Tytuł: Ben Hur
Autor: Lewis Wallace
Wydawnictwo: Promic
Liczba stron: 673
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/75412/ben-hur
Dla nikogo, kto podczytuje moje przemyślenia na temat
przeczytanych książek nie powinno być nowością, że lubię czytać książki o
tematyce religijnej. Po "Ben Hura" sięgnęłam z dwóch powodów:
porównanie na okładce do "Quo vadis" (które czytałam i bardzo mi się
podobało) i dlatego, że o tej powieści słyszałam do tej pory bardzo mało, a
lubię czytać coś, co powstało już dosyć dawno. Autor, czyli Lewis Wallace
dopiero od kilkunastu dni jest dla mnie autorem, którego kojarzę i jest to o
kilka lat za późno.
Akcja powieści zaczyna się na początku naszej ery. Trzej
mędrcy: Kacper, Melchior i Baltazar spotykają się, gdyż otrzymali posłannictwo:
mają odnaleźć i złożyć hołd nowonarodzonemu Synowi Bożemu. Autor przedstawia
losy Maryi i Józefa, ich poszukiwania noclegu i wreszcie narodzenie Jezusa.
Wszystkie te wydarzenia są oparte na Piśmie Świętym, ale Lewis Wallace opisał w
bardzo ciekawy sposób relacje między małżonkami, ich zachowania i obawy. Dalsze
księgi opowiadają głównie o Ben Hurze - młodym, żydowskim arystokracie. Wskutek
nieszczęśliwego zbiegu okoliczności i zdrady najlepszego przyjaciela zostaje
skazany na dożywotnie galery, a matka i siostra Ben Hura zostają zabrane przez
żołnierzy. Po 3 latach młodzieniec, dzięki swojej odwadze zostaje uwolniony i
wraca razem z nowym opiekunem do Rzymu. Uczy się sztuki walki oraz rzymskich
obyczajów. Po śmierci Ariusza wraca do rodzinnych stron jako największy wróg
Rzymu. Spotyka dawnego sługę ojca Symonidesa i jego córkę, Esterę. Od tej pory
w życiu głównego bohatera zaczyna się lepiej układać, nawiązuje mocne więzy
przyjaźni, a także spotyka go miłość ze strony córki Baltazara, Iras. Ben Hur,
dzięki dużemu majątkowi postanawia zorganizować armię, która ma pomóc w
zdobyciu i utrzymaniu władzy nadchodzącemu Jezusowi. W międzyczasie w jego
życiu dzieją się różne sytuacje, młody Hur musi zmagać się z przeciwnościami
losu i tęsknotą za najbliższymi.
Chciałabym zwrócić szczególną uwagę na podział powieści na
księgi i krótkie rozdziały. Bardzo lubię taki zabieg ze względu na to, że
książkę wtedy czyta się o wiele szybciej niż w przypadku długich rozdziałów
albo ich braku. Często mam tak, że czytając wieczorami chcę poznać dalsze losy
bohaterów i przezwyciężam sen. Czytając tak od rozdziału do rozdziału przeczytam o wiele więcej, bo
wyznaję zasadę "jeszcze jeden rozdział i idę spać", a kończy się
zazwyczaj na przeczytaniu kilku rozdziałów :). Wydanie ogólnie jest ładne, literówek się nie
dopatrzyłam, ale chyba lepiej by było zrobić typowo twardą okładkę, przez co
książka wizualnie nabrałaby jakiejś elegancji. Ale dla mnie, mimo że zdarza mi
się oceniać książki po okładce nie jest to jakimś wielkim minusem.
Drugą sprawą, o której nie mogę nie wspomnieć jest zmienna
narracja. Autor raz prowadzi ją klasycznie, czyli jest wszechwiedzący, ale nie
uczestniczy w akcji, innym razem zwraca się bezpośrednio do czytelnika i
zachęca nas do uruchomienia wyobraźni i zdobycia wiedzy jak wyglądało typowe
towarzystwo przechodzące przez Bramę Joppejską.
Jeśli chciałam porównywać tę książkę z innymi to musiałabym
chyba sięgnąć po "Quo vadis", które czytałam, ale bardziej urzekła
mnie ekranizacja. Fabuły obu książek są osadzone na początku naszej ery, w obu
obecna jest miłość dwojga bohaterów, i jedna i druga mocno nawiązują do
chrześcijaństwa. Ciężko byłoby mi wybrać lepszą z nich, gdyż obie były naprawdę
dobrą lekturą.
Mam tylko jedną uwagę do autora: czemu nie pisał więcej
powieści? W Polsce jest znany (i to słabo) tylko z "Ben Hura", a moim
zdaniem miał ogromny potencjał do bycia naprawdę wybitnym i słynnym pisarzem.
Mało który autor potrafi mnie zaciekawić na tyle, że zapominam o całym świecie
i wczuwam się w świat fikcyjny. W przypadku Lewisa Wallace'a nie mogłam oderwać
się od czytania, pochłaniałam tekst bardzo szybko. Lekturę jego książki polecam każdemu czytelnikowi :)
Moja ocena: 10/10
Powieść przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Fakt ten nie wpływa na moją obiektywność i ocenę
Faktycznie nie musiałem długo czekać ;) I chyba nie będę zwlekać z zapoznaniem się z tą powieścią. Te lubię krótkie rozdziały, bowiem - jak napisałaś - szybciej idzie mi czytanie ("No to rozdzialik i koniec... no to jeszcze jeden...") :D
OdpowiedzUsuńdzisiaj miałam przypływ weny twórczej i szybko udało się dokończyć :). Nie zwlekaj z czytaniem, koniecznie zrecenzuj bo chętnie porównam opinie :)
UsuńSpokoje, przyjdzie na to czas - może jeszcze w tym roku :D
UsuńNarobiłaś mi ochoty na tę książkę. Po prostu muszę ją przeczytać. Ps. Uwielbiam "Quo vadis" :D
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, musisz :).
UsuńBardzo zachęcająca recenzja:))
OdpowiedzUsuńWow. Tylko tyle mogę skomentować. :)
OdpowiedzUsuńWow bo dobra książka? :)
Usuń