Tytuł: Gra o tron
Autor: George R.R. Martin
Wydawnictwo: Zysk i S - ka
Liczba stron: 838
Źródło okładki:http://lubimyczytac.pl/ksiazka/134254/gra-o-tron
"W grze o tron zwycięża się albo umiera"
George R.R. Martin i jego "Gra o tron"
biją rekordy popularności w czytelniczym świecie. Nie bez znaczenia jest fakt,
że na podstawie książki jest emitowany serial o tym samym tytule nadawany przez
HBO.
Prawdę mówiąc, nigdy nie zdarzyło mi się czytać
powieści zbliżonej do "Gry o tron", więc ciężko mi jest porównać ją z
innymi pozycjami tego typu. Myślę jednak, że jest to opowieść na wysokim
poziomie i zasługuje na zapamiętanie przez rzesze czytelników.
Powieść jest wielowątkowa, przez co do około 150
strony mniej uważni czytelnicy (do których czasami się zaliczam) mogą mieć
problem ze zrozumieniem kto jest kim, po czyjej stoi stronie i czy jest
bohaterem pozytywnym czy negatywnym. Recenzja ze względu na mnóstwo wątków i
szybkość wydarzeń jest trudna, nie chcę Wam odbierać przyjemności z czytania,
więc skupię się bardziej na bohaterach niż wydarzeniach.
Postacie skupione są wokół dwóch rodów: Lannisterów
i Starków. Dodatkowo obecny jest wątek Daenerys i Drogo, którzy bezpośrednio
nie stykają się z żadnym przedstawicielem wymienionych rodzin.
Autor wkłada w usta bohaterów wiele mądrych słów,
które możemy odnieść nie tylko do postaci występujących w "Grze o
tron", lecz także do nas samych. Mi najbardziej zapadła w pamięć wypowiedź
Tyriona "Krasnala" Lannistera:
Tyrion jest również jednym z moich ulubionych przedstawicieli płci męskiej w tej powieści. Jeśli istnieje potrzeba to jednoczy się z rodziną i bez żadnych problemów może porozumieć się z ojcem. Z drugiej strony zachowuje się fair play wobec wrogów. Poza dobrym charakterem jest obdarzony ciętym językiem, ciągle padają z jego ust trafne riposty. Za to jego siostra Cersei, żona króla Roberta jest dla mnie jedną z najmniej sympatycznych osób w "Grze o tron". Jest obłudna, zapatrzona tylko w siebie. Cały czas oszukuje męża i nie kocha go. Dodatkowo jest gotowa na wszystko, aby ochronić swoje interesy. Jej syn Joffrey bardzo wdał się w matkę, jest okrutny nawet wobec osób, które są blisko związane z nim i z jego ukochaną. Widać na nim wpływy Cersei, jest wierną jej kopią.
Głową rodu Lannisterów jest Ned Stark, ojciec 6
dzieci, w tym nieślubnego Jona. Bardzo podobała mi się jego postawa, wierny,
lojalny człowiek króla, dobry i kochający ojciec. Warto zaznaczyć, że w
opisywanej historii bękarty były częstym zjawiskiem, a Stark nie wyparł się
dziecka tylko wziął go do siebie na wychowanie. Jon, mimo że jest nieślubnym
dzieckiem stara się być kimś godnym Starków. Decyduje się na wstąpienie do
Nocnej Straży i bronienie Muru. W chwili, gdy rodzina jest w niebezpieczeństwie
kosztem utraty honoru decyduje się na pomoc przyrodniemu rodzeństwu. Arya,
młodsza z córek Catelyn i Neda jest postacią trochę nietypową jak na
dziewczynkę. Jej towarzyszami zabaw są głównie chłopcy, razem walczą, łapią
koty i przygotowują się do dorosłego życia. Tak naprawdę mimo młodego wieku
Arya jest gotowa na wiele dla dobra swojej rodziny. Jest to bohaterka, której
postawa zasługuje na uznanie. Bohaterowie wzbudzali mnóstwo mojej sympatii, z
częścią z nich aż szkoda było mi się rozstawać.
Muszę zwrócić szczególną uwagę na okładkę, bardzo mi pasuje do całej historii, zwłaszcza, że tron z mieczy występuje w powieści.
Martin zastosował podział rozdziałów oznaczonych
imieniem poszczególnych bohaterów. Czytając nazwę rozdziału od razu wiemy, komu
będzie on w szczególności poświęcony. Troszkę jest to jednak niewygodne,
zwłaszcza przy takiej dużej liczbie stron. Wolałabym, gdyby był jednak
klasyczny spis treści na końcu książki.
Za co polubiłam autora? George R.R. Martin nie boi
się wprowadzać bohaterów w trudne sytuacje, uśmierca nawet tych kluczowych.
Mało który pisarz decyduje się na takie rozwiązanie, zwłaszcza że saga liczy
obecnie kilka tomów. Z drugiej strony w "Grze o tron" jest tylu
bohaterów, że może sobie uśmiercać raz na jakiś czas i jeszcze sporo ich
zostanie :).
Język stosowany przez bohaterów i narrację jest
prosty, łatwy do zrozumienia dla przeciętnego czytelnika. Dodatkowo warto
wspomnieć, że mimo ponad 800 stron książkę czyta się bardzo dobrze i szybko,
wiele wątków i postępująca akcja wprowadzają dynamikę, dzięki której czytanie
nam się nie nudzi i chcemy jak najszybciej poznawać dalsze losy bohaterów.
Dzięki otwartemu zakończeniu wręcz czuję się w obowiązku rozejrzeć za drugą
częścią, czyli "Starciem królów" :).
Moja ocena: 9/10
Jak wiesz "Grę o tron" mam od dawna w planach. Co chwilę słyszę i czytam o niej same pozytywy, więc nie mam innego wyjścia jak tylko przekonać się, czy i mnie na historia wciągnie. Już nie mogę się doczekać aż wpadnie ona w moje ręce. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
myślę, że powinna wciągnąć :)
UsuńCzyli to jest ta recenzja, z którą się tak wczoraj męczyłaś ;P Hmmm... nie planowałam czytać tej książki i w sumie nadal mam wątpliwości, ale zachęciłaś mnie (a to sukces, bo wcześniej nawet nie wiedziałam o czym jest ta książka a o serialu słyszałam, ale nie oglądałam żadnego odcinka). Jeżeli będę miała dłuższą chwilę to pewnie sięgnę po ten tytuł. Najpierw jednak skupię się na swoich priorytetach ;]
OdpowiedzUsuńTak żeby na spokojnie przeczytać to trzeba sobie niestety przynajmniej 5 - 6 dni znaleźć na czytanie, więc jest czasochłonna książka, ale warto :P
UsuńI wreszcie jest długo zapowiadana recenzja! ;)
OdpowiedzUsuńMiałam wątpliwości co do tej książki i nadal pewne pozostały (właściwie tylko co do tej wielowątkowości- w "Córce krwawych" A. Bishop autorka od samego początku książki zaczęła zasypywać nas nieznanymi nazwami i zamiast je stopniowo objaśniać, wciąż dokładała nowe, nie wyjaśniając poprzednich, co sprawiło, że dałam sobie spokój z jej powieścią po kilkudziesięciu stronach).
Pomijając tę jedną kwestię, udało Ci się mnie przekonać, no i ocena 9/10 też wiele mówi :)
Jeśli się uważnie czyta to mimo wielowątkowości można się szybko połapać kto jest kto. Ja czasami się "wyłączam" podczas czytania i dlatego zajęło mi to prawie 150 stron :P
UsuńJestem jeszcze w trakcie czytania, więc powstrzymam się przed oceną, ale pewnie będzie podobna do Twojej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo chętnie przeczytam i porównam spostrzeżenia :)
UsuńMuszę Ci powiedzieć, że co do Tyriona, to nie darzę go sympatią. Irytuje mnie także Sansa. Ale końcową ocenę sama przeczytasz za jakiś czas. ;)
OdpowiedzUsuńNiedługo druga część? :D
Wiesz, Twoją recenzję to przeczytam wnikliwie kilkanaście razy. Sansy również nie lubiłam, co do postaci Tyriona to pogadamy jak będzie recenzja :)
UsuńZ drugą częścią to będzie napewno, tylko nie wiem kiedy :P
To jeszcze troszkę poczekasz. Ale o recenzji dowiesz się pierwsza. ;)
Usuńtaką mam nadzieję :)
Usuńna 100% przeczytam przed końcem tego roku :)
OdpowiedzUsuńPolecam :). Tylko ostrzegam, naprawdę potrafi wciągnąć :D
UsuńMamy podobny gust, co zauważyłam. Kochana, ja gdybym stworzyła kilka takich top10 wymarzonych prezentów książkowych, to ja i moi bliscy zbankrutowalibyśmy. :D A ja wciąż do listy "Chcę przeczytać - chcę mieć" dopisuję nowe tytuły!
OdpowiedzUsuńna mojej liście książek, które chciałabym mieć jest tyle tytułów, że zrobiłaby się z tego niezła biblioteka, miejsca w domu by nie wystarczyło ;p.
UsuńJeżeli postanowię się w końcu zabrać za poznawanie fantastyki, to Martin jest trzeci w kolejce za Sapkowskim i Tolkienem. :)
OdpowiedzUsuńJa planuję po przeczytaniu sagi Martina wziąć się za twórczość któregoś z tych autorów, ale to pewnie dopiero w przyszłym roku jakoś ;p
UsuńJa uwielbiam sagę Martina mimo, że nie przepadam za fantastyką :)
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać kiedy przeczytam dalsze części :)
Usuń