piątek, 31 sierpnia 2012

Podsumowanie sierpnia

Cześć :).
Ja jestem jeszcze na wakacjach, ale mam nadzieję, że zaglądacie na bloga i czytacie to, co dla Was napisałam przed wyjazdem :).
Dzisiaj, jak każdego ostatniego dnia miesiąca chcę Wam zaprezentować podsumowanie minionych dni.

W sierpniu przeczytałam następujące książki:
1. Lena Najdecka - Rodzina Wenclów. Wspólnik - 470 str.recenzja
2. Khaled Hosseini - Chłopiec z latawcem - 269 str.recenzja
3. Małgorzata Kochanowicz - Latarnie umarłych - 253 str.recenzja
4. Zbigniew Zbikowski - Berlin Blue - 248 str.recenzja
5. Stanisława Schreuder - Pozdrawiam na czczo - 86 str.recenzja
6. Graham Masterton - Trauma - 262 str. recenzja
7. Edward Lee - Ludzie z bagien - 400 str. recenzja
8. Anna Maria Jaśkiewicz - Przeczekać ten dzień - 156 str.recenzja
9. Christian de Cherge - Ludzie Boga - 302 str.recenzja
10. Agata Christie - Przyjdź i zgiń - 273 str.recenzja
11. Agata Christie - Po pogrzebie - 259 str.recenzja
12. Krzysztof Kąkolewski - Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię - 241 str.
13. Melchior Medard - Carska roszada - 381 str.recenzja
14. O. Jakub Waszkowiak, O. Leonard Bielecki - Bez sloganu - 119 str.recenzja
15. Małgorzata Musierowicz - Kłamczucha - 220 str. recenzja
16. Małgorzata Musierowicz - Szósta klepka - 188 str.recenzja

Łącznie w sierpniu przeczytałam 4127 strony, co daje 133 strony dziennie.

Bardzo cieszy mnie fakt, że liczba obserwatorów się zwiększa, 23.08 było Was 54, co jest dla mnie ogromnym sukcesem i motywuje mnie do większego działania :).

W ramach Moich małych czytelniczych wyzwań przeczytałam "Przyjdź i zgiń" i "Po pogrzebie".
W ramach mojej akcji "Wróć do ukochanej książki z dzieciństwa" przeczytałam "Szóstą klepkę" i "Kłamczuchę".

Jak widać, kilka recenzji jest jeszcze nienapisanych, ale piszę tego posta 23.08 i po prostu nie wyrobiłam się z niektórymi recenzjami. Dodatkowo do końca miesiąca zostało jeszcze kilka dni, a wiem, że przeczytam właśnie te książki, zgodnie z moim planem, więc postanowiłam je tutaj umieścić, aby później łatwo wrócić do tego podsumowania :).

Już niedługo wracam, więc szykujcie się na nowe recenzje :)).

wtorek, 28 sierpnia 2012

Stanisława Schreuder - Pozdrawiam na czczo

Tytuł: Pozdrawiam na czczo
Autor: Stanisława Schreuder
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Liczba stron: 86
Źródło okładki: http://www.wfw.com.pl/ksiegarnia/product/id:2246/Pozdrawiam_na_czczo


"Pozdrawiam na czczo" jest to tomik poezji Stanisławy Schreuder. Do swojej twórczości może zaliczyć również tomik "W kropli czasu", książeczki dla dzieci "Blisko ciebie" i "Kolorowe uśmiechy" oraz teksty piosenek dla najmłodszych. Tomik jest podzielony na kilka części, na które składają się krótkie utwory. Tematyka jest bardzo różnorodna, występuje miłość, rozstania, śmiech, łzy, bliskość i tęsknota. 
Wbrew pozorom interpretacja utworów autorki jest trudna, nie życzę uczniom, żeby mieli kiedyś takie zadanie :). Poszczególne wiersze są wręcz naszpikowane metaforami, każdy zawiera ukryte znaczenie. Co ciekawe, podmiotem lirycznym jest raz kobieta, raz mężczyzna, co jest dla nas początkowo trochę zaskakujące, wydawało mi się, że jest to literówka, ale szybko uświadomiłam sobie, że może być to celowy zabieg autorki mający na celu podkreślenie, że podmiotem lirycznym może być każdy z nas, że każdy może przeżywać opisywane sytuacje. 
Bardzo pozytywnie odebrałam oprawę książki. Wydana jest w twardej oprawie, kształt nieco nietypowy, ale moim zdaniem czyni to tę pozycję łatwiejszą do zapamiętania. 
Myślę, że będę wracać do niektórych utworów autorki bo zawierają mądre, życiowe prawdy i stwierdzenia, które warto znać. Tomik czytało mi się z prawdziwą przyjemnością, gdyż jest to coś zdecydowanie odmiennego od prozy i trzeba się naprawdę koncentrować na przeczytanym tekście, od razu go poddawać analizie :).

"Receptą na słotę i deszcze
przyjaźń jak zawsze - najlepsza
szkoda że nie można jej kupić
w sklepie ani w aptece"

Moja ocena: 7/10

Tomik przeczytałam i zrecenzowałam dzięki

Fakt ten nie wpływa na moją obiektywność i ocenę


czwartek, 23 sierpnia 2012

Christian de Cherge - Ludzie Boga + informacja

Tytuł: Ludzie Boga
Autor: Christian de Cherge
Wydawnictwo: Promic
Liczba stron: 302


Historia, w której ostatnią kropkę postawiła śmierć. 

"Ludzie Boga" to książka, która zdobyła Nagrodę Stowarzyszenia Wydawców Katolickich FENIKS 2012 w kategorii książka autora zagranicznego. Dodatkowo na jej podstawie powstał film o tym samym tytule, który również został nagrodzony. Taka rekomendacja świadczy o tym, że jest to pozycja, po którą warto sięgnąć, choćby po to, aby się przekonać, dlaczego została wyróżniona wśród wielu innych. 

Książka jest zbiorem pism przeora Christiana de Cherge z lat 1974 - 1996, w których zawiera on swoje przemyślenia, rady i wskazówki jak żyć, traktować drugiego człowieka, jak kroczyć drogą wiary. Niestety, podczas wojny w Algierii w 1996 roku ten zakonnik został porwany i zamordowany i właśnie w tym roku zakończył swoją ziemską działalność. Bruno Chenu zebrał jego zapiski i stworzył z nich 300 stron najważniejszych przemyśleń przeora. 

Muszę przyznać, że źle czytałam tę książkę. Powinno się ją czytać krótkimi fragmentami, w odstępie czasowym, z kilkoma chwilami na przemyślenie tekstu, zastanowienie się nad tym, czy postępujemy tak jak radzi de Cherge w swoich pismach. Ja czytałam ją dosyć szybko, niemal jak powieść, przez co niektórych fragmentów nie mogłam zrozumieć, ze względu na bądź co bądź trudną tematykę, jaką jest sprawa wiary. Zbiór pism zaciekawił mnie jednak, bo zawiera mnóstwo stwierdzeń, z którymi się zgadzam. Christian de Cherge bardzo dużo pisze o muzułmanizmie, o współzależnościach z katolicyzmem. Naucza, że nie powinno się odwracać od ludzi, którzy wyznają inne religie, bo mamy ze sobą bardzo dużo wspólnego. Okazuje się, że Koran w niektórych fragmentach jest bardzo podobny do Biblii. Dla tego zakonnika nie ma rozdziału między wyznawcami Boga, wszyscy są sobie równi. Bardzo spodobało mi się jego podejście do tego tematu i jestem przekonana, że do książki będę chętnie wracać, ze względu na to, że nauki Christiana de Cherge są warte zauważenia i wcielenia w nasze życie. 

Wojna w Algierii pochłonęła tego zakonnika, ale dzięki takim pismom jego wskazówki będą pamiętały pokolenia. 

Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na wydanie, jest w twardej, solidnej oprawie, dzięki czemu nawet po wielokrotnym czytaniu pozostanie w nienagannym stanie :). Oczywiście ta pozycja będzie zdecydowanie ciekawsza dla osób, które interesują się tematyką religijną, zależnościami między religiami, ale polecam ją także i osobom, które chcą przeczytać coś, co będzie całkowitą odmiennością od fikcji literackiej. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni. 

Moja ocena: 7/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki


Fakt ten nie wpływa na moją obiektywność i ocenę


A teraz informacja :).
W dniach 24.08 - 1.09 się wakacjuję (kierunek Kraków) :). Wszelkie prośby, pytania, zażalenia, wolne wnioski wpisujcie w komentarzach lub wysyłajcie mailem, odpowiem po powrocie. 
Jeśli chodzi o recenzje to przygotowałam kilka, harmonogram mam nadzieję, że nie zawiedzie :). Liczę, że mimo mojej fizycznej nieobecności będziecie zaglądać na bloga i będę miała co czytać po powrocie. 
Postaram się podczas wyjazdu napisać kilka zaległych sierpniowych recenzji, będzie trochę o kosmetykach więc przygotujcie się na mały powiew świeżości na blogu.

środa, 22 sierpnia 2012

Zbigniew Zbikowski - Berlin Blue


Tytuł: Berlin Blue
Autor: Zbigniew Zbikowski
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Liczba stron: 248



"Berlin Blue" jest debiutancką powieścią polskiego autora, Zbigniewa Zbikowskiego. Pisarz bardzo lekko opisuje tematykę współpracy z obcymi mocarstwami, donosicielstwa i korupcji. Wątek jego książki jest poprowadzony właśnie wokół spisku na wielką skalę, którego korzenie istniały przed wieloma laty.

Grupa przyjaciół z emigracji spotyka się w Berlinie na wręczeniu jednemu z nich, Kornelowi Tarnopolskiemu orderu za działania na rzecz wyzwolenia Polski z komunizmu. Podczas uroczystości okazuje się, że Kornel został zamordowany, a głównym podejrzanym staje się Jakub, polski dziennikarz, który prawdopodobnie jako ostatni widział Tarnopolskiego. Mężczyzna za radą swojego niemieckiego znajomego Heinza postanawia się ukryć. Pobyt w Berlinie jest także dla niego w pewnym sensie rozliczeniem się z przeszłością, która nie była dla niego łatwa. W międzyczasie zaczyna się afera dotycząca szczepionek na świńską grypę, a kolejni znajomi są oskarżani o to, że w przeszłości współpracowali ze Stasi. Atmosfera robi się coraz bardziej gorąca, skandale coraz bardziej grożą wybuchem, a gdzie tutaj miejsce na miłość i na ostateczne załatwienie spraw z dwoma kobietami? Jakub staje przed trudnym wyborem, dodatkowo musi zdecydować kto jest przyjacielem, a kto wrogiem.

Miałam z tą książką ogromne problemy. Pierwsze 20 stron było tak niesamowicie nudnych, że po przeczytaniu choćby kawałka tekstu zniechęcałam się do czytania. Na szczęście, im dalej tym lepiej. Teoria spiskowa oczywiście jest obecna, główny bohater jest uwikłany w mnóstwo spraw, ale stara się zachować nieskazitelny wizerunek. Nie brakuje również trupów, prowadzone są dzięki temu dwie równoległe sprawy: morderstwa i spisku.

Zbigniew Zbikowski poprowadził narrację z perspektywy głównego bohatera, dzięki czemu możemy lepiej odebrać jego myśli i decyzje. Razem z nim przeżywamy powroty duchów z przeszłości, łatwo mi było się z nim utożsamić mimo różnicy pokoleniowej.

Jakub jest też trochę za bardzo idealistą, myśli, że jego najbliżsi są dobrzy i nigdy nie byli zamieszani w jakieś podejrzane sprawki. Jest za bardzo pacyfistą, za bardzo ufnym człowiekiem. Nie zapałałam do niego jakąś wielką sympatią, ogólnie bohaterowie mnie nie zachwycili. Ci, którzy mieli być idealni, tak naprawdę tacy nie są, Kinga mnie denerwowała, bo niezdecydowana kobieta z niej. Czarne charaktery trochę nadrabiały sprawę, były to postacie bardziej wyraziste, dodatkowo ich przeszłość to wątek na kolejną powieść. Tajne teczki IPN, korupcja, podejrzane współprace i wyjazdy w czasach komunistycznych nie są obce senatorowi Jaremskiemu i jego współpracownikom. Do ciekawych postaci mogę zaliczyć także Niemca, Heinza. Jest to człowiek, który za wszelką cenę chce pomóc Jakubowi wyplątać się z podejrzeń o podwójne morderstwo. Z pewnością jest to jedna z bardziej zagadkowych postaci tej powieści. Wątek kryminalny był całkiem ciekawy, ale bardzo łatwo można się było pogubić w tym kto jest po czyjej stronie i kto tak naprawdę jest tym złym.

Jest bardzo widoczne, że autor specjalizuje się w reportażu, jest dobrym dziennikarzem, a ma małe problemy z odnalezieniem się w powieści. Nie boi się poruszać trudnych tematów, pisze z widoczną znajomością tematu, dzięki czemu mam chęć poszukać i przeczytać jakieś jego opowiadania i teksty. Mam nadzieję, że Zbigniew Zbikowski będzie dalej pisał powieści i każda z nich będzie o wiele lepsza od debiutu :).

Moja ocena: 6/10

Powieść przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Fakt ten nie wpływa na moją obiektywność i ocenę

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Agata Christie - Przyjdź i zgiń

Tytuł: Przyjdź i zgiń
Autor: Agata Christie
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 273
Źródło okładki: http://www.empik.com/przyjdz-i-zgin-christie-agatha,9116,ksiazka-p



„Dzyń, dzyń, dzyń - przyjdź i zgiń.”

Znowu wracam z Agatą Christie :). Tym razem jest to książka, która mnie niestety nie zachwyciła, myślę, że gdyby autorka nie zdecydowała się jej opublikować nie byłaby to wielka strata dla czytelników.

Młoda stenotypistka Sheila Webb u jednej ze swoich klientek wpada na ciało mężczyzny. Śmiertelnie wystraszona wybiega z domu i wpada na Colina Lamba, który amatorsko zajmuje się śledztwami. Mężczyzna od razu jest przekonany o jej niewinności.  W chwili morderstwa w domu znajdują się dwa dodatkowe zegary, których wcześniej w nim nie było. Jaka jest tożsamość zamordowanego? Dlaczego zginął? Jaki związek ma z nim Sheila i niewidoma właścicielka domu? Co widzieli sąsiedzi? Skąd wzięły się zegary? Na te pytania musi odpowiedzieć Lamb, a w wyjaśnianiu zagadki pomaga mu Herkules Poirot (co ważne, jest aż taki genialny, że rozwiązuje ją tylko za sprawą szarych komórek i bardzo dokładnych notatek Colina).
Jak zwykle w przypadku Agaty Christie bohaterów jest sporo, więc i kandydatów do bycia mordercą kilku się znalazło.
Niestety, mimo mojej ogromnej sympatii do tej autorki książka jest kiepska, a nawet gorzej. Ma mnóstwo rewelacyjnych kryminałów, więc jestem w stanie wybaczyć jej taką małą pomyłkę i nie wpłynie ona na całokształt oceny jej twórczości.
Co mam do zarzucenia autorce? Za bardzo zamotała. Poirota nie wiem po co wciskała na siłę w śledztwo, to jest nieprawdopodobne, żeby detektyw tylko na bazie szarych komórek odgadł zabójcę. Na co książce aż 3 osoby prowadzące śledztwo? Jeszcze trzeba było pannę Marple wcisnąć. Cały czas miałam wrażenie, jakby autorką jednak nie była Agata Christie. Cała akcja jest taka nieprawdopodobna, przesadzona, tworzona jakby bez pomysłu na to co dalej. Zakończenie wydumane, wzięte z kosmosu trochę.
Jest mi w tym momencie przykro, gdyż muszę wystawić złą ocenę autorce, która jest moją mistrzynią kryminału, autorką, którą podziwiam, a jej twórczość znam w dużym stopniu. Myślę, że lepiej by zrobiła gdyby skupiła się na intrydze a nie wymyślaniu teorii spiskowych (co w pewnym okresie jej twórczości jest bardzo zauważalne). Jak do tej pory jest to najsłabsza książka tej autorki z jaką miałam do czynienia.

Moja ocena: 2/10

sobota, 18 sierpnia 2012

Małgorzata Musierowicz - Szósta klepka

Tytuł: Szósta klepka
Autor: Małgorzata Musierowicz
Wydawnictwo: Akapit Press
Liczba stron: 188
Źródło okładki: http://www.kumiko.pl/product_info.php?products_id=80358.html?utm_source=nakanapie&utm_medium=item&utm_term=szosta%20klepka&utm_campaign=thinklab


Cześć :)
Dzisiaj pierwsza recenzja z cyklu "Wróć do ukochanej książki z dzieciństwa". Jest to książka Małgorzaty Musierowicz pt. "Szósta klepka". Książka, którą czytałam kilka razy w podstawówce należy do cyklu Jeżycjada. 

Główną bohaterką książki jest Celestyna Żak. Jest ona osobą zakompleksioną, uważa, że jest brzydka, a jej łydki to już całkowita tragedia. Dodatkowo jej domownicy chętnie zrzucają na nią swoje obowiązki. Dziewczyna tkwi także w poważnym konflikcie z Jurkiem Hajdukiem. Niespodziewanie wplątuje się w jej życie również brodacz, kolega siostry. Wszystkie te fakty sprawiają, że w życiu młodej dziewczyny robi się ogromny zamęt. Jakby tego było mało profesor Dmuchawiec prosi ją o pomoc w wyciągnięciu z dwój Danusi. Niestety, główna zainteresowana nie przejawia woli poprawy. 
Jak w takiej sytuacji odnajdzie się Cesia? Czy ta wrażliwa dziewczyna da sobie radę, czy też wszystkie problemy ją przytłoczą? Odpowiedź znajdziecie w tej właśnie powieści :). 

Powiem jedno: tęskniłam. Tęskniłam za Bobciem bawiącym się w Nerona, za jego zabawami z myszkami, za płaczącą Irenką i jej rodzicami, za Żaczkiem, za Julią, Toleczkiem, Jurkiem, Pawełkiem, Danusią, Cesią i Dmuchawcem, za ponadczasowymi dialogami dziadka, za wieżyczką. Czytałam z uśmiechem na twarzy bo naprawdę poczułam się znowu 11 - latką zaczytaną w przygodach Żaczków. Książka bardzo zapadła mi w pamięć, więc nie było niespodzianki, że coś się wydarzyło, lub wątek potoczył się tak, a nie inaczej. 
Mimowolnie dostajemy wiele ważnych przesłań, cytatów, które nieodłącznie kojarzą nam się z panią Musierowicz. W jej utworach nawet PRL jest pięknym okresem, a kolejki i cieknące ryby są niemal poezją. Autorka należy do mojej czołówki jeśli chodzi o polskich autorów i jedno jest pewne: moje córki będą Jeżycjadę znały na pamięć, już ja się o to postaram :D. 

"Ze wszystkich łakoci najbardziej lubię boczek"
"Ja się już dawno nauczyłam, że życzliwość rodzi życzliwość i że największa radość to dawać radość innym. Nie można żyć, myśląc tylko o sobie"

Książki nie oceniam ze względu na to, że jest ona poza oceną, poszczególne części Jeżycjady są dla mnie bardzo miłym wspomnieniem, a wspomnienia trudno ocenić w skali od 1 do 10 :).

piątek, 17 sierpnia 2012

Stosik sierpniowo - wrześniowy + małe zakupy :)

Cześć :)
Ostatnio jakoś nie mogę się zebrać do pisania recenzji więc przedstawię Wam mały stosik, który stworzył się po ostatniej wizycie w bibliotece i moje ostatnie zakupy, które cieszą bardzo moje oko :)


Esprit: 
O. Jakub i O. Leonard - Bez sloganu (póki co przekartkowałam i nie mogę się doczekać kiedy po nią sięgnę)
Biblioteka: 
Stephen King - Komórka (wzięta na chybił trafił, mam nadzieję, że przekona mnie do tego autora)
Jack Ketchum - Dziewczyna z sąsiedztwa (podobno groza w świetnym wydaniu :))
George R.R. Martin - Gra o tron (nie oglądałam serialu ale słyszałam mnóstwo o nim i o książce, więc postanowiłam sama sprawdzić w czym tkwi fenomen)



Tutaj z kolei mamy wizytę z TESCO i wyprzedaż kwiatków. Uwielbiam róże, więc gdy zobaczyłam, że taka doniczka kosztuje tylko 2,49 zł, to nie mogłam się oprzeć :).


Długo wyczekiwana i wyszukiwana przeze mnie torba, mam nadzieję, że mi posłuży przez bardzo długi okres czasu :). Mieści A4, jej pojemność jest ogromna, więc swoim zwyczajem będę mogła w niej nosić mnóstwo niepotrzebnych rzeczy :D

czwartek, 16 sierpnia 2012

Anna Maria Jaśkiewicz - Przeczekać ten dzień


Tytuł: Przeczekać ten dzień
Autor: Anna Maria Jaśkiewicz
Wydawnictwo: Promic
Liczba stron: 156



Na książkę Anny Marii Jaśkiewicz trafiłam dzięki mojej siostrze. Gdy czytała jedną z książek wydawnictwa Promic trafiła na reklamę kilku pozycji wydawnictwa na końcu powieści. Opis zaciekawił nas obie, więc gdy tylko nadarzyła się okazja sięgnęłam po "Przeczekać ten dzień". Zajrzałam na skrzydełko okładki i co widzę? Autorką jest dziewczyna, która jest ode mnie rok młodsza. Automatycznie nastawiłam się do tej książki jako kiepskiego debiutu pisanego przez nastolatkę bez warsztatu pisarskiego, która będzie rzucać mądrymi sformułowaniami, a książka będzie mnie męczyć. W tym momencie muszę napisać, że moje oskarżenia co do autorki były niesłuszne, bo mimo młodego wieku napisała coś naprawdę niezwykłego.

"Nie wiem kiedy zasnąłem. Pamiętam tylko przerażającą ciemność, napierającą ze wszystkich stron..."

Bohaterem powieści jest nauczyciel języka polskiego w szkole średniej. Karol jest wdowcem, który ciągle nie może się pogodzić ze śmiercią żony i z tym, że nie było go przy niej gdy tego potrzebowała.  Pewnego dnia mężczyzna stwierdza brak kalendarza, w którym zapisywał najważniejsze rzeczy. Odnajduje go na jednej z ławek w szkole, a na piątkowej dacie widzi informację, że tego dnia umrze. Życie nauczyciela wywraca się do góry nogami, nie wie jak sobie poradzić z taką szybką perspektywą śmierci. Temat śmierci jest również obecny w jego programie nauczania, więc dzień w dzień porusza go ze swoimi uczniami. Karol powoli zaczyna rozliczanie z ziemskim życiem...

Powiem tak: nie tego się spodziewałam. Nie mam zbyt dobrej opinii o swoim pokoleniu, więc tym bardziej byłam zdziwiona sposobem pisania i spojrzenia na trudne sprawy, jaki prezentuje Ania.  Język jest dobry, chociaż momentami autorka wkłada w usta młodych bohaterów zbyt mądre spostrzeżenia, które z tego co pamiętam raczej nie padały z ust moich kolegów z klasy :). Troszeczkę męczące jest też wplatanie mnóstwa tekstu dotyczącego śmierci, który byłby odpowiedni na długie wypracowanie. Autorka dodała do tekstu kilka wierszy, które nawiązują do tematyki książki. Powieść jest podzielona na części oznaczone kolejnymi dniami tygodnia.

Akcja powieści toczy się w teraźniejszości, w roku 2012, więc czytelnikowi jest łatwiej utożsamić się z wydarzeniami i głównym bohaterem. Książka liczy niewiele ponad 150 stron, więc nie jest to lektura długa, ale zawiera w sobie najważniejsze elementy.

Co bardzo mi się podobało? Wątek dotyczący byłej uczennicy Karola. Czego mi brakowało? Jasnego zakończenia. Ostatnia scena jest tak bardzo zamotana, że dopiero po dłuższej chwili domyśliłam się jaki był koniec.

No cóż, osobiście podziwiam Annę Marię Jaśkiewicz za to, że nie schowała swojego tekstu do szuflady tylko zdecydowała się pokazać go światu. Nie znam się na tym, ale myślę, że ta dziewczyna ma szansę wybić się spośród młodych, polskich, zdolnych autorów i zaistnieć na rynku wydawniczym, gdyż już jej debiut jest na wysokim poziomie, a mam nadzieję, że będzie tylko lepiej :).

Książka zmusiła mnie też do refleksji, do której i Was zachęcam. Co byście zrobili jeśli byście się dowiedzieli, że zostało Wam  tylko kilka dni życia? Szaleństwo, zabawa, brak hamulców, imprezy czy raczej spokojne spędzenie tego czasu na rozmyślaniach jak to będzie, gdy Was zabraknie? Czy poświęcilibyście ten czas na to, aby rozliczyć jakieś stare sprawy jak zrobił to Karol?
Moja ocena: 9/10

Powieść przeczytałam i zrecenzowałam dzięki

Fakt ten nie wpływa na moją obiektywność i ocenę

wtorek, 14 sierpnia 2012

Agata Christie - Po pogrzebie


Tytuł: Po pogrzebie
Autor: Agata Christie
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 259


Agata Christie jest jedną z moich ulubionych autorek, mam za sobą bardzo dużą część jej powieści, a w planach mam przeczytanie wszystkich jej kryminałów. Z czego znana jest ta autorka? Pisze wciągające historie w które wplata intrygi. Podsuwa mnóstwo mylnych tropów, które się zazębiają i nikt oprócz detektywa prowadzącego śledztwo nie potrafi rozwiązać zagadki tajemniczego morderstwa.
Po śmierci Richarda Abernethie cała rodzina spotyka się w jego posiadłości na odczytaniu testamentu. Podczas spotkania nieco ekscentryczna siostra zmarłego, Cora, która ma skłonności do mówienia niewygodnej prawdy wysuwa przypuszczenie, że brat został zamordowany. Okazuje się, że jakiś czas wcześniej, gdy zastanawiał się nad podziałem majątku spotkał się z Corą i opowiedział jej o obawach dotyczących czyhania na jego życie. Niestety, po powrocie do domu kobieta zostaje zamordowana siekierą. Jej przyjaciółka i dama do towarzystwa, która mieszkała ze zmarłą jest wstrząśnięta morderstwem, nie podejrzewa jednak, że i ona stanie na celowniku zabójcy, który wysłał jej ciasto weselne z trucizną. Na szczęście Susan, kuzynka Richarda, która była w tym czasie w domu ratuje pannę Gilchrist. Sytuacja się gmatwa, a bohaterowie zaczynają dokładniej analizować zachowanie ciotki Cory podczas ogłoszenia testamentu. Helen, bratowa Richarda i Cory przypomina sobie co uderzyło ją w mimice kobiety i postanawia podzielić się tym ze swoim adwokatem. Podczas rozmowy telefonicznej zaczaja się na nią morderca lecz kobieta traci tylko przytomność. Poirot pod pretekstem podziału mebli postanawia zgromadzić rodzinę i ma nadzieję na to, że morderca ujawni się jakimś mało znaczącym szczegółem. Nieoczekiwanie na rozmowę sam na sam z detektywem decyduje się jedna osoba ze zgromadzonych i wyznaje, że zamordowała Richarda i Corę...
Muszę ze wstydem przyznać, że cały czas podejrzewałam niewłaściwą osobę i Agacie Christie udało się mnie przechytrzyć. Kiedyś czytałam recenzję tej książki razem z rozwiązaniem i znałam płeć mordercy, więc mogłam wyeliminować kilka osób, lecz niestety nie odgadłam tej prawdziwej. Jak zwykle cała fabuła jest trochę zagmatwana i grubymi nićmi szyta, niektóre z elementów są nieco naciągnięte, ale całość jak zwykle przypadła mi do gustu. Poza tym detektywem jest tu Herkules Poirot, wybitny człowiek, któremu niestraszne są przeróżne zagadki i czający się mordercy. Warto wspomnieć, że wyjaśnienie śledztwa odbywa się podobnie jak w np. "Morderstwie w Orient Expressie", gdzie zostają zgromadzeni wszyscy podejrzani, a belgijski detektyw długo omawia szczegóły i podaje wskazówki, które doprowadziły go do rozwiązania. Może nie jest to najlepsza z książek tej autorki ale moim zdaniem warto jest się z nią zapoznać ;)
Moja ocena: 7/10

niedziela, 12 sierpnia 2012

Khaled Hosseini - Chłopiec z latawcem


Tytuł: Chłopiec z latawcem
Autor: Khaled Hosseini
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 269




"Dla ciebie - tysiąc razy"


"Chłopiec z latawcem" mimo, że powstał niedawno to zdobył pozycję o jakiej inne książki mogą tylko pomarzyć. Jest to powieść, która zdobyła liczne rzesze fanów i oddanych czytelników. Na czym polega fenomen tej książki? Czy dlatego, że jest to "przerażająca proza, która wstrząsa umysłem i duszą"? Czy dlatego, że jednym  z wątków jest przyjaźń silniejsza niż wszystko inne i skłonna do najwyższych poświęceń?
Amir i Hassan to dwójka przyjaciół połączona relacją pan - służący. Hassan jest gotów przyjąć na siebie wszystkie przewinienia Amira, za to chłopak czasami wyśmiewa się z analfabetyzmu służącego. Mimo to są jednak przyjaciółmi. Na relacje chłopców wpływa też fakt, że ich ojcowie czyli Baba i Ali również są blisko ze względu na to, że wspólnie się wychowywali. Hassana i Amira łączy również brak matek. Młody służący ma jednak bardzo dobry kontakt ze swoim panem Babą, z ojcem i z przyjacielem Baby Rahim Chanem. Jego przeciwieństwem jest Amir, który mimo szczerych chęci nie znajduje z ojcem wspólnego języka. Niestety przyjacielską sielankę psuje dzień puszczania latawców. Hassan zostaje zgwałcony przez starszego chłopca, a Amir nie reaguje i nie staje w jego obronie. Amir ma ogromne wyrzuty sumienia, nic go nie cieszy, stara się unikać Hassana. Wkrótce oskarża dawnego przyjaciela o  kradzież, przez co chłopiec wraz z ojcem muszą wyprowadzić się z domu.
Dalsze losy Amira są trudne, musi uciekać z ojcem z Kabulu do Ameryki. Zaczynają tam nowe, skromne życie. Młody mężczyzna zaczyna karierę pisarską i poznaje piękną Soraję, z którą wkrótce bierze ślub. Niestety, problemy Amira trwają nadal. Czytelnik towarzyszy mu podczas powrotu do ogarniętego wojną kraju, wzrusza się podczas choroby i śmierci Baby.
Książkę miałam w planach od bardzo dawna, ale zawsze coś spychało ją na drugi plan. Myślę, że to dobrze, że nie sięgnęłam do niej wcześniej, bo to jest jedna z książek, do których trzeba "dorosnąć". Jedno jest pewne: gdy będę miała ponad 30 lat znowu po nią sięgnę, zobaczę jak ją będę odbierać, czy tak samo emocjonalnie jak teraz. Uważam, że na książkach powinno być oznaczenie od którego roku życia można ją czytać. Pamiętam, że w podstawówce sięgnęłam po "Cierpienia młodego Wertera". Jakoś ją przecierpiałam podczas czytania, ale była zdecydowanie za ciężka dla 11 - 12 latki. Później, gdy była to obowiązkowa lektura w szkole średniej to nie mogłam się przemóc żeby ją przeczytać. Tak jest też i z książką "Chłopiec z latawcem". Jeśli nie masz jeszcze odpornej psychiki na okrucieństwo, przemoc, prozę życia to radzę zaczekać z nią jeszcze kilka lat.
Czy polecam? Bez wątpienia tak, ale pamiętaj, że czytasz na własną odpowiedzialność, bo książka ta może być jednak za ciężka. Ja jednak lubię taką trudną tematykę opisującą problemy etniczne, wojny i problemy innych ludzi.

Moja ocena: 9/10

piątek, 10 sierpnia 2012

Lewis Carroll - Alicja w krainie czarów - recenzja gościnna


Cześć :)
Dzisiaj będzie pierwsza recenzja gościnna z cyklu "Wróć do ukochanej książki z dzieciństwa". Autorką jest IMAURORE :). To właśnie ona jest autorką mojego nagłówka i baneru promującego akcję "Wróć do ukochanej książki z dzieciństwa". Poza tym bardzo czynnie bierze udział w zmianach mojego bloga, jest osobą bardzo sympatyczną i chętnie pomaga takim antytalentom graficznym i plastycznym jak ja :). 

~ Alicja w krainie czarów ~
Lewis Carroll

Powieść Caroll’a opisuje podróż małej, siedmioletniej dziewczynki, Alicji do świata czarów, który za dziecka wyjątkowo mnie fascynował. Wędrówkę Alicji poprzedza zaśnięcie, a jej powrót z bajkowej rzeczywistości następuje przez przebudzenie. Dzięki snu przenosi się do krainy pełnej dziwactw a zarazem i magii.
Na początku dziewczynka spotyka białego królika, trzymającego w łapce zegarek i ubranego w kamizelkę. Biegnąc za nim wpadła do króliczej norki, a po chwili już znajduję się w dziwnym pokoju. Co więcej – będąc w nim doświadczyła magicznej przemiany swojego ciała, a wszystko przez spożycie ciastka i buteleczki z napojem oraz przywieszoną do niej karteczką z napisem ‘ wypij mnie’. Tak, to był przejaw magii. Strasznie jej wtedy zazdrościłam, bo też chciałam być kiedyś malutka jak Dzwoneczek z Piotrusia Pana, czy też ogromna jak Guliwer.
Alicja w swoich przygodach poznaję również uśmiechniętego kota z Cheshire, który znika i pojawia się z nikąd, defakto jest on własnością złej królowej Kier. Mnie on osobiście denerwował, a zwłaszcza wtedy kiedy królowa Kier kazała ścinać głowy, a temu uśmiech z twarzy nie znikał. Sadysta? Nie lubiłam go za dziecka, i teraz też go nie lubię. Paląca gąsienica również nie była lubiana przeze mnie, była niegrzeczna, no i paliła fajkę. I czego uczy on w takiej bajce? Otóż tego, że fajkę mogą palić i zwierzęta, i to na halucynogennym grzybach, ot co! Nie ładnie…
Najbardziej z całego opowiadania polubiłam Kapelusznika jak i całą ‘Obłąkaną Herbatkę’, wraz z Marcowym Zającem. Wciąż uważam, że na  te wszystkie ich bezsensowne pytania można jakkolwiek odpowiedzieć, również bezsensownie, no ale można. Nie wiem czemu Alicja tego nie zrobiła? Przecież była mądra.
Wątek z prosiakiem mnie mega zniesmaczył, no bo jak można nie wiedzieć, że to prosię? Lekka kpina ze strony autora tekstu. Nigdy chyba nie zrozumiem co autor chciał przez to przekazać… No ale cóż…  Pomińmy to.
            Gra w krokieta była dość fajna, zwłaszcza, że do gry wykorzystywano flamingi w roli kijów, oraz jeże jako piłki. Dziwny i nie pojęty przeze mnie jest fakt odnośnie fascynacji ścinania głów przez królową Kier. To co najmniej jest obrzydliwe… Psychiczna ta królowa, oj psychiczna.
            Strasznie dziwna i pokręcona jest ta książka, jednak ma to ‘coś’. Po przeczytaniu jej po latach jestem w mega szoku, gdyż wcześniej kompletnie jej nie rozumiałam. A co więcej uświadomiłam sobie, że postać królika z zegarkiem, to tak naprawdę uosobienie nas samych pędzących za szczęściem. My wciąż dążymy do szczęścia. Niby je mamy… Jesteśmy szczęśliwi na moment… i BUM… Znów za nim pędzimy... Człowiek nigdy nie będzie szczęśliwy. Nie, że nie chcę. On nie potrafi, bo wciąż wali sobie kłody pod nogi. Bezsensu.
Niemniej jednak książka naprawdę uczy podstawowych prawd o życiu i reguł funkcjonowania w społeczeństwie oraz umiejętności doświadczania i zdobywania prawdziwego szczęścia. Jestem pewna, że nauczy jeszcze więcej, kiedy to sięgniemy po nią po latach, a zrozumiemy bowiem, jak ważne przesłanie ma w sobie. A mianowicie chodzi mi również o pozornie prozaicznie czynności, jak nadawanie imion czy nazw. Tutaj czary służą niejako łatwiejszemu przekazaniu tego, co w życiu ważne.
Książkę oceniam 4/5, bo nie sądzę aby była ona odpowiednia dla dzieci… Jest psychopatyczna. Pomieszana. Miesza w głowie. Takie są moje odczucia po ponownym jej przeczytaniu… No ale, każdy ma swoje zdanie na swój temat. W końcu ‘Małego Księcia’ również interpretuje się dwuznacznie. Nie ważne.
Ale jedno zrozumiałam… Teraz już rozumiem czemu sam autor nie lubi tej książki, w końcu odpowiedziałam sobie sama na tą odwieczną zagadkę.

Pozdrawiam,
IMAURORE
imaurore.blogspot.com

czwartek, 9 sierpnia 2012

Prośba

Witajcie po raz drugi tego dnia :).
Jak pewnie zauważyliście, dzisiaj mój blog uległ małej przebudowie, dodałam etykiety i podzieliłam blogroll na 2 części :D. Ciągle staram się go ulepszać tak, aby Wam jak najlepiej go się odbierało. W związku z tym mam pytanie:

Czy jest Waszym zdaniem jeszcze coś, co mogłabym zmienić w wyglądzie bloga, aby stał się bardziej czytelny, może coś wyeksponować bardziej, a może czegoś Wam wręcz brakuje?

Każda informacja, porada, wskazówka jest dla mnie na wagę złota :)

Dziękuję z góry za wszystkie wypowiedzi :)

Catalinka :))

Nora Roberts - Port macierzysty


Tytuł: Port macierzysty
Autor: Nora Roberts
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 512



Jeśli chodzi o Norę Roberts to od bardzo dawna miałam ochotę na jakąś książkę tej autorki. Sama nie wiem czemu, ale często rezygnowałam z przeczytania czegoś jej autorstwa, może przerażała mnie grubość powieści. W końcu trafiłam na "Port macierzysty", który bardzo długo mnie odpychał, ale w końcu przemogłam się i zaczęłam czytać.
Główną bohaterką jest Miranda Jones, która razem z bratem prowadzi instytut zajmujący się sztuką. Pasją pani doktor jest renesans, więc gdy tylko w rękach jej matki ląduje brąz z tego okresu postanawia dać go córce, aby poddała go badaniom. Miranda zostaje jednak napadnięta, a jej wyjazd przesuwa się o tydzień. Mimo opóźnienia dziewczyna rozpoczyna badania i potwierdza autentyczność figurki. Niestety po kilku dniach okazuje się, że mimo wcześniejszych opinii jest ona dobrze wykonanym falsyfikatem. W międzyczasie Miranda poznaje Ryana Boldari, właściciela galerii sztuki, z którym bardzo szybko połączą ją interesy i gorące uczucie. Razem muszą się zmierzyć z problemami Andrewa z alkoholem, niechęcią matki do córki, niebezpieczeństwami grożącymi Mirandzie i rodzinnymi tajemnicami.
Co od razu rzuciło mi się w oczy? Pierwsze 150 stron ciągnie się jak flaki z olejem, czyta się to w bardzo wolnym tempie i tak trochę z musu bo jak się zaczęło to wypadałoby skończyć i wyrobić swoje własne zdanie na ten temat. Na szczęście im dalej w głąb akcji tym stawała się ona ciekawsza. Myślę jednak, że autorka powinna się skupić albo na romansach albo na kryminałach, gdyż łącząc te jakże różne rodzaje można uzyskać pewne nieporozumienie. Dla mnie osobiście jest trochę kiepskim połączeniem rozmawiać o zbrodni lub kradzieży, a za chwilę już się całować i szeptać czułe słówka. Niestety, wyglądało to trochę sztucznie.
Jeśli chodzi o bohaterów to o wiele ciekawszą grupę od tych głównych stanowią ci, którzy stoją na uboczu, jak rodzina Ryana, którą polubiłam od pierwszego spotkania. Moją największą sympatię zyskała jednak Annie McLean, przyjaciółka Andrewa. Fajnie, że w takim nieco snobistycznym światku Jonesów znalazł się ktoś zupełnie odmienny, wzbudzający uśmiech swoją obecnością.
Niestety, autorce odejmuję punkty za przynudzanie, odrobinę sztuczności, przewidywalną akcję i niezbyt ciekawy całokształt. Raczej w najbliższym czasie nie powrócę doi tej autorki, chyba, że jakaś jej powieść będzie chwalona na portalach jako "największe dokonanie w twórczości Nory Roberts" i nie będzie to romansidłem połączonym na siłę z kryminałem.
Moja ocena: 4/10

środa, 8 sierpnia 2012

Lena Najdecka - Rodzina Wenclów. Wspólnik

Tytuł: Rodzina Wenclów. Wspólnik
Autor: Lena Najdecka
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Liczba stron: 470
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/106986/rodzina-wenclow-wspolnik



"Kiedy przyjaciel staje się wrogiem..."

Z tego co wiem Lena Najdecka jest debiutantką na polu tworzenia powieści. Spodziewałam się czegoś dobrego, ale z pewnymi niedoskonałościami dotyczącymi niewyrobionego stylu i małym przynudzaniem w akcji. Z Leną Najdecką jednak nudzić się nie można :)
Bohaterami powieści są osoby klasy średniej, posiadające pozycję społeczną i pieniądze. Status majątkowy nie zapewnia im jednak szczęścia, wręcz przysparza kolejnych kłopotów. 
Ryszard Wencel i jego żona Elżbieta to rodzice trzech synów: Pawła, Mateusza i Piotra, który właściwie występuje w powieści tylko w rozmowach reszty rodziny. Spotkaliśmy się z nim tylko raz podczas obiadu u Wenclów, ale żałowałam, że jego wątek nie został rozwinięty. Paweł boryka się z problemami małżeńskimi - jego żona Hanna przestaje z nim rozmawiać, więc mąż podejrzewa zdradę. Poza tym nabiera niepewności co do wspólnika, który namawia go na podejrzany interes. Mateusz z kolei ma bardzo ugodową towarzyszkę życia Karolinę, lecz ciągnie go w stronę przygodnych romansów. 
Akcja nie skupia się jednak tylko na rodzinie Wenclów. Możemy poznać też Matyldę Rolicz - siostrę Hanny, jej narzeczonego Igora i rodzinę, z babcią Polcią na czele. Matylda ma jeszcze toksyczną szefową Dominikę i jej poddanych, a Paweł współpracuje z Zagajewiczem i Zybertem. W ich interesy próbuje się jeszcze wmieszać Mirosław Kwaśniak. Jak widać bohaterów jest dosyć dużo, ale autorka opisuje wszystkich tak dokładnie, że nie mamy problemu kto jest kto. Mini spis bohaterów jest umieszczony też na stronach 27 - 28 przy okazji posiłku w siedzibie Wenclów.
Jeśli chodzi o bohaterów to do gustu przypadła mi najbardziej Karolina, żona Mateusza i Matylda. Obie panie nie są aż tak zapatrzone w siebie jak reszta, nie są chciwe, należą do bohaterów, których da się lubić.
Paweł Wencel to niemal wierna kopia ojca. Obaj są skąpi, mają problem z tolerancją innych narodów, ale ujawnia się u nich brak dobrego wychowania. Obaj szalenie mnie irytowali, mimo wszystko sprawiali wrażenie największych czarnych charakterów tej powieści. Poza tym denerwowali mnie tym ciągłym wyliczaniem co ile kosztuje, czasami chwaleniem się swoim bogactwem. Tak naprawdę cała rodzina Wenclów jest jednym wielkim zakłamaniem, co bardzo dobrze obrazuje porównanie wybryków Matiego i Hanny. To co robi syn jest przemilczane, bo musi się wyszaleć, a żona Pawła jest przez nich traktowana jak największa winowajczyni.
Co mi się podobało oprócz bohaterów? To, że nic tutaj nie było jednoznaczne, postaci nie są tylko dobre lub tylko złe. Autorka pokazuje ich wady, ale możemy na nie patrzeć przez pryzmat środowiska, w którym się znajdują i już nic nie wydaje się być takie jak przedtem. Lenie Najdeckiej należą się też brawa za wspaniałe operowanie językiem, ani jedna strona mnie nie znudziła. Dialogi są naturalne, czasami ociekające wulgaryzmami, które niestety są bardzo często obecne w rozmowach ludzi bez względu na status społeczny. Akcja jest ciekawie przeprowadzona, tylko niestety książka ma ogromną wadę: żaden z wątków nie jest zamknięty, musimy czekać na kolejną powieść czyli "Rodzina Wenclów. Układ". A o tej niestety póki co nic nie wiadomo kiedy się pojawi. Mam nadzieję, że jak najszybciej bo jestem ciekawa, jak potoczą się dalsze losy tej rodziny :). 
Moim zdaniem "Rodzina Wenclów. Wspólnik" to dobra rozrywka na wakacje, bo nie jest jakoś specjalnie przytłaczająca, a czyta się lekko i ciekawie :).
Moja ocena: 9/10


Jeśli chcesz zobaczyć, co o tej książce myśli Piotr Zelt, a co o środowisku prawniczym ukazanym w powieści mówi prawnik, obejrzyj ten materiał klik.



Powieść przeczytałam i zrecenzowałam dzięki

Fakt ten nie wpływa na moją obiektywność i ocenę książki

niedziela, 5 sierpnia 2012

Melchior Medard - Carska roszada


Tytuł: Carska roszada
Autor: Melchior Medard
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Liczba stron: 381


Tym razem miałam okazję przenieść się do atmosfery Warszawy z końca XIX wieku. Odbyło się to za sprawą Melchiora Medarda, autora powieści "Carska roszada". Melchior Medard do tej pory był dla mnie autorem nieznanym. Pisarz postanowił stworzyć powieść trochę kryminalną, trochę szpiegowską, w której zawarty byłby również obraz społeczeństwa tamtego okresu.

Estar Pawłowicz Van Houten dostaje zadanie znaleźć mordercę kilku kobiet. Oprawca zabija kobiety, wyjmuje ich wnętrzności, a twarz polewa kwasem. Kilka szczegółów jednak się nie zgadza, więc tajny radca musi rozwiązać zagadkę. W międzyczasie poznaje świat warszawskich salonów, a jego losy splatają się z młodą lekarką Zofią Maciejewską.

Autor opowiada o kilku wydarzeniach z dwóch perspektyw. Pierwszą przedstawia wszystkowiedzący narrator, a drugą panna Zofia. Ogólnie ten zabieg bardzo mi się spodobał ze względu na to, że mogłam zobaczyć jak taką samą sytuację widzą i odbierają dwie różne osoby. Słownictwo było stylizowane na te używane w XIX wieku, więc osoba, która nie spotkała się wcześniej z takimi określeniami może mieć minimalny problem ze zrozumieniem kilku słów. Za wierne odwzorowanie tego stylu należy się autorowi pochwała, gdyż napewno wymagało to zasięgnięcia źródeł językowych. Dzięki temu wypowiedzi brzmią bardzo naturalnie.  
Mimo poważnej tematyki nie brakuje scen śmiesznych, żartobliwych wypowiedzi poszczególnych bohaterów, przez co choćby na chwilę możemy uniknąć atmosfery morderstwa.
"-Panie Marianie, bądź pan człowiekiem, objaśnij mi: czego nie ma w tem bigosie, a to, co w nim jest - od jak dawna w nim spoczywa? Bo "toto", o tutaj, chyba samo do niego wskoczyło... Nie wiedziałem, że wśród insektów też są samobójcy..." (s.63)
Autor bardzo często stosuje ironię, która jest lekko wyczuwalna zwłaszcza w opisie bohaterów oraz relacji z kosztowania wielu butelek win jednego wieczoru i efektów libacji podczas dnia następnego.

Do książki zachęcił mnie przede wszystkim czas i miejsce akcji, gdyż lubię książki, których fabuła osadzona jest wiele lat temu, przedstawiony jest obraz życia pod zaborami i tuż po nich.

Niestety, książkę ciężko się czyta ze względu na ilość bohaterów i ich rosyjskie nazwiska. Główny bohater nazywa się Estar Pawłowicz Van Houten i przez to może nam się wydawać, że są to dwie postacie, a nie jedna. Przez kilkadziesiąt stron miałam problem z tym kto jest kto, bardzo przydałby się gdzieś spis wszystkich bohaterów, żeby w razie rozkojarzenia można było przypomnieć sobie coś o tej osobie. Brakowało mi klimatu, nie potrafiłam wczuć się w tamte salony, ulice, sposób myślenia. Powieść jest wielopłaszczyznowa, wątki się zazębiają, ale dla mnie jest tego znacznie za dużo, niektóre wątki dodane były niepotrzebnie. Nic nie wnosiły do lektury, a wprowadzały ogromny zamęt. Spodziewałam się po tej książce czegoś lepszego, bardziej wciągającego, zmuszającego mnie do prowadzenia śledztwa razem z Estarem Pawłowiczem. W rzeczywistości dla mnie jest to książka dobra, ale nie straciłabym dużo gdybym jej nie przeczytała.

Mimo wszystko zachęcam Was do jej przeczytania ze względu na to, że z tego co czytałam opinie innych czytelników są nią zachwyceni, więc może tylko mi nie przypadła za bardzo do gustu. Najlepiej jest samemu wyrobić sobie opinię :).

Moja ocena: 5/10

Powieść przeczytałam i zrecenzowałam dzięki 
Fakt ten nie wpływa na moją obiektywność i ocenę

piątek, 3 sierpnia 2012

Tag "Moje sekrety"

Zostałam niedawno upomniana przez Czarownicę, że nie odpowiedziałam jeszcze na tag "Moje sekrety", więc właśnie teraz to czynię :)
ZASADY TAGU:
1. Każda oznaczona osoba musi opowiedzieć 5 faktów o sobie
i zamieścić je na na swoim blogu.
2. Następnie wybierasz przynajmniej 10 nowych osób do tagu.
3. Wymień w swoim poście osoby, które otagowałeś i napisz kto otagował Ciebie.
4. Nie oznaczaj ponownie osób, które są już oznakowane.
5. Dodaj baner zabawy (wyżej).
6. Zapraszam do tagu wszystkie osoby nawet jeśli nie zostały otagowane.
Miłej zabawy :)

Zostałam otagowana przez Czarownicę.
Ja taguję wszystkich czytelników tego posta, wiem, że część z blogerów nie lubi się bawić w tagi, więc nie chcę Was zobowiązywać, zwłaszcza, że miałabym wybrać aż 10 osób :)

1: Jestem straszną bałaganiarą, mimo, iż nie daję tego po sobie poznać ;). Jeśli chodzi o mój pokój to wolę go sprzątać przez cały dzień raz w miesiącu, niż robić to szybciej powiedzmy raz w tygodniu.
2: Często przedkładam ilość nad jakość, przykładem są lakiery. Mimo, iż wiem, że moje ukochane Safari czy Vollare nie są jakoś super trwałe to wolę kupić 4 słabsze niż jeden porządny, dlatego też moja kolekcja lakierowa szybko się rozrasta :P
3: Bardzo dużo rzeczy chomikuję, nie wyrzucam, mimo że wiem, że nie będą mi potrzebne. Kto w wieku 19 lat trzyma zapiski i referaty z podstawówki? :)
4: Bardzo szybko zaczynam ufać nowopoznanym osobom, z góry zakładam, że są dobrzy i mają szczere intencje. Na szczęście do tej pory nie trafiłam na osobę, co do której bym się pomyliła :)
5: Nie lubię osób, które są nietolerancyjne, są rasistami lub wyśmiewają innych tylko dlatego, że ich kolor skóry, narodowość, religia i poglądy są odmienne. Poza tym mojej sympatii nie zyska osoba, która wyśmiewa się z osób chorych. Ale ogólnie ludzi lubię :)

Zostałam otagowana również przez Aurore, więc muszę napisać jeszcze kolejne rzeczy o sobie :).

6: Uwielbiam wszelkie słodkości i fast food. Moim numerem 1 jest McFlurry z McDonald's, kiedy mam okazję to zawsze po to sięgam :D
7: Nie przepadam za ciemnymi kolorami, lubię żywe barwy. Ta skłonność ujawnia się głównie w zimę, kiedy ludzie chodzą w czarnych, szarych kurtkach, a ja do tego dołączam żółty szalik lub turkusową torbę i idę w miasto :)
8: Uwielbiam rozmawiać wieczorami lub nocą ze znajomymi. Rozmowa ma wtedy zupełnie inny nastrój :)
9: Mam tendencję do gubienia kluczy/telefonu w torebce. Dziwnym trafem zawsze znajdują się obok siebie mimo iż jestem pewna, że ich tam nie wkładałam :D
10: Mimo, iż jestem osobą strasznie gadatliwą i często mówię nie wiadomo o czym, to potrafię przy tym słuchać i spora część moich znajomych wie z kim się skontaktować żeby się wygadać i ewentualnie otrzymać dobre rady :)

W ogromnym skrócie podałam Wam kilka faktów o mnie. Może nie wszystkie są supertajne, ale mogą zobrazować choćby w małym stopniu mój charakter :). 
Tak jak wspominałam, taguję wszystkich tych, którzy czytają ten post; mam nadzieję, że u kilku osób zobaczę jeszcze odpowiedzi na te pytania :)

środa, 1 sierpnia 2012

Stosik sierpniowy

Witajcie :)
Dzisiaj przychodzę z porcją kolejnych książek, po które sięgnę w sierpniu :), myślę, że to będzie jedyny stosik w tym miesiącu bo przez moje ostatnie lenistwo mniej książek czytam :p.

Biblioteka:
Agata Christie - Po pogrzebie (szukałam i szukałam w bibliotece, a dziś przypadkowo znalazłam :))
Agata Christie - Przyjdź i zgiń (ciekawe jak mi się Christie spodoba po roku rozłąki :P)
Krzysztof Kąkolewski - Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię (gdzieś na blogu o niej czytałam więc gdy wpadła w moje ręce to nie mogłam jej zostawić na półce)

Wydawnictwo Promic:
Christian de Cherge - Ludzie Boga (zobaczymy, fragment opublikowany na stronie bardzo mi się spodobał :))
Anna Maria Jaśkiewicz - Przeczekać ten dzień (akurat na tą książkę uwagę zwróciła moja siostra i doszłam do wniosku, że zapowiada się ciekawie, więc chętnie przeczytam :))

Portal zaczytajsie.pl
Graham Masterton - Trauma (Mastertona poznałam w liceum i lubię jego książki, mam nadzieję, że i ta mi się spodoba)
Edward Lee - Ludzie z bagien (zarzekałam się u kogoś w komentarzach, że nie sięgnę po tą książkę bo się okładki boję, ale cóż, jednak się zdecydowałam i myślę, że nie będę żałować)



To by było na tyle jeśli chodzi o ostatnie zdobycze ;).

Ostatnio byłam w Biedronce skuszona takim ogromem książek, jakie niektórzy z Was przytaszczyli do domu. Niestety, były albo już resztki, albo asortyment był słaby i na nic się nie zdecydowałam. Za to jeśli chodzi o kosmetyki to w związku z wystawieniem kosmetyków Bell w Biedronce kupiłam baaaardzo ładny lakier i mój ulubiony dwufazowy płyn do demakijażu z Bielendy :). 

Sierpień zapowiada się zdecydowanie kryminalnie i mrocznie, już nie mogę się doczekać kiedy to wszystko przeczytam :)). Ponadto będzie bardziej kosmetycznie (o ile się z czasem wyrobię), gdyż moja siostra, której uwagi bardzo pomogły mi na samym początku tworzenia bloga stwierdziła, że tylko piszę o książkach, a przecież mój blog to "2 razy K - Książkowo i kosmetycznie" no i nie można zapominać o kosmetykach :D. Posty są w przygotowaniu, mam nadzieję, że Wam się spodobają  :).