Autor: Katarzyna Szelenbaum
Liczba stron: 375
Wydawnictwo: Burda (G+J)
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl
Dokładnie rok temu, w lutym, rozpoczęła się moja przygoda z "Wielkim Północnym Oceanem". W recenzji pierwszego tomu napisałam, że "Mam ogromną nadzieję, że autorka nie ulegnie szybko komercji, że nie będzie przedłużała Wielkiego Północnego Oceanu do wielu pisanych na siłę części. Liczę, że kolejne tomy będą utrzymywały taki poziom, co "Księga I. Morze". Nadszedł czas na zweryfikowanie tego, czego rok temu spodziewałam się po serii i ocenę końcową.
W tym tomie udało się odkryć kilka tajemnic Kruka, z tym największym, dotyczącym rodziny na czele (Pan Ojciec trafił na pierwsze miejsce na liście najgorszych bohaterów. Nawet dla seryjnych morderców mam więcej litości i sympatii niż dla niego). Nadal było poruszająco, akcja, z racji choroby Kruka, skupiała się głównie na Rinie i jego problemach. Chłopak, pozbawiony wsparcia swojego nauczyciela i jego ciągłych uwag zaczyna gubić się wśród intrygantów i fałszywych przyjaciół.
Ta książka jest niczym wisienka na torcie. Nie wiem, czy mogłabym sobie wyobrazić lepsze zwieńczenie serii. Osobiście jestem fanką nieco innych zakończeń, ale tylko przeprowadzenie akcji w taki sposób pasuje do autorki, jakby było ze stworzoną przez nią historią zrośnięte. Mimo, że bohaterowie uwolnili się od ciężarów, jakie nosili na swoich barkach, to zozostało kilka niedomówień, ale interpretacja została pozostawiona czytelnikowi.
W książkach pani Szelenbaum nie ma miejsca na bajkowość. Strony są przesiątknięte złem, okrucieństwem i cierpieniem. Nie jest to lektura, którą się czyta na rozluźnienie, żeby odetchnąć po ciężkim dniu. Wręcz przeciwnie, to po "Wielkim Północnym Oceanie" trzeba odpocząć. Jest to jednak niezwykle dobre zmęczenie psychiczne i przy odpowiednim dawkowaniu sobie lektury mamy szansę się nią bardziej zachwycić niż przytłoczyć.
Jeśli czytaliście poprzednie części to koniecznie sięgnijcie po "Wielki Północny Ocean. Księga V. Wszędziebądź". Nie czytaliście? Nie zwlekajcie, bo jest to naprawdę rewelacyjna seria. Na potwierdzenie przypominam, że znalazła się w najlepszych książkach 2013 roku, a trafiły tam tylko książki naprawdę wyjątkowe. Polecam!
Moja ocena: 9/10
Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Wydaje się fantastyczna :)
OdpowiedzUsuńpo-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com
Już okładki są świetne :)
UsuńMi zabrakło w tym tomie jakiejkolwiek wzmianki o tym co się stało z Liami, oprócz tego, że oddała swoje włosy na cięciwy... Czekałam aż Rin znajdzie się w końcu w Eferno i będzie coś o niej a tu taka kicha... No i trochę się przez to zawiodłam i moja ocena książki spadła... Co nie zmienia faktu, że cała seria jest świetna i pewnie za parę lat do niej wrócę...
OdpowiedzUsuńPani Marto, Rin nie mógł spotkać Liami, zwłaszcza po tym, jak powiedział, że nie chce jej więcej widzieć na oczy (ani mieć do czynienia z żadną kobietą w ogóle).
UsuńNie chcę tu zdradzać za dużo, ale niekompletność (podkreślana chociażby przez nieobecność kobiet i niemożność zbudowania z nimi relacji - żadnemu z bohaterów się to nie udaje), brak (to chyba najistotniejsze słowo), wymijanie się, niemożność dotarcia do siebie - oto, co czeka człowieka w Eskaflonie.
Proszę zwrócić uwagę, że Rin był faktycznym panem Eferno, a Liami została oficjalnie mu poddana, a jednak nie potrafili być RAZEM w tym samym miejscu, w tym samym czasie i przestrzeni – Liami nie powiedziała mu prawdy o ścięciu włosów, a Rin nie miał bladego pojęcia o sprawach, które się w Eferno dzieją.
Brak Liami i kłamstwo Rina o tym, że wróci, podkreślają jego świadome odcięcie od świata żywych. Zostawia wszystko za sobą, kłamie, zamyka w sobie prawdziwe uczucia (ostatni płacz w życiu) i pcha się w największe niebezpieczeństwo jako – najpewniej – dowódca oddziału.
Ostatnie osoby, z którymi Rin rozmawia to Eferno, Raen (oboje właściwie nie należą do „świata ludzi”) i Enesian (a czy on wraca do świata żywych? Brak Tesil też jest tu znaczący).
To tyle, jeśli idzie o świadomy i absolutnie niezbędny brak Liami. :)
Pozdrawiam.
Też planuję powrót do tej serii, z tym że w ciągu roku - dwóch. Ciekawe czy odbiorę książki tak samo :)
UsuńTak się cieszę, że się Pani podoba :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich Czytelników bloga 2 razy K!
Mam nadzieję, że napisze Pani inne, jeszcze lepsze książki :)
UsuńJeszcze się zastanowię, bo seria wydaje się ciekawa.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, jak już podkreśliłam kilka razy warto :)
UsuńMam za sobą pierwszą część tego cyklu, na kolejne jakoś nie było okazji...
OdpowiedzUsuń