Tytuł: Endgame. Wezwanie
Autor: James Frey, Nils Johnson - Shelton
Liczba stron: 496
Wydawnictwo: SQN
Endgame rozpoczyna się w chwili, której chyba nikt się nie spodziewał. Spadające meteoryty są znakiem, wyznaczają początek rozgrywki. Bohaterowie zjeżdżają się w jedne miejsce, dobierają się w pary, szukają sojuszników, z którymi będą mogli pokonać pozostałych. W ślad za jedną z zawodniczek, Sarah Alopay rusza jej chłopak, który chce obronić swoją ukochaną. Brak przeszkolenia wpędza go w niemałe kłopoty.
Mimo, że autorzy przedstawiają akcję z perspektywy różnych bohaterów, to pozostawili mało miejsca na charakterystykę postaci i przez dosyć długi czas mi się mieszali. Z nikim nie zdążyłam się utożsamić, do nikogo przywiązać na tyle, aby po kilkunastu dniach od skończenia lektury myśleć o tej postaci.
W tej książce nie brak za to akcji. Jesteśmy przerzucani z jednego miejsca w drugie, genialni nastolatkowie wypróbowują kolejne zasadzki, prowadzą ze sobą walkę, próbują odnaleźć klucz do zagadki. Może się tutaj trochę przyczepię, ale momentami nie było nawet chwili oddechu od walki, tylko Endgame rządzi bohaterami i ich zachowaniem.
Projekt Endgame został zaplanowany na trzy tomy, które mają ukazywać się kolejno co rok. Mimo, że ta książka mnie nie porwała i dosyć ciężko mi było wciągnąć się w losy tylu bohaterów, to będę jednak śledziła rozwój Endgame.
Podsumowując, z racji, że książka nieco mnie rozczarowała uznaję ją za przeciętną. Liczę, że drugi tom okaże się znacznie lepszy.
Moja ocena: 5,5/10
Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Fakt ten nie wpływa na moją ocenę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw tutaj ślad swojej obecności, z chęcią przeczytam i odpowiem na Twój komentarz :). Coś Ci się nie podoba lub z czymś się nie zgadzasz? Napisz mi o tym. Anonimie, podpisz się