Autor: Emily Gifin
Liczba stron: 478
Wydawnictwo: Otwarte
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl
Wyobraź sobie, że prowadzisz fajne, ustabilizowane życie, masz wspaniałego faceta, wymarzoną pracę, ubierasz się w markowe ciuchy. Marianne prowadzi właśnie takie życie, które jest idealne do dnia, w którym w jej drzwiach staje o połowę od niej młodsza dziewczyna, która twierdzi, że jest jej córką.
Emily Giffin porusza trudną tematykę ciąży w młodym wieku, decyzji, jaką muszą podjąć niedojrzali ludzie, którym zdarzyła się "wpadka". Urodzić dziecko i zdecydować się na jego wychowanie, jednocześnie grzebiąc swoje marzenia o studiach i karierze i skazać się na bycie obiektem plotek? Usunąć ciążę i mieć już na zawsze w pamięci obraz tego traumatycznego przeżycia? A może, tak jak to zrobiła Marianne oddać dziecko do adopcji, aby obcy ludzie mogli je pokochać jak swoje własne?
Autorka przedstawia historię zarówno z perspektywy matki, jak i córki. Inaczej myśli i czuje 18 - latka, inaczej 36 - latka. Emily Giffin obie przedstawiła idealnie, bardzo prawdziwie. Rozterki matki i córki nie są przesadzone i wyolbrzymione. Drugim wątkiem dotyczącym Marianne i Kirby jest wątek miłości. Kirby przeżywa te pierwsze, nieśmiałe i młodzieńcze uczucie, Marianne tkwi w ustabilizowanym związku, ale pragnie ślubu, na który nie chce zdecydować się jej partner. Bohaterkę czeka też spotkanie z dawną miłością - ojcem Kirby, które bardzo mocno na nią wpływa...
Było to moje pierwsze spotkanie z autorką i za bardzo nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Na szczęście Emily Giffin nie decyduje się na przesłodzone, lukrowe wydarzenia i zakończenia. Nie da się z dnia na dzień nadrobić 18 lat nieobecności, nie da się od razu wybaczyć kłamstwa. Ale można, wręcz trzeba próbować naprawić błędy z przeszłości.
"Pewnego dnia" to bardzo dobra książka niosąca przesłanie. To właśnie takiej literatury kobieco - obyczajowej było mi potrzeba, z pewnością będę baczniej zwracać uwagę na twórczość Emily Giffin, bo moim zdaniem naprawdę warto!
Moja ocena: 8/10
Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Fakt ten nie wpływa na moją ocenę
Ja czytałam wprawdzie tylko dwie książki tej autorki, ale obie bardzo różne. Pierwsza to "Coś pożyczonego" - lekka, niewymagająca, ale bardzo fajna. Druga to właśnie "Pewnego dnia" o znacznie poważniejszej tematyce, skłaniająca do jakiejś refleksji. Obie mi się podobały i chętnie będę tę autorkę dalej czytać :)
OdpowiedzUsuńTutaj strasznie podobało mi się zakończenie - zupełnie otwarte, można sobie dalej dopisać ciąg dalszy...
Twórczość tej autorki wciąż przede mną.
OdpowiedzUsuńTak, pisarka pisze bardzo dobrze i porusza ważne tematy, polecam Ci jej inne książki.
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam jej najnowszą książkę i jak zwykle mi się podobała. Tylko "Dziecioodporna" mnie nie urzekła, a "Pewnego dnia" jeszcze nie czytałam, chociaż mam na półce. Niestety w twardej okładce, w przeciwieństwie do pozostałych książek Giffin i teraz mam wrażenie, że do niczego mi nie pasuje... problemy mola książkowego haha :)
OdpowiedzUsuńWygląda na całkiem przyjemną lekturę. W sam raz na wakacyjną podróż? :)
OdpowiedzUsuńPodczas czytania Twojej recenzji, przypomniał mi się film, który kiedyś oglądałam z mamą - jego fabuła też skupiała się na nastoletniej ciąży, jednak bohaterka znalazła jeszcze inne wyjście z sytuacji - zrobiła z tego modę i nagle okazało się, że większość dziewcząt w szkole spodziewa się dziecka :D
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiła. Być może się za nią rozejrzę, bo lubię takie książki.
OdpowiedzUsuń