Autor: Marek Orłowski
Liczba stron: 361
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Źródło okładki: http://www.wydawnictwoerica.pl
"Samotny krzyżowiec. Miecz Salomona" to tytuł otwierający debiutancką serię Marka Orłowskiego. Książka, którą właśnie przeczytałam opiera się na historii wypraw krzyżowych, konkretnie walce z Saracenami, którym przewodził Saladyn. Przyznam szczerze, że ten okres historyczny zawsze zostawiałam w tyle za XX wiekiem, nigdy mnie szczególnie nie pociągał, więc postanowiłam się do niego przekonać za pomocą powieści. Czy wciągnęła mnie w XII wiek na tyle skutecznie, że polubiłam wyprawy krzyżowe, walki i postanowiłam coś o tym czasie doczytać?
"Samotny krzyżowiec. Miecz Salomona" dzieli się zasadniczo na 3 części. W pierwszej poznajemy historię powstania magicznego miecza, który sam sobie wybiera rękę, która nim włada, dowiadujemy się jak powstał Zakon Rycerzy Chrystusa, którego głównym zadaniem jest obrona pielgrzymów. Nieoczekiwanie okazuje się, że mają w swoich rękach prawdziwy skarb, którego muszą strzec. Tajemnicę mogą znać tylko dwie osoby, godne zaufania, które nie wyjawią jej nawet na torturach. I na tym właściwie kończy się prolog, po którym przechodzimy do nieco kiepskiego rozwinięcia akcji. Właściwie cały czas jest poświęcony walce z Saracenami. Te strony ogromnie mi się dłużyły i często odkładałam książkę ze zniechęceniem. Opłacało się jednak przebrnąć, bo od momentu, gdy główny bohater, Roland de Montfernat, zwany też Czarnym Rycerzem wybiera się wraz z zakonnikami do siedziby Starca z Gór, przywódcy asasynów. Akcja zaczyna pędzić, jest świetna, obfituje w niespodziewane wydarzenia. Strasznie szkoda, że tak późno!
Marek Orłowski stworzył świetnego głównego bohatera. Czarny Rycerz ma tajemniczą przeszłość, jest świetnym wojownikiem, doskonałym strategiem, nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Walczy po stronie zakonników, ale nie chce do nich przystąpić i podporządkować się twardym regułom. Woli być niezależny, decydować o samym sobie. Świetna postać, która w kolejnym tomie (który już w październiku) ma szansę rewelacyjnie się rozwinąć.
Ciężko jest mi ocenić tę książkę. Może wielki fan walk, tego okresu historycznego nieco łagodniej spojrzy na dłużące się opisy bitew. Mnie to zraziło, ale czytając opis "Ścieżek przeznaczenia", czyli kontynuacji wnioskuję, że będzie więcej akcji podobnej jak w końcówce, mniej walki, więc jestem pozytywnie nastawiona.
Podsumowując, poszczególne części książki można podzielić według klasyfikacji: bardzo dobra/bez szału/rewelacyjna. Wyciągając z tego średnią, polecam, ale bardziej fanom bitew i wypraw krzyżowych, o czym napisałam w poprzednim akapicie.
Moja ocena: 5/10
Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Fakt ten nie wpływa na moją ocenę
Brzmi ciekawie i chociaż zazwyczaj lubię opisy bitew (o ile są tak zrobione, że dajesz się wciągnąć), to tutaj trochę się boję, że będą mi się dłużyć. Może, jeśli znajdę w bibliotece, to spróbują podjać wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie lektury i mam dość podobne spostrzeżenia (mimo, że jestem miłośnikiem tak tego okresu jak i opisów walk).
OdpowiedzUsuń