Autor: Tina Reber
Liczba stron: 671
Wydawnictwo: Akurat
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl
Ostatnio zachorowałam na totalny niechcemisizm. Książki, nawet te dobre czytałam długo, kolejne strony, mimo wciągającej akcji wręcz się wlokły. Na szczęście trafiłam na "Miłość bez scenariusza", która przełamała moją niechęć do czytania. Otworzyłam książkę i zamknęłam ją dopiero po ponad 400 stronach nieprzerwanej lektury. Dawno, bardzo dawno tak nie miałam, Ryan i Taryn (no dobra, głównie Ryan <3) tak mną zawładnęli, że absolutnie nie chciałam się z nimi rozstawać.
Kim jest ten męski bohater? To gwiazda filmowa, przystojniak, który może się pochwalić uwielbieniem ze strony wielu kobiet. Nawet gdy kręci film w miasteczku aż roi się od jego fanek. Wyjątkiem jest właśnie Taryn, która nie rozumie zachwytu Ryanem. Dodatkowo kobieta konsekwentnie odrzuca wszystkich adoratorów - niedawno została bardzo skrzywdzona. Zrządzeniem losu Ryan dosłownie wpada na Taryn podczas ucieczki przed fankami, a ona udziela mu schronienia w swoim barze. Oboje boją się zaufać, boją się tego, co zaczyna się między nimi rodzić, ale miłość staje się silniejsza niż wszystko inne. Oczywiście życie rzuca im kłody pod nogi w postaci innych osób, ale czy miłość nie powinna zwyciężać wszystkich przeciwieństw?
Okej, ta książka jest przewidywalna, bardzo przewidywalna. Zawiera wszystkie cechy charakterystyczne dla romansideł, parę która nie powinna być razem, miłość, która nie powinna była się zdarzyć. Zawistni ludzie, którzy za wszelką cenę chcą zniszczyć związek: obecni. Najlepsi przyjaciele, którzy nigdy do tego nie dopuszczą i stanowią ogromne wsparcie w trudnych momentach: obecni. Autorka podała to jednak w taki sposób, że nie czułam przesytu, nie przeszkadzała mi ta lekka wtórność. Sprawdzona historia w nowym opakowaniu była podana nadzwyczaj dobrze!
Podsumowując, "Miłość bez scenariusza" to romansidło, które jest naprawdę rewelacyjne. Bawiłam się przy niej świetnie, a kończąc lekturę żałowałam, że nie mogę od razu sięgnąć po drugi tom. Tęsknię za bohaterami, ich problemami i radościami. Oby tylko kontynuacja trzymała poziom :)
Moja ocena: 9/10
Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Fakt ten nie wpływa na moją ocenę
W sam raz dla mnie :) Świetna recenzja
OdpowiedzUsuńmoje zdanie chyba znasz. Zgadzam się z Tobą, to czytadło, na wakacje, lub na chandrę, taka bajka dla kobiet :D
OdpowiedzUsuńOd dawna myślę o tej książce, znajduje się na mojej liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńRomansidła mnie raczej nie kręcą, za to stan "niechcemisię" i mnie dopadł.
OdpowiedzUsuń