środa, 26 lipca 2017

Dean Koontz - Poszukiwana

Tytuł: Poszukiwana
Autor: Dean Koontz
Liczba stron: 447
Wydawnictwo: Replika
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl



W podsumowaniu ostatniego miesiąca napisałam, że wszystkie przeczytane przeze mnie książki były dobre. Usiadłam jednak do pisania swojej opinii o "Poszukiwanej", czyli bestsellerze New York Timesa i przypomniałam sobie, że jednak do tej pozycji miałam sporo zastrzeżeń.


Pomysł na książkę jest naprawdę świetny. Młoda dziewczyna, wschodząca gwiazda literatury dowiaduje się, że choruje na glejaka mózgu. Choroba jest tak zaawansowana, że Bibi zostaje kilka miesięcy życia. Dziewczyna jest jednak zdeterminowana i postanawia stawić czoła śmierci. Cudowne ozdrowienie łączy się jednak z przekonaniem, że musi ocalić życie innej osoby: Ashley Bell. Bibi zaczyna szukać tajemniczej dziewczyny, a jej śladem podążają ludzie, którzy chcą jej to uniemożliwić. 

Niestety, ta książka zupełnie nie przypadła mi do gustu. Czytałam ją z musu, po to aby poznać zakończenie. Ani razu nie było momentu, w którym ze zniecierpliwieniem sięgałabym po "Poszukiwaną", w którym podczytywałabym w wolnym czasie po kilka stron bo tak ciekawiłaby mnie akcja. Ani bohaterowie, ani przedstawione wydarzenia nie sprawiły, że wczułam się w świat stworzony przez autora.

W tej powieści było kilka takich scen, po których zastanawiałam się co ja w ogóle czytam, bo tak bardzo raził mnie bezsens wydarzeń. W pewnym momencie bardzo się zagubiłam, akcja skakała w czasie i przestrzeni i nie wiadomo było co się dzieje z bohaterami. Być może Dean Koontz miał jakiś wyższy zamysł dla swojej książki, chciał ją napakować ukrytymi znaczeniami, oprzeć o zjawiska paranormalne a ja tego nie zrozumiałam. Niemniej jednak uważam, że nic bym nie straciła, gdybym nie przeczytała tej książki.

Moja ocena: 3/10

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję

piątek, 14 lipca 2017

Victoria Aveyard - Królewska klatka

Tytuł: Królewska klatka
Autor: Victoria Aveyard
Liczba stron: 559
Wydawnictwo: Otwarte
Źródło okładki: http://otwarte.eu


"Królewska klatka" to trzecia część cyklu Czerwona królowa. Powiem szczerze, że po lekturze drugiego tomu miałam mieszane uczucia co do "Królewskiej klatki", czułam się wręcz zniechęcona lekturą i na kilkanaście dni odłożyłam sięgnięcie po książkę, o której chcę Wam opowiedzieć.

W tej części Mare jest przetrzymywana przez Mavena jako więzień. Działanie Cichego Kamienia pozbawia ją mocy dziewczyny od błyskawic, dręczą ją wspomnienia dotyczące bliskich i Cala. W sumie akcja wokół Mare toczy się powoli, wręcz nudno. Pomijając kilka wydarzeń to są to ciągłe rozważania o przeszłości, o jej powiązaniach z Mavenem i Calem lub rozmowy z aktualnie panującym królem. Dlatego też podobało mi się to, że poprzez przedstawienie sytuacji z perspektywy innych bohaterów mogłam się dowiedzieć, co w tym czasie dzieje się w obozie Czerwonych, jak trenowani są Nowi, jak wyglądają przygotowania do ostatecznego starcia z Mavenem.

Strasznie mi się podobało wprowadzenie Evangeline jako narratorki. Chociaż w kilku momentach mogłam przekonać się, co naprawdę myśli i czuje kandydatka na królewską żonę. Autorka pokazała nam jej prawdziwe oblicze, trochę niszczy maskę bezwzględnej i zimnej Żeleźczyni, a pokazuje normalną dziewczynę, która dźwiga olbrzymie brzemię. Mimo wszystkich negatywnych rzeczy, jakich dowiedziałam się o niej w dwóch poprzednich częściach, wzbudziła we mnie o wiele większą sympatię niż Mare. 

Do połowy ta książka niestety jest nudna. Od połowy zaczyna się robić ciekawie, a końcówka naprawdę trzyma w napięciu, z obu stron padają ciosy, nadprzyrodzone moce Nowych i Srebrnych wzajemnie się zwalczają. Akcja zaczęła się naprawdę zagęszczać, w każdym momencie można było się spodziewać prawdziwej bomby. Czemu tak nie było przez cały cykl??

Pisząc ten post byłam przekonana, że jest to ostatnia część cyklu, ale na Lubimy Czytać znalazłam kilka opinii, w których autorzy czekają na kolejny tom. Dla mnie obecne zakończenie jest jak najbardziej zadowalające, nie poczułam się nim zdziwiona i chyba nawet go nie przeczuwałam. Wolę lekkie niedomówienie, niż rozwlekanie na 500 stron motywów bohaterów, które popchnęły ich do takiego finału. Dla mnie powinien być to już koniec, chociaż oczywiście jeśli powstanie kolejny tom to z ciekawości po niego sięgnę. 

Moja ocena: 5/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję

piątek, 30 czerwca 2017

Podsumowanie czerwca

Hej :).

Jak Wam mijają pierwsze wakacyjne dni? U mnie nadal totalny niechcemisizm, książki do zrecenzowania zajmują coraz więcej miejsce na półce, są takie dni, gdy ciężko mi znaleźć chęć na czytanie. Chyba jednak zima bardziej sprzyja poznawaniu nowych książek :)

W czerwcu przeczytałam następujące książki:

1. Danielle Steel - Miłość silniejsza niż śmierć - 320 str.
2. Artur Szrejter - Legenda wikingów - 141 str.
3. Lauren Oliver - Replika - 448 str.
4. Victoria Aveyard - Królewska klatka - 559 str. 
5. Dean Koontz - Poszukiwana - 447 str.

W czerwcu przeczytałam 1915 stron czyli 64 strony dziennie. 

W czerwcu udało mi się "przeprosić" z Danielle Steel. Równo 5 lat po lekturze "To niemożliwe", czyli książki która mnie niezmiernie irytowała sięgnęłam po inną jej powieść i muszę szczerze przyznać, że momentami byłam naprawdę poruszona losami bohaterów i łza kręciła mi się w oku. Nie ma wśród tych 5 książek jednak takiej, która wybitnie wybijałaby się wśród innych, wszystkie oceniam jako dobre.

Co ciekawego przydarzyło Wam się w czerwcu?

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Victoria Aveyard - Szklany miecz

Tytuł: Szklany miecz
Autor: Victoria Aveyard
Liczba stron: 560
Wydawnictwo: Otwarte
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl


"Szklany miecz" to druga część cyklu Czerwona królowa. Pierwsza część naprawdę mi się spodobała, więc przy okazji premiery "Królewskiej klatki" postanowiłam zapoznać się z książką, którą chcę Wam dzisiaj przedstawić.

Akcja toczy się wokół Mare Barrow - dziewczyny należącej do ludu Czerwonych, ale mającej umiejętności Srebrnych przywódców. Mare włada błyskawicami, a jej nadprzyrodzona moc zwraca na nią uwagę władców. Królowa Elara i jej syn Maven próbują zmusić bohaterkę do posłuszeństwa, ale Mare postanawia się zbuntować. Dziewczyna chce odnaleźć innych Czerwonych o podobnych mocach jak ona i razem stawić czoła królowi. 

Mare jest bohaterką, która bardzo się zmienia, niestety niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu. Oczekiwałam dziewczyny, która rzeczywiście będzie "władała błyskawicami", będzie nieustraszona, będzie odważnie podejmowała mądre decyzje. Tymczasem Mare miota się pomiędzy swoimi uczuciami do Cala, Kilorna i Mavena. Dziewczyna jest trochę za bardzo przekonana o swojej wyjątkowości, tak jakby powodzenie walki z Mavenem zależało tylko i wyłącznie od niej. Typowa postać, która zawsze wszystko wie najlepiej. Trochę brakowało mi innych bohaterów, np. Mavena, któremu zostało poświęcone tak naprawdę tylko kilka marnych wzmianek. 

Są w tej książce oczywiście fajne postacie: Shade, Farley, Babcia czy pyskata Cameron. Bardzo żałuję, że nie poświęcono im więcej miejsca, że nie zostali bardziej rozbudowani i przedstawieni od "ludzkiej strony". Do kolejnych plusów powieści można zaliczyć także to, że absolutnie nie można narzekać na brak akcji, bo bohaterowie ciągle podejmują jakieś walki. Ciągle coś się dzieje, przeciwnicy króla Mavena nie mają ani chwili wytchnienia. 

Mówiąc szczerze, mam naprawdę mieszane uczucia co do tej powieści, gdyż oczekiwałam czegoś na miarę poprzedniczki. Nie nudziłam się podczas lektury, ale postać głównej bohaterki była tak irytująca, że czasami miałam ochotę rzucać książką. Z pewnością warto było ją przeczytać, gdyż byłam ciekawa jak potoczą się losy postaci. Liczę na to, że w ostatniej części akcja i przedstawienie bohaterki rzucą mnie na kolana.

Moja ocena: 4/10

Za możliwość zrecenzowania książki serdecznie dziękuję

środa, 31 maja 2017

Podsumowanie maja

Hej :). 

W maju miałam zamiar ponadrabiać wszystkie zaległości czytelnicze i zrecenzować książki, które czekają na moją opinię. Niestety, mimo mnóstwa wolnego czasu po prostu nie mogłam się zmobilizować do napisania czegokolwiek, dlatego też na blogu nie było żadnych wpisów. Postaram się jednak to nadrobić :). W maju przeczytałam następujące pozycje:

1. Wilkie Collins - Armadale - 714 str.
2. Jane Austen - Rozważna i romantyczna - 350 str.
3. Laira Shukri - Byłam służącą w arabskich pałacach - 392 str.
4. Victoria Aveyard - Szklany miecz - 560 str.
5. Robyn Schneider - Początek wszystkiego - 320 str.

W maju przeczytałam 2336 stron, czyli 75 stron dziennie. 

Ogólnie maj był bardzo udany, jeżeli chodzi o jakość przeczytanych książek. Zdecydowanie najlepszą pozycją była jednak "Byłam służącą w arabskich pałacach". Mimo, że reszta książek była na bardzo wysokim poziomie, to tylko ta, oparta na faktach historia ogromnie mnie poruszyła. Wspomniana powieść oraz "Początek wszystkiego" były książkami, od których nie oderwałam się, dopóki nie dotarłam na ostatnią stronę. Uwielbiam jak akcja mnie pochłonie :).

Co ciekawego udało Wam się przeczytać w maju? :)

wtorek, 30 maja 2017

Robyn Schneider - Początek wszystkiego

Tytuł: Początek wszystkiego
Autor: Robyn Schneider
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Otwarte
Źródło okładki: http://otwarte.eu

Premiera: 14.06



Pięć dni temu, wieczorem, dostałam od wydawnictwa Otwarte plik pdf z powieścią Początek wszystkiego. Tradycyjnie, zajrzałam do tekstu, chcąc zapoznać się ze stylem autorki i krótką charakterystyką bohaterów, z zamiarem sięgnięcia po nią na spokojnie innego dnia. Po około trzech godzinach skończyłam ją czytać, tak mnie zaciekawiła :).

Głównym bohaterem i narratorem jest Ezra, szkolna gwiazda, świetny tenisista, przewodniczący samorządu, człowiek z którym każdy chce się przyjaźnić. Ezra ma piękną dziewczynę Charlotte, paczkę przyjaciół, plany na przyszłość związane ze sportem. Wszystko zmienia się podczas imprezy: Charlotte go zdradza, a Ezra wpada pod rozpędzony samochód i trafia do szpitala. Bohater musi pożegnać się z karierą, zastanowić się, czy ludzie, z którymi się zadawał są jego prawdziwymi przyjaciółmi, a także rozpocząć życie na nowo. Pewnego dnia w szkole spotyka Cassidy, która wywraca jego życie do góry nogami. Dziewczyna jest inna niż Charlotte, ale ma w sobie "to coś", co sprawia że Ezra czuje się nią zafascynowany. Ich znajomość jest pełna burzliwych momentów, ale dzięki temu ta para bohaterów nie jest mdła, z zaciekawieniem przyglądałam się rodzącemu się między nimi uczuciu. 

Autorka bardzo ciekawie zarysowała też pojęcie przyjaźni. Toby i Ezra, mimo kilku lat bycia w zupełnie innych grupach znajomych, potrafią odnaleźć znowu być dla siebie najlepszymi przyjaciółmi i być dla siebie tak ważnym oparciem. Ezra czuje się rozdarty między grupą najpopularniejszych uczniów a przyjaciółmi z klubu debat. Pierwsza grupa jest bardzo stereotypowa, ich główną ambicją i zajęciem jest imprezowanie, a podstawą ich szkolnej egzystencji jest trzymanie się razem w grupie gwiazd. Toby, Luke, Sam, Austin i Phoebe czyli towarzystwo "debatowe" zrywa za to z opinią beznadziejnych kujonów. Mimo początkowych zgrzytów, to właśnie oni stają się w powieści najbardziej wartościowymi przyjaciółmi, stanowią zgrany zespół, który może na sobie nawzajem polegać.  

Zdecydowanie polecam tę książkę fanom twórczości Johna Greena. Autorka w podobny sposób porusza problemy młodych ludzi, pokazuje że jedna mała rzecz może zmienić życie człowieka i w sumie tylko od nas zależy, jak wykorzystamy to, co przyniósł nam kolejny dzień. Bardzo podkreślona jest też rola przyjaźni i posiadania prawdziwych przyjaciół, że jest to jedna z najcenniejszych wartości w życiu. Wprost nie mogę się doczekać kiedy książka dotrze do mnie w wersji papierowej, bo ma taką piękną, klimatyczną okładkę, że aż miło będzie zerkać na nią na półce :). Bardzo Wam polecam sięgnąć po tę pozycję, myślę że nie poczujecie się zawiedzeni.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przedpremierowego zrecenzowania książki serdecznie dziękuję

niedziela, 30 kwietnia 2017

Podsumowanie kwietnia

Hej :). 

Tym razem kwiecień naprawdę mi się dłużył. Nie mogłam się doczekać maja, jednego z najpiękniejszych miesięcy w roku, kiedy wszystko budzi się do życia. Końcówka kwietnia mnie strasznie wymęczyła, więc jutro będę witać maj z ogromną radością.

W kwietniu przeczytałam następujące książki:

1. Dzieje Tristana i Izoldy - 284 str.
2. Mateusz Bajas - Dwie świątynie - 307 str.
3. Katharine McGee - Tysiąc pięter - 415 str. 

Tak mało przeczytałam, że aż wstyd pisać :D. Utknęłam jeszcze w połowie "Armadale", bo początek strasznie mi się dłużył i po kilkunastu stronach odkładałam książkę bardzo zniechęcona. Na szczęście im dalej, tym robi się ciekawiej :).

Jak Wam minął kwiecień? Życzę Wam samych słonecznych dni w maju :)

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Katharine McGee - Tysiąc pięter

Tytuł: Tysiąc pięter
Autor: Katharine McGee
Liczba stron: 415
Wydawnictwo: Otwarte
Źródło okładki: http://otwarte.eu



Dzisiaj jest premiera debiutanckiej powieści Katharine McGee - Tysiąc pięter. Jest to książka o nastolatkach mieszkających w Wieży - kilkukilometrowym budynku stojącym w sercu Nowego Jorku. Wieża obrazuje przekrój społeczny: na dole mieszkają i spędzają czas osoby o gorszym statusie materialnym, a górne piętra zajmują ekskluzywne mieszkania korzystające z najnowocześniejszych technologii. Na samym szczycie mieszka rodzina Fullerów: Avery, jej przybrany brat Atlas i ich rodzice. Avery jest idealna, została zaprojektowana z wyselekcjonowanych genów swoich rodziców. Bogactwo, życie w otoczeniu przyjaciółek jest jednak niewystarczające: bohaterka nie potrafi stworzyć żadnego związku, gdyż jest zakochana w swoim bracie. 

Zakochana w Atlasie jest także bliska przyjaciółka Avery, Leda. Jej rodzina również należy do elity Wieży, dziewczyna jest pozornie szczęśliwa. Niestety, wspólna noc z Atlasem i późniejsze odrzucenie sprawia, że dziewczyna wpada w uzależnienie od narkotyków i musi poddać się leczeniu. Jej próby utrzymania wszystkiego w sekrecie sprawiają, że coraz bardziej oddala się od Avery. Kolejnym problemem Ledy jest odkrycie, że jej ojciec spotyka się z jej koleżanką, Eris.

Życie Eris komplikuje się w ciągu jednego dnia. Badania genetyczne wskazują na to, że nie jest biologiczną córką swojego ojca. Dziewczyna przeżywa tym większy dramat, że musi porzucić wystawne życie na rzecz zamieszkania w biednych rejonach Wieży. Eris dowiaduje się, że jej prawdziwym ojcem jest ojciec Ledy, który usiłuje kupić jej milczenie w sprawie ich powiązań. 

Dla równowagi jedną z głównych bohaterek jest także Rylin. Dziewczyna jest totalnym przeciwieństwem Avery, Ledy i Eris, jest mieszkanką najniższych pięter Wieży, musi oszczędzać każdy grosz, aby móc wychowywać swoją młodszą siostrę. Rylin zatrudnia się jako sprzątaczka u Corda. Mimo ogromnej przepaści rodzi się między nimi uczucie. 

Oczywiście ta książka posiada jeszcze kilkoro innych bohaterów i to bardzo fajnie przedstawionych. Ogromnie spodobało mi się to, że Avery nie została potraktowana schematowo: bogata, piękna, ma grono przyjaciółek (oczywiście będących przy niej tylko dla korzyści), jest w związku z przystojnym facetem i jest nieco głupiutka. Mnóstwo jest takich bohaterek, Avery jest jednak inna. Nie stara się wywyższać ponad innych. Potrafi zbliżyć się do chłopaka z o wiele niższego piętra, bardziej patrzy na charakter, niż na status społeczny. Nagła bieda Eris również nie przekreśla ich przyjaźni. 

Książka zaczyna się od upadku dziewczyny z najwyższego piętra Wieży. Autorka tak opisała denatkę, że nie możemy określić kto zginął i aż do ostatnich scen opieramy się tylko na własnych domysłach. Cała książka posiada interesującą akcję, czułam się wciągnięta w sekrety dziewczyn i szczerze każdej kibicowałam. Dzięki krótkim rozdziałom zatytułowanym od imion głównych bohaterów możemy ich bliżej poznać, dowiedzieć się dlaczego tak postępują. 

"Tysiąc pięter" to naprawdę dobry debiut. Absolutnie nie jest to książka tylko dla nastolatków, gdyż pewne rzeczy są w niej uniwersalne. Dodatkowo, Katharine McGee przedstawia rewelacyjną wizję przyszłości, koniecznie sprawdźcie jaką :).

Moja ocena: 8/10 

Za możliwość zrecenzowania książki serdecznie dziękuję

sobota, 15 kwietnia 2017

Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo

Tytuł: Hrabia Monte Christo
Autor: Aleksander Dumas
Liczba stron: część 1 - 704, część 2 - 622
Wydawnictwo: MG
Źródło okładki: http://www.wydawnictwomg.pl


 

Są takie powieści, które zaliczamy do klasyki literatury, które są inspiracją dla filmów, innych powieści czy sztuk teatralnych. Są  historie, które zapadają w pamięć czytelnika i zachwycają za każdym razem, kiedy się po nie sięgnie. Wreszcie są książki, które idą razem z czytelnikiem przez życie, które odkrywa się wciąż na nowo i chciałoby się tuż po lekturze rozpocząć ją od pierwszej strony. Do takich powieści zaliczam Hrabiego Monte Christo.

Edmund Dantes, w momencie w którym rozpoczyna się akcja jest szczęśliwym człowiekiem. Ma wspaniałą narzeczoną, kochającego ojca, a w perspektywie, mimo młodego wieku, stanowisko dowódcy statku. Niestety, jego szczęście nie pasuje kilku osobom i postanawiają oskarżyć go o spiskowanie. W dniu ślubu z Mercedes zostaje aresztowany, a małżeństwo nie dochodzi do skutku. Edmund trafia niesłusznie do więzienia If, w którym poznaje księdza Farię. Dzięki niemu odzyskuje sens życia oraz udaje mu się po czternastu latach uciec i zyskać pokaźny majątek, ukryty na wyspie Monte Christo. Edmund od tej nazwy przyjmuje tytuł Hrabia Monte Christo i za pomocą podstępu dowiaduje się, kto spowodował pasmo nieszczęść, które go dotknęło. Bohater postanawia wynagrodzić przyjaciół, a wrogom poprzysięga zemstę. Ci, którzy przyczynili się do jego uwięzienia, teraz mają własne rodziny, są bogatymi i poważanymi ludźmi. Edmund, nierozpoznany przez nikogo wchodzi w ich świat, staje się niemal wyrocznią w wielu sprawach, znajomość z nim staje się przez wszystkich pożądana, jest postrzegany jako człowiek, który może wszystko. 

Ta książka jest naprawdę genialna i niezwykle ciężko było mi się od niej oderwać. Ponad 1300 wciągających stron pokazujących, jak bardzo człowiek ogarnięty zemstą może się zmienić. Edmund, jako młody i zakochany marynarz był dobrym, szlachetnym człowiekiem, niepodejrzewającym nikogo o złe zamiary. Lata więzienia zmieniły go w mężczyznę, którego jedynym celem jest ukaranie dawnych znajomych. Hrabia jest teraz niezwykle inteligentny, przenikliwy, knuje zemstę z najmniejszymi szczegółami, udaje przyjaźń ze swoimi wrogami, aby wiedzieć, kiedy powinien wytoczyć najcięższe działa. 

Aleksander Dumas stworzył świetną opowieść o zemście, intrygach, miłości i przyjaźni. Nie ma w tej powieści nikogo, kto byłby kryształowo czysty, każdy skrywa tajemnice, które nie powinny nigdy ujrzeć światła dziennego. Autor pokazuje zderzenie dwóch pokoleń: winnych zniszczenia życia Edmunda Dantesa i ich potomków, którzy są nieświadomi straszliwych win ojców. Losy bohaterów ciągle się ze sobą przeplatają, a my z zaciekawieniem patrzymy na to, jak Monte Christo usiłuje odpłacić im się za doznane krzywdy. 

O tej książce można by było pisać naprawdę wiele. Ja jednak zachęcam Was do samodzielnego przeczytania tej historii, która mnie po prostu oczarowała i przeniosła do Francji z pierwszej połowy XIX wieku. Dawno nie czytałam aż tak dobrej powieści, minęło już dwa tygodnie odkąd ją skończyłam, a dalej nie potrafię wyjść z zachwytu :).

Moja ocena: 10/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję

środa, 12 kwietnia 2017

Mateusz Bajas - Dwie świątynie

Tytuł: Dwie światynie
Autor: Mateusz Bajas
Liczba stron: 307
Wydawnictwo: Novae Res
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl


Dwa lata temu, 10 kwietnia 2015 roku, o godzinie 19.07 wysiadłam z pociągu na dworcu Łódź Kaliska. Było to moje pierwsze spotkanie z miastem, które przyjmuje przeróżne oblicza. Wtedy jeszcze nie podejrzewałam, że stanie mi się tak bliskie i mimo konieczności kilkugodzinnej podróży będę go tak często odwiedzać. Pokochałam te miasto i z tym większą przyjemnością sięgnęłam po debiutancką powieść łodzianina, Mateusza Bajasa. 

Piotrek i Marcin, główni bohaterowie tej powieści zderzają się przypadkiem na ulicy. Pierwszy jest młodym chłopakiem, dorywczo pracującym aby wspomóc rodziców, ale jego największą pasją jest hip - hop, Marcin zaś jest świetnie wykształcony, bardzo ambitny, ma świetny pomysł na biznes, który może mu przynieść miliony. Od momentu spotkania ich droga wygląda bardzo podobnie. Piotrek wygrywa nieformalne mistrzostwa Łodzi, zdobywa nowe znajomości, zaprzyjaźnia się z Mińskim, który zaprasza go do wspólnego tworzenia. Razem zaczynają koncertować, zdobywać popularność, a pasja Piotrka w końcu przynosi mu realne zarobki. W drodze na szczyt towarzyszy mu Anka, która wiernie wspiera chłopaka w rozwijającej się karierze.

Marcin natomiast podejmuje współpracę z firmą Wanergy, zdobywa kolejne rynki lokalne, wszystko idzie wręcz idealnie, jego pomysł na biznes okazuje się strzałem w 10. Spotkanie z piękną Julią tylko potęguje jego szczęście. Zaczyna współpracę ze Skoniecznym, który razem z nim rozkręca firmę, która przynosi coraz większe zyski. Zarówni Piotrek, jak i Marcin dochodzą jednak do takiego punktu, w których ich życie ogromnie się zmienia i tylko od nich zależy, jak nim dalej pokierują.

Łódź w powieści nie jest tylko tłem wydarzeń, odgrywa bardziej istotną funkcję. Jest miejscem zderzenia nie tylko dwóch bohaterów, ale także przeróżnych ludzkich historii. Niesamowita bieda sąsiaduje z przesadnym przepychem i bogactwem. Jednym brakuje kilku złotych do spełnienia małego marzenia, inni kupują drogie alkohole i zostawiają setki złotych napiwku. To tutaj bohaterowie spacerują po ulicach, chodzą do klubów i restauracji. To w Łodzi przeżywają wzloty i upadki, które ze szczytu bolą najbardziej.

Pozornie mogłoby się wydawać, że ta książka jest taka zwyczajna, nie ma w niej nic spektakularnego. Ot, zwykłe losy biznesmena i rapera. Mateusz Bajas pokazuje nam jednak drugą stronę medalu, to że każdy sukces wiąże się nie tylko ze sławą, bogactwem i spełnieniem marzeń, ale może przynosić także wiele rozczarowania i cierpienia. Czasami trzeba odbić się od dna by znaleźć swój prawdziwy życiowy cel. Bardzo ważne w powieści są też postacie drugoplanowe, które pojawiają się w życiu bohaterów kiedy najbardziej tego potrzebują. Autor podkreśla, że dobrze mieć koło siebie drugiego człowieka, przyjaciela, a tych prawdziwych trzeba doceniać. 

Naprawdę spodobał mi się ten debiut i jestem zadowolona z faktu, że autor postanowił napisać kolejną książkę, którą na pewno postaram się przeczytać. Mateusz Bajas pisze również bloga, szczerze polecam Wam lekturę jego wpisów, TEN o synu strasznie mnie poruszył. Jeżeli macie chęć poczytać coś z mądrą obserwacją życia, to książka "Dwie świątynie" jest pozycją dla Was.

Moja opinia: 8/10

Za możliwość zrecenzowania książki serdecznie dziękuję

czwartek, 6 kwietnia 2017

Fiodor Dostojewski - Biesy

Tytuł: Biesy
Autor: Fiodor Dostojewski
Liczba stron: 670
Wydawnictwo: MG
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl


Lubię takie piękne książki jak ta. Twarda oprawa, eleganckie wydanie, idealnie pasuje do klasyki, jaką znajdziemy pomiędzy kartami. Dzisiaj będzie o powieści bardzo trudnej, ciężkiej do czytania, ale zdecydowanie wartej poświęcenia wielu godzin na wniknięcie w świat bohaterów.

Powieść Dostojewskiego w wielu momentach opiera się o filozoficzne rozważania dotyczące życia, polityki, historii, różnych ideologii, zakamarków duszy człowieka. Autor przedstawia czytelnikowi postawy ludzi z każdej klasy społecznej pokazując, że w głębi duszy jesteśmy bardzo do siebie podobni. 

W tej powieści w bohaterach skrywają się skrajne odczucia i motywy. Jedni dążą do rewolucji, przeszkadza im aktualny wygląd i ustrój państwa, chcą dużych zmian. Inni natomiast wydają się obojętnie podchodzić do polityki i jedyne o czym marzą to spokojne życie. Dostojewski umieścił tu naprawdę niezwykłe postacie: Stiepan Trofimowicz Wierchowieński i Barbara Pietrowna stanowią razem rewelacyjne połączenie. Pietrowna darzy Wierchowieńskiego uczuciem matczynym, stara się wykreować go jako człowieka niezwykle inteligentnego i pożądanego w towarzystwie. W rzeczywistości nauczyciel jej syna jest człowiekiem o niespełnionych ambicjach, często bezradnym, więc potrzebuje wsparcia w takiej silnej osobowości, jaką jest Barbara Pietrowna. Ich relacja stanowi naprawdę interesujący wgląd w życie ludzkie.

"Biesy", ze względu na trudniejszy odbiór nie porwały mnie tak mocno jak wspaniała "Zbrodnia i kara", czyli powieść, którą darzę ogromną miłością i sentymentem. Uważam jednak, że Fiodor Dostojewski należy do pisarzy, których twórczość naprawdę warto znać, gdyż nie da się obok niej przejść obojętnie, zmusza czytelnika do zastanowienia się nad sobą i swoim życiem. Szczerze polecam :)

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję


piątek, 31 marca 2017

Podsumowanie marca

Hej :)

W tym miesiącu chcę Wam zaprezentować 5 książek, które udało mi się przeczytać. Na szczęście cała piątka jest godna polecenia, w tym dwie lądują w zestawieniu najlepszych :)

1. Antoine de Saint - Exupery - Ziemia, planeta ludzi - 144 str.
2. Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo cz. 1 - 704 str.
3. Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo cz. 2 - 622 str.
4. Camilla Way - Obserwując Edie - 323 str.
5. Willam Szekspir - Koriolan - 158 str.

Zdecydowanie najlepszą książką był Hrabia Monte Christo. Piękne, dwuczęściowe wydanie od Wydawnictwa MG odkryło przede mną historię, która mnie naprawdę zachwyciła, niedługo Wam o niej napiszę :).

Co ciekawego udało Wam się przeczytać w marcu?


czwartek, 23 marca 2017

Camilla Way - Obserwując Edie

Tytuł: Obserwując Edie
Autor: Camilla Way
Liczba stron: 323
Wydawnictwo: Zysk i S - ka
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl


"Obserwując Edie" to książka, która mnie bardzo zaintrygowała. Mroczna okładka, niezmiernie zachęcające opinie czytelników na skrzydełkach, wreszcie opis określający powieść jako "oszałamiająca psychologiczna zagadka". Nie mogłam przejść obok niej obojętnie.

Heather jest przykładem dziewczyny, którą na pewno każdy z nas ma w gronie swoich znajomych. Wiecznie stoi gdzieś z boku, nie jest otoczona wianuszkiem przyjaciółek, każda impreza ją omija, bo nikt nie chce jej towarzystwa, mimo że nigdy nikomu nic nie zrobiła. Gdy poznaje Edie, popularną dziewczynę, jej życie nagle się zmienia, tak jakby dostała prezent od losu. Heather, która nie miała bliskiej przyjaciółki chce za wszelką cenę utrzymać dobre relacje z Edie, nawet kosztem pogorszenia relacji z rodzicami, którym nie podoba się sposób życia dziewczyny.

Historia jest opowiadana dwutorowo. Z jednej strony narratorką jest Heather, która opowiada czytelnikowi o tym, co było kiedyś, jak rodziła się jej przyjaźń z Edie, o pierwszej poważnej miłości Edie i o tragedii, która rozdzieliła je na tyle lat. Historię teraźniejszą opowiada druga z bohaterek, która w tym momencie jest samotną matką. Edie nie radzi sobie z wychowaniem małego dziecka, nie potrafi odnaleźć się w sytuacji, wpada w depresję. Nieoczekiwanie na jej drodze staje Heather, która deklaruje pomoc przy Mayi, obiecuje wszystkim się zająć. Heather zaczyna zajmować się córeczką Edie, ale także coraz bardziej ingeruje w sprawy dawnej przyjaciółki, tak jakby chciała odnowić tę przyjaźń.

Mogłoby się wydawać, że od początku mamy określoną sytuację: Edie jest tą skrzywdzoną, a Heather ją śledzi i osacza, tak jakby chciała jej zrobić krzywdę. Dopiero ostatnie rozdziały wyjaśniają nam powody, dla których relacja nastolatek na tyle lat została zerwana, jak bardzo można zawieść przyjaźń, czyli jedno z najpiękniejszych uczuć pomiędzy dwojgiem ludzi.

Camilla Way napisała naprawdę dobrą, poruszającą książkę, o krzywdzie, o przyjaźni, złamanych obietnicach i zawiedzionym zaufaniu. Wprowadzenie wątku pobocznego czyli sąsiadki Edie i jej osobistego dramatu jeszcze bardziej pogłębia tragizm całej historii. Nie jest to prosta książka, ale naprawdę warto poświęcić jej kilka godzin. Zdecydowanie polecam!

Moja ocena: 8,5/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję

poniedziałek, 20 marca 2017

Helen Fielding - Dziennik Bridget Jones. Dziecko

Tytuł: Dziennik Bridget Jones. Dziecko
Autor: Helen Fielding
Liczba stron: 298
Wydawnictwo: Zysk i S - ka
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl



Postać Bridget Jones, singielki z lekką nadwagą i talentem do wplątywania się w problemy stała się już niemal kultowa. Zdarzają się powieści reklamowane jako "historia polskiej Bridget Jones", a oryginalna bohaterka jest bliska czytelniczkom, które tak jak ona nie są idealne, ale starają sobie poukładać życie. 

W tej części Bridget Jones zachodzi w ciążę, niestety głównym problemem bohaterki jest to, kto może być ojcem. Kandydatami na ojca są Mark oraz Daniel. Aby stwierdzić, który z nich jest tym szczęśliwcem, cała trójka musi czekać aż do porodu. Obaj panowie profilaktycznie próbują wczuć się w rolę, chodzą na spotkania w szkole rodzenia oraz fundują głównej bohaterce wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji.

Ogromnym minusem był dla mnie fakt, że ta powieść rozgrywa się pomiędzy "W pogoni za rozumem", a "Szalejąc za facetem" i wiele wydarzeń nawet w 1% nie było zaskakujących. Bridget, mimo że nadchodzi dla niej bardzo ważna i nowa życiowa rola, dalej zachowuje się tak, jak przyzwyczaiła nas do tego w poprzednich tomach. Cały czas ma swoje głupiutkie powiedzenia, zachowania, które czasami drażnią, a czasami rozbawiają do łez. 

Mam co do książek o Bridget dziwną zasadę: mimo, że nie są to książki wybitne, czasami drażni mnie infantylność bohaterki, to i tak sięgam po kolejną część. Myślę, że gdyby została wydana piąta część (co już pachniałoby tasiemcem) to i tak bym z chęcią sprawdziła, w jakie problemy tym razem wpadła Bridget Jones. Ogólnie zarówno tę powieść, jak i cały cykl chciałabym Wam polecić, myślę że są to książki idealne na każdą porę roku, aby trochę się pośmiać i odprężyć przy niezobowiązującej lekturze :).

Moja ocena: 6/10

piątek, 3 marca 2017

James Frey, Nils Johnson - Shelton - Reguły gry

Tytuł: Reguły gry
Autor: James Frey, Nils Johnson - Shelton
Liczba stron: 343
Wydawnictwo: SQN
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl


"Reguły gry" to kolejna i ostatnia już część trylogii Endgame. Ta seria była o tyle ciekawa, że dla czytelników stanowiła część większego projektu, w którym można było wygrać 250 tysięcy dolarów. Strony powieści są jednak pełne zagadkowych liczb i cytatów, które mogą naprowadzić na rozwiązanie zagadek.

Przedstawiciele starożytnych rodów ponownie stają do walki w grze. Wygrać może tylko jedna osoba, która dzięki temu może także ocalić swój lud. Część bohaterów postanawia jednak przechytrzyć Stwórców i zatrzymać Endgame bez wyłonienia zwycięzcy. Muszą nawiązać między sobą bardzo trudną nić porozumienia, zaufać osobom, które usiłowały ich zabić. 

Ostatnia część trylogii Endgame zdecydowanie najbardziej trzyma czytelnika w napięciu. Plusem staje się to, że bohaterowie stają się bardziej "ludzcy" - zamiast się wzajemnie zabijać, łączą się w grupy, którym przyświeca jeden cel. Kolejną pozytywną rzeczą, którą zaobserwowałam w tym cyklu jest fakt, że do końca nie mamy pewości, jak zakończy się gra, nikt nie staje się faworytem, nie wysuwa na prowadzenie. Bohaterowie podróżują po świecie, walczą z czasem, poszukują sojuszników. Możemy ich coraz lepiej poznać (chociaż do niektórych nie ma co się przywiązywać), dowiedzieć się, jakimi wartościami się kierują. 

Jeżeli jeszcze nie znacie cyklu Endgame, to naprawdę szczerze mogę Wam go polecić. Momentami nie jest porywający, lekko nuży, ale gdy akcja się rozkręci, to ciężko jest się oderwać od kolejnych rozdziałów. Pozostaje tylko niedosyt, bo pewne kwestie zostały poruszone zbyt ogólnie, a bohaterowie, których polubiłam zostali za szybko uśmierceni. Mimo drobnych niedociągnięć jestem na tak :). 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zrecenzowania książki serdecznie dziękuję


wtorek, 28 lutego 2017

Podsumowanie lutego

Jak to dobrze, że luty już się kończy i nadchodzi marzec :). Uwielbiam ten miesiąc, bo kojarzy mi się z samymi dobrymi wydarzeniami i powoli widać nadchodzącą wiosnę, która jest moją ulubioną porą roku. 

W lutym przeczytałam następujące książki:

1. Fiodor Dostojewski - Biesy - 670 str.
2. James Frey, Nils Johnson - Shelton - Reguły gry - 343 str.
3. Samantha Shannon - Zakon mimów - 532 str.
4. Elizabeth Craft, Shea Olsen - Flower. Jak kwiat - 332 str.

Nie ma w tym zestawieniu książki, która wywołałaby we mnie efekt WOW, a najsłabszą niestety była "Flower. Jak kwiat".

Jak Wam minął luty? Jaka książka Was totalnie oczarowała, a jaka rozczarowała?


piątek, 17 lutego 2017

Shari Lapena - Para zza ściany

Tytuł: Para zza ściany
Autor: Shari Lapena
Liczba stron: 333
Wydawnictwo: Zysk i S - ka
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl

Para zza ściany to książka, którą pierwotnie planowałam przeczytać dopiero w lutym. Gdy dotarła do mnie przesyłka, z ciekawości przeczytałam pierwszą stronę i zanim się obejrzałam, byłam już na 30. Drugie podejście do tej powieści zakończyło się prawie skończeniem całości, więc powinna być to najlepsza rekomendacja :)

Shari Lapena przedstawia nam pozornie szczęśliwe, młode małżeństwo. Anne i Marco są rodzicami półrocznej Cory, która jest oczkiem w głowie całej rodziny. Pewnego wieczoru wybierają się na przyjęcie urodzinowe do sąsiadów, a dziecko postanawiają zostawić z nianią. W ostatniej chwili opiekunka rezygnuje, gospodarze nie życzą sobie obecności dziecka, więc małżeństwo postanawia zostawić je w domu i zaglądać do córeczki co pół godziny. Podczas zakrapianego przyjęcia Marco flirtuje z sąsiadką, co bardzo nie podoba się jego żonie. Po powrocie do domu okazuje się, że Cora zniknęła. W domu pojawia się detektyw Rasbach, który od razu zaczyna bacznie obserwować małżeństwo. Pod domem Marco i Anne czają się też dziennikarze, którzy także zdają się czyhać na każdy ich błąd.

Z każdym kolejnym rozdziałem dowiadujemy się o bohaterach czegoś nowego. Depresja Anne, domniemany romans jej męża z sąsiadką, skomplikowane relacje Marco i rodziców Anne zwracają uwagę śledczych, którzy podejrzewają o porwanie Cory jej najbliższych. Autorka odkrywa przed nami najciemniejsze zakątki ludzkiej natury, pokazuje co jest w stanie zrobić człowiek dla własnej korzyści. 

O tym, kto jest odpowiedzialny za zniknięcie Cory dowiadujemy się mniej więcej w połowie powieści, ale mimo to obserwowanie, jak dochodzi do tego reszta bohaterów jest prawdziwą przyjemnością. Ostatnia scena wbiła mnie w fotel, pozostawiła w stanie wielkiego WOW, miałam ciarki i byłam zachwycona tym, jak autorka zakończyła tę powieść. Jest to jednak nieco otwarte zakończenie i dodatkowe 10 - 15 stron epilogu mogłoby być bardzo interesujące.

Mimo, że to dopiero początek roku, ta powieść jest mocną kandydatką do czołówki najlepszych książek przeczytanych w 2017 roku. Jestem tym bardziej zaskoczona, gdyż jest to debiut. Mam nadzieję, że Shari Lapena nie poprzestanie na jednej powieści i już niedługo będę mogła poznać równie wciągającą historię.

Moja ocena: 9/10

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję


wtorek, 14 lutego 2017

Elizabeth Craft, Shea Olsen - Flower. Jak kwiat

Tytuł: Flower. Jak kwiat
Autor: Elizabeth Craft, Shea Olsen
Liczba stron: 332
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl


Premiera: 15.02

Z okazji Walentynek chciałam napisać wpis o najpiękniejszych historiach miłosnych, ale zdecydowałam się jednak opublikować moją opinię o Flower. Jak kwiat, czyli (jak możemy wyczytać z okładki) współczesnej historii Kopciuszka.

Charlotte ma w życiu jeden cel: nigdy nie pójdzie śladami babci, matki i siostry i nie zajdzie w nastoletnią ciążę. Najważniejsza będzie kariera, budowanie pozycji, a dopiero później zakładanie rodziny. Gdy pewnego dnia do kwiaciarni, w której pracuje wchodzi tajemniczy chłopak, wszystko się zmienia. Tate bardzo intryguje dziewczynę, sprawia że zaczyna o nim dużo myśleć. 

Obawiałam się po tej książce czegoś typu: ona - raczej spokojna, marząca o wielkiej miłości. On - niegrzeczny chłopak/gwiazda muzyki/ktoś z wielką tajemnicą. Ona przy nim nabiera odwagi, otwiera się na nowe doświadczenia. On łagodnieje, a dla swojej księżniczki zrobi wszystko. Jeszcze oczywiście najlepszy przyjaciel - gej, chociaż akurat postać Carlosa bardzo polubiłam i szkoda, że autorki poświęciły mu mało miejsca. Z pewnością znacie takie powieści, gdyż niejednokrotnie pojawiały się na rynku wydawniczym takie kalki, w których było wiadomo co bohaterowie zrobią czy powiedzą.

W przypadku tej powieści też kilka razy czułam się, jakbym to już znała, ale zaskoczyła mnie postać głównego bohatera. Tate nie jest chłopakiem, w którym można się zakochać. Irytował mnie swoim zachowaniem wobec zakochanej w nim Charlotte. Ciągle ją od siebie odpychał, nie chciał porozmawiać i wyjawić, co jest przyczyną jego zachowania. Ciągle miałam nadzieję, że dziewczyna w końcu się opamięta, ale ona trwała w swoim stanie. Z drugiej strony, bohaterka jest dziewczęco naiwna, miłość przesłania jej wszystkie obawy i złe doświadczenia, które dotykały kobiety w jej rodzinie. Jeszcze jedną rzeczą, która raziła mnie w oczy był fakt, że Charlotte, która tak bardzo chciała być niezależna, nagle bez sprzeciwu godzi się na to, że Tate kupuje jej bardzo drogie prezenty.

Ta książka jest odskocznią od ambitnej literatury, ale należy do grupy powieści, które zapomina się kilka dni po przeczytaniu. Lekkie czytadło, które czasami jest nam potrzebne, aby trochę odpocząć od czegoś ciężkiego. 

Moja ocena: 5/10

Za możliwość zrecenzowania bardzo dziękuję

Kochani, z okazji Walentynek, życzę Wam, żeby Wasze historie miłosne były jak najpiękniejsze, opierały się na wzajemnym szacunku i zaufaniu, abyście znaleźli kogoś, z kim będziecie po prostu szczęśliwi przez 365 dni w roku :)

czwartek, 9 lutego 2017

Anthea Turner - Perfekcyjna Pani Domu. Przyjęcia z klasą

Tytuł: Perfekcyjna Pani Domu. Przyjęcia z klasą
Autor: Anthea Turner
Liczba stron: 155
Wydawnictwo: FILO
Źródło okładki: http://www.empik.com


Od kilku lat panuje moda na bycie perfekcyjną panią domu. Promowane są kobiety, idealnie umalowane, pięknie uczesane, których domy lśnią czystością, bezbłędnie przechodzą "test białej rękawiczki", a organizowane przez nie przyjęcia owocują niezapomnianymi wrażeniami i niezwykłymi doznaniami kulinarnymi. 

Książka zawiera wiele interesujących przepisów na proste potrawy i desery. Skomponowane są z produktów, które bez problemu możemy znaleźć w każdym większym sklepie, więc jest to dla mnie ogromnym plusem, że nie są to składniki ciężko dostępne. Z pewnością będę z niej korzystać podczas przygotowania debiutanckich potraw. Bardzo dobrym pomysłem jest też zebranie podstawowych, uniwersalnych rad dotyczących każdego rodzaju przyjęcia w pierwszym rozdziale. 

Niestety, perfekcyjna pani domu wcale nie jest taka perfekcyjna. Bardzo często Anthea Turner sugeruje, że dobrze by było kupić w sklepie jakiś gotowy tort czy ciasto, nie mówiąc już o gotowych daniach. Trochę mi to zgrzyta z wizją perfekcyjnie zorganizowanej kobiety, która wszystko powinna mieć dopięte na ostatni guzik. Ok, ciężko jest być idealną, ale spodziewałabym się raczej jakichś konkretnych tricków, np. dotyczących organizacji przygotowywania przyjęcia i gotowania, tak aby maksymalnie skrócić czas, który na to poświęcimy. Bardzo często zdarza się też autorce powtarzać swoje rady. Jeżeli czytamy ten poradnik wybiórczo, to nie przeszkadza to za bardzo, ale ja czytałam go rozdział po rozdziale i zdublowane porady zaczęły irytować. 

Podsumowując, "Perfekcyjna Pani Domu. Przyjęcia z klasą" to bardzo ładnie wydana pozycja, z garścią przydatnych porad dotyczących organizacji aż 12 typów przyjęć. Niestety, tak jak wspomniałam, jest w tej książce trochę niedociągnięć, przez co nie jestem w pełni usatysfakcjonowana.