Autor: Elin Hilderbrand
Wydawnictwo: Świat książki
Liczba stron: 460
"Wczoraj beztroskie życie i suknie od Diora, dziś
szykany i strach"
Sięgając po "Srebrną dziewczynę" spodziewałam się
babskiego czytadła z happy endem w tle. Myślałam że będzie to klasyczna
historia typu: "małżeństwo się rozstaje, ona poznaje jakiegoś mężczyznę,
układa sobie z nim życie, ale kłócą się, wydaje się że to koniec, ale na
ostatnich kartach książki jednak się schodzą i żyją długo i szczęśliwie"
:). Tak mi się wydawało, ale pomyliłam się co do oceny tej powieści już od
samego początku.
Meredith Delinn w jednym dniu traci wszystko. Okazuje się,
że jej mąż oszukał mnóstwo ludzi na ogromną skalę, a ona i jej syn oskarżeni są
o współudział. Kobieta postanawia schronić się u swojej dawnej przyjaciółki
Connie. Obie kobiety są po przejściach, gdyż Connie straciła męża i nie ma
wiadomości od córki, która się od niej odsunęła. Między przyjaciółkami powoli
zaczyna odbudowywać się dawne zaufanie i wzorcowe relacje. Meredith musi
nauczyć się na nowo żyć, bez luksusów, w ciągłym strachu, gdyż ludzie, którzy
powierzyli Delinnowi majątek życia próbują się na niej zemścić za
niepowodzenia. Kobieta boi się wyjść z domu, ponieważ grozi to linczem ze strony mieszkańców wyspy Nantucket.
Czy pięćdziesięciolatka będzie potrafiła uwolnić się od dręczących ją
wspomnień? Czy ułoży sobie życie bez męża?
Książka jest trochę takim typowym romansidłem, ale raczej
opartym głównie na wspomnieniach głównej bohaterki. Meredith analizuje
wszystkie sytuacje na przestrzeni 30 - letniego małżeństwa, które w jakiś
sposób zdradzałyby to, że jej Freddy planuje oszustwo na taką skalę. Razem z
panią Delinn wracamy do jej lat młodości, do pierwszej miłości i wspomnień
najpiękniejszych chwil spędzonych z ojcem. Bohaterka bardzo często przeżywa
załamania, boi się ludzi, tego co będzie w przyszłości. Jej zagubienie się
pogłębia w momencie, kiedy uświadamia sobie, że pomocną dłoń może do niej
wyciągnąć tylko Connie - przyjaciółka, z którą kilka lat wcześniej mocno się
pokłóciła. Powieść spełnia w pewnym sensie funkcję dydaktyczną - uczy nas, że
najważniejszą wartością w życiu jest prawdziwa przyjaźń, ale nie ta oparta na
zależnościach finansowym tylko na szczerym, bezgranicznym oddaniu.
Gdy czytałam książkę to nurtowało mnie często pytanie: czy
obraz przedstawionych bohaterów odpowiada ich wiekowi? Nadal należę do
pokolenia poniżej dwudziestego roku życia, więc mogę się nie znać na rozrywkach
ludzi starszych ode mnie o trzy dekady, ale dla mnie były to postacie trochę przerysowane,
za bardzo "młodzieżowe".
Książka ma ponad 450 stron, więc zdecydowanie nie jest to
lektura na jeden wieczór. Czyta się ją jednak przyjemnie i lekko, ale nie jest
to powieść, która zasługiwałaby na miano powieści roku czy inny supertytuł. Ot,
niezobowiązująca pozycja, czasozabijacz na wakacje.
Co do oprawy, wydania i korekty nie mam zarzutów. Okładka
miła dla oka, bardzo lubię taką "dużą wodę" :). Na szczęście
wydawnictwo nie bawiło się z tytułem i przetłumaczony został jak najbardziej
oryginalny, nie został nadany jakiś zupełnie niepasujący do treści.
Podsumowanie i ocena jest trudna, gdyż jeśli spodziewamy się
książki ambitnej to ta taka nie będzie. Jeśli jednak chcemy zapoznać się z czymś,
co nie zapadnie w pamięć, nie jest absorbujące i da trochę rozrywki podczas
nudnego wieczoru to może śmiało po nią sięgnąć.
Mimo wszystko ocena wysoka. Teraz mam sporo ksiązek do czytania, ale wpisuję na listę. ;)
OdpowiedzUsuńBohaterowie trochę przerysowani, ale całokształt całkiem w porządku był, dlatego taka ocena :)
UsuńMoże być ciekawa, chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńW najbliższym czasie będzie u mnie jeszcze kilka romansideł takich, ale do przeczytania tego również zachęcam :P
Usuńa okładka rzeczywiście fascynująca:)
OdpowiedzUsuńMuszę się zgodzić xd
UsuńPiękna okładka zupełnie nie zapowiada tak ciekawej treści. ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada, akcja dzieje się na wyspie xd
UsuńWybrzydzam dzisiaj okropnie, ale i ta książka do mnie nie przemawia. Okładka jest przepięknie wakacyjna, ale fabuła nie dla mnie, a przynajmniej nie na jesień :)
OdpowiedzUsuńNie każdy musi wszystko lubić, ja czasami też nie mam humoru na niektóre książki :)
UsuńPodpisuję się pod tym, co napisała wyżej Bezrobotna. :)
OdpowiedzUsuńGrunt to jednomyślność :)
Usuń