak zadowolona z takiego obrotu sprawy. Los bohaterów i ich cierpienia, ukazane w tym tomie zostały opisane tak, że bardzo łatwo było mi wczuć się w ich nastroje i wpadałam w pewnego rodzaju przygnębienie. Kolejnego, czwartego tomu chyba nie dałabym rady przeczytać tak od razu, więc przez te tygodnie nastawię się odpowiednio do lektury. 

Autorka serwuje nam dobrą powieść, nieco fantastyczną, ale skupioną głównie na analizie psychiki Rina, jego sposobie postrzegania innych, z Krukiem na czele. Ja, mimo że książka była trochę przygnębiająca, bardzo Wam polecam przeniesienie się do Eskaflonu :).

Moja ocena: 8,5/10

Powieść przeczytałam i zrecenzowałam dzięki 
Fakt ten nie wpływa na moją ocenę

czwartek, 18 lipca 2013

Czwartkowe pogaduszki czyli Disqus

Hej :)

Dzisiaj przychodzę do Was z bardzo króciutkim postem. Chcę Was zapytać co myślicie o Disqus czyli troszkę innym sposobie komentowania. Jak to wygląda? Zajrzyjcie do Natalii lub do Dady. Co daje Disqus? Przede wszystkim ułatwia trochę dłuższą wymianę zdań, a Wy dostaniecie powiadomienie, gdy tylko odpowiem na Wasz komentarz. Zawsze to robię, a mało kto wraca jeszcze raz, aby trochę pociągnąć temat (a musicie wiedzieć, że uwielbiam z Wami rozmawiać :)). 

Jakie jest Wasze zdanie, zostajemy przy starych komentarzach, czy mogę wprowadzić małą innowację, bez obaw, że przestaniecie komentować? :)

środa, 17 lipca 2013

Przemysław Borkowski - Hotel Zaświat

Tytuł: Hotel Zaświat
Autor: Przemysław Borkowski
Liczba stron: 311
Wydawnictwo: Oficynka
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/



O tym, że Kabaret Moralnego Niepokoju należy do moich ulubionych kabaretów wspominałam Wam niedawno, przy okazji recenzji wywiadu - rzeki z liderem, Robertem Górskim. Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź kryminału napisanego przez Przemysława Borkowskiego, wiedziałam, że muszę się z tą książką zapoznać. Czy jako pisarz jest równie dobry jak w niezapomnianych skeczach? 

Krzysztof wraca do rodzinnej miejscowości, aby sprzedać dom, w którym mieszkał razem z rodzicami przez całe młodzieńcze życie. Przez większą część powieści bohater spaceruje po okolicy i pensjonacie, a w wolnych chwilach znajduje fragmenty ludzkiego ciała: "A pan co, kolekcjonuje takie rzeczy? Najpierw ręka, teraz ucho. Chce pan sobie złożyć własnego człowieczka?". Podczas spacerów spotyka mieszkańców, wspólnie dziwią się wielkimi zmianami jakie nastąpiły w ich życiu, przemianom we wsi, nowym sąsiadom. Drugim elementem łączącym spotkania z kolejnymi osobami jest stwierdzenie każdej z nich, że we wsi dzieje się coś złego. I tak cały czas.

Powiało niestety nudą. Wątek kryminalny pozostawił ogromny niedosyt. Zupełny brak napięcia. Akcja była poprzetykana kilkoma opowieściami, które niby były dobre i interesujące, ale raczej w zbiorze opowiadań, niż w tej historii, do której nic nie wniosły. 

Tego pana zdecydowanie bardziej lubię, cenię i szanuję jako kabareciarza, gdy mnie rozśmiesza, niż gdy próbuje tworzyć mój ulubiony gatunek literacki. Szkoda, bo zapowiadało się całkiem nieźle. Polecenia na okładce moim zdaniem nijak się mają do rzeczywistości, są znacznie przesadzone. Niestety, tej książki nie mogę zaliczyć do świetnych kryminałów, raczej mocno średnia obyczajówka z ledwo zarysowanym wątkiem kryminalnym.

Moja ocena: 3,5/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki

Fakt ten nie wpływa na moją ocenę

wtorek, 16 lipca 2013

Par Lagerkvist - Karzeł

Tytuł: Karzeł
Autor: Par Lagerkvist
Liczba stron: 233
Wydawnictwo: Promic
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/


"Karzeł" to kolejna po "Mariamne" książka tego autora, po którą miałam okazję sięgnąć. Porównując obydwie, jest tyle różnic, że oprócz świetnego stylu Lagerkvista nie łączy ich właściwie nic. Powieść z zieloną, niepozorną okładką jest pozycją naprawdę wstrząsającą. Dlaczego?

Akcja "Karła" rozgrywa się w nieokreślonym miejscu w czasie i przestrzeni. To jest akurat najmniej istotne. Par Lagerkvist zdecydował się na pierwszy plan wysunąć wydarzenia, ukazać czytelnikowi najważniejsze aspekty z życia karła na książęcym dworze, bez zasypywania nas szczegółami, które nic nie wniosłyby do akcji. 

"Karzeł" to lektura przytłaczająca i przygnębiająca. Wewnętrzny ciężar, jaki zostawia w czytelniku sprawia, że nie można jej czytać ot tak, jak kolejnej powieści z moralnym przekazem. Tytułowy karzeł to ktoś zupełnie pozbawiony empatii, zasad moralnych i systemu wartości. Cieszy go zbliżająca się wojna, ogromne ofiary w ludziach, żałuje wręcz, że nie może stanąć do walki i kogoś zabić. Jest podekscytowany tym, jak łatwo można zniszczyć kogoś słabszego psychicznie. Robiąc to z premedytacją, pozornie osiąga sukces. Ale czy na pewno? Czy rozsiewanie zła można nazwać zwycięstwem? Z drugiej strony, czy dla karła nie ma okoliczności łagodzących? Takie pytania, spory wewnętrzne towarzyszyły mi podczas czytania i nadal gdzieś w mojej głowie kłębią się alternatywne odpowiedzi.

Najbardziej przygnębiający jest fakt, gdy uświadomimy sobie, że cząstka tego karła jest w każdym z nas. Pytanie tylko czy zdołamy zadusić zło w zarodku, czy pozwolimy na jego dominację w naszym życiu. 

Poważnym mankamentem jest niestety fakt, że niektóre fragmenty są po prostu nudne. Większość jest na szczęście interesujących, tekst daje do myślenia i zapada w pamięć. Bardzo dobrym rozwiązaniem był fakt, że to właśnie karzeł jest narratorem, spisującym swój pamiętnik. Dzięki temu możemy łatwiej wniknąć w jego psychikę, przeanalizować zachowanie i jego pogląd na opisane sytuacje. 

Polecam. 

Moja ocena; 7,5/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki


Fakt ten nie wpływa na moją ocenę

niedziela, 14 lipca 2013

C.S.Lewis - Zakoczony radością

Tytuł: Zaskoczony radością
Autor: C.S.Lewis
Liczna stron: 346
Wydawnictwo: Esprit
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/



C.S.Lewis to jeden z pisarzy, wobec których dziel nie można przejść obojętnie. Jego "Koniec człowieczeństwa" wywarl na mnie ogromne wrażenie, więc przy sprzyjającej okazji sięgnęłam po niecodzienną autobiografię tego niezwyklego człowieka. Dlaczego niecodzienną? Bo nie jest to schematycznie, krok po kroku opisywane życie autora, wręcz przeciwnie; skupia się głównie na młodości, na wpływie otoczenia na kształtujący się młody charakter, na ateizmie i późniejszym szukaniu drogi do nawrócenia.

Styl Lewisa, poznany przeze mnie w zbiorze esejów "Koniec człowieczeństwa", tutaj jest tylko jeszcze bardziej widoczny. Nie wmusza czytelnikowi na siłę swojej ideologii, raczej podpowiada drogę, którą możemy kroczyć aby odnaleźć Radość. Droga ta nie była łatwa, posiadała wiele wybojów i niebezpiecznych odgałęzień. W życiu Lewisa było wiele wydarzeń, które wpływały na jego wybory - śmierć matki, trudne relacje z ojcem, tworzące się zespoły "panów" i "sług" w szkole i internacie, wreszcie wybuch wojny. 


Zdecydowanym plusem, o którym już wcześniej odrobinę wspomniałam jest fakt, że autor w żaden sposób się nie wymądrza. Przekaz jest niezwykle szczery i jasny, nawet dla przeciętnego czytelnika, który nie miał styczności z przytaczanymi przez Lewisa twórcami. Pisarz opisuje swoje fascynacje Wagnerem, pierwsze kroki w budowaniu własnej krainy na papierze - Boxen. Przedstawia wszystkich tych, którzy w jawny sposób wpłynęli na jego życie - nauczyciela, brata i przyjaciół. Jest to przedstawienie bardzo pozytywne i widać, że szczere. 

Pięknym dodatkiem było rozpoczynanie każdego kolejnego rozdziału cytatem. Osobiście uwielbiam takie wstawki, więc gdy widziałam koniec rozdziału to niecierpliwie przewracałam kartkę, aby poznać jakąś nową treść. 

Wystarczy! Zaciekawieni? Marsz do tej autobiografii :). Pamiętajcie tylko, że nie będzie ona klasycznym przedstawieniem życia Lewisa, to bardziej przedstawienie jego drogi do wiary. Nie Wasza tematyka? Nie sięgajcie, bo zrazicie się do autora, którego pewnie spora część z Was zna z wykreowanego świata Narni i z którym możecie kojarzyć dzieciństwo. Ja dopiero zaczynam poznawanie Lewisa :)

Moja ocena: 8/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Fakt ten nie wpływa na moją ocenę


piątek, 12 lipca 2013

Stosik lipcowo - sierpniowy

Cześć :)

Dzisiaj, tak jak wskazuje tytuł będzie stosik. A właściwie stos. Jak na moje możliwości i zwyczaje - bardzo duży. Nie rozgaduję się, przechodzę od razu do książek. Po kliknięciu w autora i tytuł przeniesiecie się na stronę wydawnictwa i przeczytacie opis :).




Federico Moccia - Amore 14 (Do recenzji od wydawnictwa MUZA. Tego autora polubiłam za "Trzy metry nad niebiem", więc postanowiłam skusić się na inną jego powieść dla młodzieży )
Par Lagerkvist - Karzeł (Do recenzji od wydawnictwa Promic, kolejna po "Mariamne" niepozorna książka z mocnym przekazem)
C.S.Lewis - Zaskoczony radością (Do recenzji od wydawnictwa Esprit, autobiografia autora)
Paweł Jaszczuk - Ochronka Anioła Stróża (Do recenzji od Oficynki, "wędrówka po pełnym zagadek, niedopowiedzeń i symboli świecie")
Przemysław Borkowski - Hotel Zaświat (Do recenzji od Oficynki, kryminał pisany przez kabareciarza z KMN :))
Isabelle Lafleche - Kocham Nowy Jork (Do recenzji od Wydawnictwa Literackiego, reklamowana jako połączenie tego co było najlepsze w „Dzienniku Bridget Jones”, „Ally McBeal” i „Seksie w wielkim mieście”. Jak będzie? Zobaczymy :))
Katarzyna Szelenbaum - Wielki Północny Ocean. Księga III. Bóg (Do recenzji od wydawnictwa G+J. Uwielbiam serię o Rinie, chociaż w przypadku tej części będę miała poważny zarzut do autorki...)
James Craig - Londyn we krwi (Do recenzji od wydawnictwa MUZA, Kreatywa go poleca, więc wiem, że będzie bardzo dobrze)
Michael i Drew Heatley - Kings of Leon. Sex on fire (Do recenzji od wydawnictwa SQN, w ramach poznawania biografii muzyków)
Łukasz Malinowski - Skald. Karmiciel kruków (Do recenzji od Instytutu Wydawniczego Erica, spodziewam się dobrej polskiej fantastyki)
Tomasz Stężała - Kapitanowie 1941. Pseudonim Grzmot (Do recenzji od Instytutu Wydawniczego Erica, historycznie i wojennie, czyli tak jak lubię)
Małgorzata Kochanowicz - Poszukiwana (Do recenzji od Instytutu Wydawniczego Erica, "Latarnie umarłych" tej autorki nawet przypadły mi do gustu, więc oczekuję dobrego kryminału)
Bernard Cornwell - Zimowy monarcha (Do recenzji od Instytutu Wydawniczego Erica, "Wojny Wikingów" bardzo polubiłam, teraz czas na poznanie kolejnego cyklu tego pisarza :))
Andrzej Sawicki - Honor legionu (Niespodzianka od Instytutu Wydawniczego Erica, ma dużą szansę mi się spodobać)
Jolanta Reisch - Klose, Ewelina Głowacz - Alkoholik. Instrukcja obsługi (Druga niespodzianka od Instytutu Wydawniczego Erica, może kiedyś sięgnę)
Conor Grennan - Mali książęta (Do recenzji od Papierowego Księżyca, egzemplarz przed korektą, dlatego taki biały :))
Yrsa Sigurdardóttir - Statek śmierci (Do recenzji od wydawnictwa MUZA, z Waszych recenzji wiem, że świetny thriller, więc już się powoli boję :))
Szymon Chudyk - Demontaż (Do recenzji od wydawnictwa Novae Res, kolejny thriller, po którym sobie wiele obiecuję)
Gwen Russell - David Beckham. Piłkarz. Celebryta. Legenda (Do recenzji od wydawnictwa SQN, ciekawi mnie czym tym razem biografia kogoś znanego może mnie zaszokować)


Co czytaliście, a na co mielibyście szczególną ochotę? :)


czwartek, 11 lipca 2013

Andrzej Te - sPokolenie czyli Gniew

Tytuł: sPokolenie czyli Gniew
Autor: Andrzej Te
Wydawnictwo: Jirafa roja
Liczba stron: 199
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/



"Straconemu Pokoleniu bezrobotnych absolwentów"

Andrzej Te powraca! W kwietniu przeczytałam "Freelancera", teraz skończyłam lekturę powieści "sPokolenie czyli Gniew". Podczas lektury mimowolnie porównywałam obydwie książki pod względem fabuły, stylu, czy przede wszystkim kreacji bohaterów. 

Bohaterami powieści jest kilka osób, spośród których moglibyśmy wybrać chociaż jedną i się z nią utożsamić. Imiona, nazwiska nie są ważne, człowieczeństwo nieco się zaciera, robiąc ścieżkę dla karierowiczów, dla wyścigu szczurów, dla tych którzy chcą życie spędzić lekko i przyjemnie. Jak najłatwiej zarobić pieniądze? Oszustwa, przekręty, łapówki, handel narkotykami czy wreszcie prostytucja - są różne środki na szybki wzrost dochodu. Bohaterowie mają oprócz tego inne wspólne cechy: czują się przegrani, chcą odmienić swój bezsensowny los, który im ciąży, którego mają serdecznie dosyć. 

Bardzo, ale to bardzo dobrym pomysłem było umieszczenie spisu bohaterów na początku książki. Dzięki temu nie pogubiłam się w tej lekko chaotycznej opowieści autora o naszych czasach, o wszechobecnym zatracaniu wartości, o układach, współzależnościach, bez których ludzie zostaliby wyrzuceni z wielu stanowisk. "Ty pomożesz mi - Ja pomogę Tobie" i biznes się kręci, można zbierać haki na kogoś innego. 

Niedopowiedzenia, metafory, ukryte znaczenia, wytykanie wad społeczeństwa, pozorny chaos - Andrzej Te ma już swój wypracowany styl i porównując jego dwie powieści, które miałam okazję przeczytać, muszę przyznać, ze jest niezmiennie dobry. 

Dla kogo jest to książka? Dla pokolenia młodych i tych nieco starszych. Dla tych co znaleźli i dla tych co poszukują ciągle swojego miejsca w życiu. Dla gniewnych i dla tych, co już się pogodzili ze swoim losem. "A Ty? Martwy czy ślepy?"

Moja ocena: 7,5/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki


Fakt ten nie wpływa na moją ocenę

wtorek, 9 lipca 2013

Mariusz Cieślik, Robert Górski - Jak zostałem premierem

Tytuł: Jak zostałem premierem
Autor: Mariusz Cieślik, Robert Górski
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 193
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/



"Jak zostałem premierem" to pozycja, ktora od dnia premiery mnie kusila. Kabaret Moralnego Niepokoju to jeden z moich ulubionych, dziesiątki razy oglądałam ich skecze i za każdym razem śmieję się z żartów i mimiki. Gdy pojawiła się okazja poznać lidera kabaretu z innej strony, tej bardziej prywatnej (i jeszcze w przystępnej cenie - oczywiście Znak :D) to nie mogłam nie skorzystać i pewnego wieczoru zagłębiłam się w lekturze...

Wywiad Mariusza Cieślika z Robertem Górskim to opowieść o tym, jak rodził się Kabaret Moralnego Niepokoju, jak układały się ich relacje z innymi kabareciarzami i między sobą. Wspólnie wypracowali bardzo fajny zespół, który bawi Polaków nie tylko w kraju, ale również poza jego granicami. 

Wydanie jest wzbogacone o wypowiedzi innych kabareciarzy na temat Roberta Górskiego oraz zapisy kilku popularnych skeczy, m.in. rewelacyjnego "Jadłopodawcy" i scenki o kupowaniu drzwi. Dużo śmiesznych scen Górski, jako autor tekstów zaczerpnął z realnego życia, z przykładu swoich znajomych i rodziny, z obserwowanych codziennych sytuacji. Odpowiednio podane, wszystko wydaje się śmieszne. Wystarczy nawet modulacja głosu, mimika czy dawniej zaraźliwy śmiech Kasi Pakosińskiej i widzowie zaczynają być rozbawieni. 

Ubarwieniem książki są również cudne zdjęcia kabareciarza z lat dzieciństwa i wczesnej młodości. Taki niepozorny "Góral" już miał ten swój charakterystyczny uśmieszek, który możemy obserwować teraz w kolejnych programach telewizyjnych. Aktualnie najbardziej znanym cyklem występów jest oczywiście "Posiedzenie rządu", gdzie Robert Górski odgrywa rolę premiera, a słynne powiedzonko "Haratamy w gałę?" przeszło do powszechnie używanego języka. 

Polecam tę pozycję jako luźną lekturę na wieczór do pośmiania się i poznania nieznanych faktów polskiego kabaretu. 

Pytanie do Was: który skecz (niekoniecznie KMN) należy do Waszych ulubionych? Dzielcie się linkami :)

Moja ocena: 8,5/10

niedziela, 7 lipca 2013

Jakub Ćwiek - Chłopcy

Tytuł: Chłopcy
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 319
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/
Dzisiaj będzie o książce nietypowej. Dlaczego? Otóż żałuję, że ją przeczytałam. Żałuję, a jednocześnie będę chciała jeszcze do niej wrócić. Skąd taka dwuznaczność?

Zagubieni Chłopcy to najbardziej oryginalny gang motocyklowy. Ubrani w skóry, na swoich wielkich maszynach przemierzają Skrót, odwiedzają miasteczko i zajmują się eskortą. Zagubieni Chłopcy pod wodzą Dzwoneczka zamieszkują lunapark w pobliżu miasteczka. Wśród gości mają dzieci z domu dziecka (i ten właśnie wątek najbardziej przypadł mi do gustu). Dzieci nie tylko zwiedzają i bawią się z naszymi bohaterami - są poddawani również rekrutacji do tworzonej z sierot grupy Chłopców. Więzi łączące Dzwoneczek z Chłopcami są specyficzne - nazywają ją swoją mamą i bezwzględnie przestrzegają jej nakazów. Gdy któryś coś zbroi - gniewu mamy boi się bardziej niż napadu zgrai zombiaków. 

Opowiadania Ćwieka są na zróżnicowanym poziomie, jedne zachwycają, inne są zdecydowanie przeciętne. Oceniając całość muszę przyznać, że jednak bilans wychodzi na plus. Na dużą uwagę zasługują również dobre ilustracje oraz świetna okładka, która zapowiada interesujący środek. 

Ćwiek jest pisarzem znanym. Jak każdy ma spore grono przeciwników, ale i zwolenników jest bardzo dużo. Co jakiś czas na Waszych blogach czytam sporo o nim, jego twórczości i dołączaniu do grupy fanów. Ja troszeczkę się zagubiłam, gdyż przed lekturą nie przypomniałam sobie przygód Piotrusia Pana. Później, w trakcie lektury, która mnie bardzo wciągnęła już nie miałam możliwości przeczytania o małym chłopcu, co zaowocowało tym, że kilku sytuacji nie zrozumiałam bo nie znałam kontekstu i pierwowzoru. 

Czy warto? Fani stylu Jakuba Ćwieka powinni czuć się usatysfakcjonowani. Nie wypowiem się jak "Chłopcy" mają się do innych książek autora, bo jest to dopiero początek mojej przygody z jego twórczością. Czy mi się spodoba? O tym przekonam się wkrótce.

Moja ocena: 7/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki

Fakt ten nie wpływa na moją ocenę

sobota, 6 lipca 2013

Jacques Neirynck - Proroctwo o Watykanie

Tytuł: Proroctwo o Watykanie
Autor: Jacques Neirynck
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Liczba stron: 242
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/


Nie tak dawno temu troszeczkę skrytykowałam drugą część trylogii o rodzinie Fullych. Dobry pomysł na fabułę został przegadany, przenudzony i w konsekwencji wystawiłam dosyć niską jak na standardy mojego bloga ocenę. Niezrażona postanowiłam jednak kontynuować poznawanie losów papieża Jana XXIV, o którym w dużej mierze jest powieść "Proroctwo o Watykanie".

Papież podejrzewa, że ktoś próbuje go zabić. W kręgu podejrzanych są najbliżsi współpracownicy. Pod osłoną nocy postanawia uciec i z bezpiecznego miejsca przewodniczyć Kościołowi. Podczas wędrówki spotyka dawno niewidzianego kuzyna, który przeprowadza go przez mroczne, podziemne zakątki, w których Emmanuel spotyka biednych, kalekich ludzi, którzy nadal posiadają niezachwianą wiarę. Takie doświadczenia bardzo wpływają na jego sposób postrzegania świata, na władzę i rolę człowieka w społeczeństwie. Na jego tropie pojawiają się jednak mordercy...

Jacques Neirynck opisał historię papieża w bardzo interesujący sposób. Umieścił tego fikcyjnego przywódcę Kościoła tuż po Janie Pawle II, co pozwoliło nawiązywać do wydarzeń z przeszłości, m.in. zamachu czy tajemniczej śmierci Jana Pawła I. Fikcja literacka i fakty historyczne zgrabnie się przeplatają, tworząc naprawdę dobrą historię.

Muszę zwrócić uwagę na niezwykłą więź, jaka łączy rodzeństwo Fullych. Jedno dla drugiego jest gotowe na podróż na drugi koniec świata, narażają się na niebezpieczeństwa, wszystko robią wspólnie. Colombe, Theo i Emmanuel to niemal idealne rodzeństwo. 

Postać Emmanuela, czyli papieża Jana XXIV znowu mnie urzekła, znowu miło mi się o nim czytało, zwłaszcza, że dzieje jego ucieczki mnie wciągnęły. Powieść jest dobra, zaciekawia czytelnika i momentami trudno jest przerwać lekturę. Tym razem jestem na tak :)

Moja ocena: 7,5/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Fakt ten nie wpływa na moją ocenę

czwartek, 4 lipca 2013

Tyler Hamilton, Daniel Coyle - Wyścig tajemnic

Tytuł: Wyścig tajemnic
Autor: Tyler Hamilton, Daniel Coyle
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 316
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/


"Doszedłem do wniosku, że tak właśnie wygląda moja historia. To nie żaden pogodny, piękny mit o superbohaterze, który wygrywa wyścig za wyścigiem, lecz ludzka prawda, mówiąca o normalnym facecie, który starał się przetrwać w popieprzonym świecie i dał z siebie wszystko. Prawda o mężczyźnie, który się pogubił, ale przetrwał.

Właśnie taką historię chcę opowiadać. Pragnę ją głosić, bo wierzę, że pomoże całemu sportowi w jego rozwoju. Poza tym mam nadzieję, że i mnie pozwoli zrobić krok naprzód. Chcę ją przekazać tym, którzy myślą, że ci co brali, są źli i niereformowalni. Chcę ją opowiadać tym, którzy skupiają energię na prawdziwych celach: tworzą kulturę, która zabija doping w sporcie. Wreszcie: chcę się nią dzielić, ponieważ potrzebuję tego, by przeżyć". (s. 286)

Właśnie skończyłam lekturę książki, która została ogłoszona najlepszą sportową książką 2012 roku. Moim zdaniem zasługuje na miano naprawdę rewelacyjnej, bo jest brutalna, bo jest szczera, bo jest naprawdę odważnym wyznaniem Tylera Hamiltona.

"Wyścig tajemnic" jest w pewnym sensie spowiedzią Hamiltona. Do współpracy zaprosił Coyle'a, który postawił zasady, opierające się na braku tematów tabu i bezwzględnej szczerości. Tak rozpoczęło się tworzenie książki, trwające niecałe 2 lata. Przez ten czas więzi między autorami zacieśniły się do przyjacielskich, co prawdopodobnie przyczyniło się do jeszcze bardziej szczerych wyznań.

Tyler Hamilton opisuje swoją drogę do sławy, od samych początków udziału w mniejszych wyścigach kolarskich. Przedstawia wrażenie, jakie wywarł na nim Lance Armstrong, wspólna rywalizacja w drużynie Postalu i pierwsze sięgnięcie po nielegalne substancje. Można zapytać, dlaczego sięgnął po EPO, transfuzję i inne. Hamilton ujawnia brutalną prawdę: takie były wymogi bycia kimś w tym sporcie. Kluby wspomagały sportowców w tym procederze, podsuwały rozwiązania, zapewniały najlepszych lekarzy, którzy mieli czuwać nad tym, aby poziom hematokrytu nie przekroczył liczby 50 i nie spowodował dyskwalifikacji zawodnika. Wszystko było jedną wielką mistyfikacją. 

Widzisz kolarza, który wygrał, który dostaje medal lub puchar. Widzisz jego szczęście, dumę z tego, że stoi na podium. A co myśli naprawdę? A co jeśli obawia się, że zaraz dopadną go "testerzy", że będzie pierwszym w kolejności do zbadania, czy w organizmie są jakieś nielegalne substancje? A co jeśli rzeczywiście wygrał wyścig, bo był na dopingu? Tyler Hamilton zadaje nam wszystkim bardzo proste pytanie: "a co Ty byś zrobił na moim miejscu?".

"Wyścig tajemnic" to pozycja naprawdę godna polecenia, nie tylko dla zagorzałych fanów kolarstwa. Każdy z nas słyszał o głośnej aferze związanej z Armstrongiem, warto przeczytać teraz o motywach postępowania tego i innych kolarzy, dlaczego tak trudno było przyznać się do stosowania dopingu. Dla Hamiltona najtrudniejsze było wyjawienie prawdy rodzicom, których oszukiwał od samego początku, którym wmawiał, że gdy tylko otrzyma propozycję EPO, natychmiast się wycofa. Autor prowadzi nas również przez trudne realia życia po ujawnieniu, że stosował doping. Najpierw walka o przywrócenie dobrego imienia, brnięcie w kłamstwa, a następnie odsunięcie od sportu i depresja. W przypadku Hamiltona książka była niczym katharsis, zmieniła go i sprawiła, że poczuł się lepiej. Prawda go wyzwoliła.

Ta opinia jest chyba jedną z najbardziej chaotycznych od początków blogowania, ale myśli cały czas kłębią się w mojej głowie, zastanawiam się jak to było możliwe, że ulubieńcy tłumów, osoby cenione i szanowane zbudowały karierę wspomagając się dopingiem. Szokuje, ale z drugiej strony zachwyca jak wielką odwagą wykazał się Tyler Hamilton, który zdecydował się wszystko wyjawić i spowodował, że prawdę poznało znacznie więcej osób. Upadł mit Lance'a Armstronga, skończyła się zmowa milczenia.

Ta książka zasługuje na trafienie do szerszego grona odbiorców. Nawet jeśli nie jesteście zbytnimi pasjonatami kolarstwa, to myślę, że przeczytacie ją z zainteresowaniem. O to, żeby nie było nudno postarali się już obaj autorzy i wyszło im to naprawdę świetnie. 

Moja ocena: 9/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki


Fakt ten nie wpływa na moją ocenę