Tytuł: Pan Whicher w Warszawie
Autor: Agnieszka Chodkowska - Gyurics, Tomasz Bochiński
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Liczba stron: 494
Źródło okładki: http://www.strefaksiazki.net/sites/books/157
"Książę detektywów Scotland Yardu na tropie zbrodni w
ogarniętej powstańczą gorączką XIX -
wiecznej Warszawie". Te słowa widnieją na przedniej stronie okładki
i od pierwszego kontaktu z tą powieścią są zachęceniem do jej przeczytania.
Duet Agnieszki Chodkowskiej - Gyurics i Tomasza Bochińskiego wspólnymi siłami
stworzył opowieść o zbrodni i śledztwie i umieścił ją na tle Warszawy w
przededniu powstania.
Do Warszawy, pozostającej wciąż pod zaborem rosyjskiego cara
przybywa z Anglii książę detektywów - Jonathan "Jack" Whicher.
Zostaje on skierowany do wyjaśnienia zagadkowego zniknięcia grafini Dołgoruki.
Okazuje się, że nie jest ona jedyną zaginioną z tej rodziny. Według plotek,
kilka miesięcy wcześniej jej córka uciekła z mężczyzną z niższego stanu. Sprawa
zostaje jednak zamieciona pod dywan ze względu na możliwość rozdmuchania
skandalu w rodzinie arystokratów, blisko spokrewnionych z carem. Oprócz tego w
Warszawie źle się dzieje: nocami miasto przemierza Czarna Kareta porywająca ludzi,
a ktoś morduje pozornie przypadkowe osoby i masakruje ich ciała. Dodatkowo
pojawiają się słuchy o nadchodzącym wybuchu powstania. Angielski detektyw musi
w tym całym zamieszaniu zachować jasny umysł i rozwiązać zagadki arystokratów.
Mężczyźnie grozi niebezpieczeństwo - ktoś bardzo chce, aby zaprzestał
kontynuowania swojej misji.
Muszę przyznać, że dałam się złapać autorom w pułapkę. Jak dziecko
przyjmowałam kolejne tropy i byłam wręcz przekonana, że podejrzany jest winny.
Za chwilę okazywało się jednak, że inna osoba nie ma alibi i krąg ewentualnych
morderców się powiększał. W momencie, w którym akcja zaczęła się rozwiązywać
wprost nie mogłam się doczekać co będzie dalej, czy ostateczny zabójca zostanie
ujawniony, czy poniesie karę za śmierć wielu osób? Pani Agnieszka i Pan Tomasz
nieustannie trzymali mnie w napięciu. Należy im się szacunek, zwłaszcza za
dopracowanie powieści pod względem maleńkich szczegółów. Jak głosi Posłowie
(które polecam przeczytać, bo jest wyjątkowo ciekawe) dużo elementów jest
odwzorowaniem realiów 1862 roku. Należy sobie uświadomić, że w tych czasach nie
było internetu, telefonów, nowoczesnych technik śledczych, badań DNA.
Informacje były przekazywane za pomocą poczty, co wiązało się nawet z
kilkutygodniowym oczekiwaniem. Mimo to, obecność genialnego detektywa Whichera,
który jest postacią autentyczną prowadzi do rozwiązania najbardziej zagmatwanej
zagadki.
Powieść należy do serii Alibi, w której znajduje się również
opisywana kiedyś przeze mnie "Carska roszada". "Pan Whicher w
Warszawie", podobnie jak wcześniej wspomniana pozycja, dla zwiększenia
dramatyzmu zyskał okładkę poplamioną krwią. W środku mamy cały tekst podzielony
kartkami z kalendarza oraz wyznaczone pory dnia. Dzięki temu nie musimy się
zastanawiać nad upływem czasu w powieści, czy dana sytuacja wydarzyła się rano
czy wieczorem. Dodatkowo część wydarzeń jest przedstawionych z perspektywy
głównego bohatera. Sprawia to, że możemy być bliżej śledztwa, gdyż wręcz
wnikamy w umysł detektywa. Mężczyzna , mimo niskiego pochodzenia dobrze wtapia
się w świat arystokracji, nie dba jednak o to że urazi jakąś ważną osobę.
Najważniejszym celem jest odnalezienie zabójcy, a to panu Whicherowi nie
przyjdzie wcale tak łatwo.
Cóż mogę napisać? Polecam, polecam i jeszcze raz polecam :).
Rewelacyjna powieść na długie jesienne wieczory, od której ciężko jest się
oderwać. Jeśli macie ochotę na kryminał z nutą historii w tle to zachęcam do
sięgnięcia po tę pozycję, z pewnością nie będziecie zawiedzeni.
Moja ocena: 9/10
Powieść przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Fakt ten nie wpływa na moją obiektywność i ocenę
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania
Kryminały lubię coraz bardziej, a połączeniu z historią, to musi być coś dobrego :)
OdpowiedzUsuńkwestię historyczną trzeba potraktować z przymrużeniem oka, ale kilka postaci jest autentycznych :)
UsuńNie mogłabym się oprzeć takiej klimatycznej okładce :)
OdpowiedzUsuńNie opieraj się dłużej i koniecznie przeczytaj :)
UsuńZachęciłaś mnie, a okładka jest cudowna! ^^
OdpowiedzUsuńps. Zapraszam do wzięcia udziału w moim blogowym konkursie:
http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/2012/11/pierwszy-blogowy-konkurs.html
okładka ma klimat ;).
UsuńJestem w trakcie lektury i mam nadzieję, że też wychwalę tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńJeśli początek Ciebie znudzi to się nie poddawaj, wprowadzenie do akcji jest troszkę dłuższe, ale kolejne wydarzenia są bardzo ciekawe :)
UsuńCo za okładka!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki, które stale trzymają w napięciu i które raz po raz wpuszczają czytelnika w maliny. Nie ma to jak naprawdę dobra lektura!
Skojarzyła mi się trochę moja ulubiona Christie, która również lubi podpuszczać czytelnika, a później okazuje się, że mordercą jest ktoś, o kim w ogóle nie myślałam :)
UsuńBardzo chciałabym ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że naprawdę warto :)
Usuń