Autor: Marcel Proust
Liczba stron: 479
Wydawnictwo: MG
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/
"W stronę Swanna" jest opowieścią otwierającą cykl "W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta. W tej części autor cofa się do czasów lat dziecięcych, opisuje miejsca, w których bywał, sytuacje, w których uczestniczył i które na zawsze wryły się w jego pamięć.
Najbardziej wciągająca była dla mnie historia nieszczęśliwej miłości tytułowego Swanna. Odeta, kobieta którą pokochał, zwodzi go, bawi się nim przy aprobacie swoich przyjaciół. Marcel Proust rewelacyjnie opisał arystokrację, zasady, którymi kierowali się przy wybieraniu "przyjaciół". Bardzo łatwo można było urazić niektórych możnych, wystarczyło pojawić się na wieczorku organizowanym przez wrogów. Wypadało się z towarzystwa i zyskiwało negatywną opinię w arystokratycznym środowisku.
Proust tworzy rozbudowane opisy, wielokrotnie złożone zdania, co dla czytelnika, przyzwyczajonego do lekkich powieści może być dużym problemem. Przekład Tadeusza Boya - Żeleńskiego czyni lekturę w miarę przystępną. Nie ma jednak co liczyć na rozbudowaną fabułę, czy mnogość dialogów - Marcel Proust skupia się na monologach lub relacjonowaniu odczuć i zachowań, pomijając akcję. Coś się oczywiście dzieje, ale nie w takim stopniu, aby tempo wydarzeń nas porwało.
Pamiętam, że jak czytałam "Mistrza i Małgorzatę" to książka mi się podobała, ale uznałam, że jednak jest dla mnie odrobinę "za dorosła". Żeby w pełni docenić walory literackie, przekazywaną historię i zamysł autora trzeba do niektórych książek dorosnąć. Tak jest też w przypadku "W stronę Swanna". Proust pisze w taki sposób, że nie do każdego trafi, część czytelników będzie po prostu znudzona i powie sobie "nigdy więcej". Na Prousta trzeba znaleźć czas, spokojny zakątek i powoli oddać się lekturze, czasami cofnąć się do poprzedniego zdania czy akapitu. Nie można go czytać z pominięciem strony, jak zwykłe czytadło. Nie do autobusu, pociągu, kolejki u lekarza. Tylko na spokojnie docenimy wartość tej książki.
Jak to w przypadku tego wydawnictwa bywa, wydanie jest bardzo ładne i pasuje zarówno do innych książek wydanych przez MG, jak i samodzielnie prezentuje się na półce wprost cudownie :).
Podsumowując: Warto poszukać czasu na "W poszukiwaniu straconego czasu" i z pewnością nie będzie to stracony czas :). Jeżeli Wam się nie spodoba, nie męczcie na siłę, wróćcie za rok lub dwa, jak tylko poczujecie, że nadszedł na nią czas. Póki co zostawiam bez oceny, żadna cyfra nie jest w stanie określić wrażeń po tej lekturze.
Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Fakt ten nie wpływa na moją ocenę
Bardzo mnie cieszy wznowienie książki jak i zainteresowanie nią na blogach. Czytałam już lata temu, zapewne odświeżę...
OdpowiedzUsuńOgromnie jestem ciekawa jak na nią spojrzysz po tylu latach :)
UsuńProust to klasyka literatury. Trudna klasyka literatury, napisana tak a nie inaczej, lecz mistrzowsko - proustowskie pejzaże przesuwają mi się przed oczami podczas czytania, czuję klimat, nawet te najmniejsze uwielbienia, widzę mnogości kolorów, te wszystkie emocje, nawet wyolbrzymione...Ja jestem zach-wy-co-na i w sumie dobrze, że dopiero po nią teraz sięgnęłam - kiedyś mogłabym jej ani nie zrozumieć, ani nie przeczytac. Na pewno styl jest zrozumiały, ale akurat ta klasyka jest sama w sobie z wyższej półki i trudna, dlatego też dziwię się, że MG wysyła tę książkę "do recenzji" blogerom. Nie, żeby blogerzy nie byli w stanie pojąć tej powieści, ale dlatego, że o niej można pisać, pisać, analizować i analizować, a kilka słów nie oddaje tego, co kryje się w środku "W stronę Swanna". Ale jeżeli dzięki temu ktoś po tę klasykę sięgnie, to sama korzyść. Mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńWiesz, może w kwestii wysyłania do recenzji nie chodzi o to, żeby dokładnie ją zanalizować, raczej żeby pokazać, że coś takiego istnieje i warto się z tym zmierzyć. A analizą i tak każdy czytelnik zajmie się na własną rękę :).
UsuńPo tym jak napisałaś pierwszą część komentarza nie mogę się doczekać lektury kolejnych tomów, zabrzmiało jak najlepsza rekomendacja :)
Ja na pewno sięgnę po kolejne tomy, póki co jeszcze kończę ten pierwszy :)
UsuńDobrze powiedziane, do pewnych książek trzeba "dorosnąć". Miałam kiedyś jedno podejście do twórczości Prousta, ale zraziłam się. Może za jakiś czas...?
OdpowiedzUsuńSpróbuj, możesz zupełnie inaczej spojrzeć na tę książkę :)
UsuńNo tak, ja jeszcze poczekam, aż dorosnę. ;-)
OdpowiedzUsuńA może już dorosłaś :)
Usuńto nie jest książka, która by mnie zauroczyła...raczej się nie skusze :(
OdpowiedzUsuńNo fakt, jeśli nie zauroczyła to nie ma sensu się męczyć :)
UsuńU mnie na blogu nagradzanie za komentarze. Co o tym sądzisz? Jest to lepsze niż rozdania blogowe? Będę niesamowicie wdzięczne jeśli zechcesz się wypowiedzieć.
OdpowiedzUsuńjestem na etapie czytania. Ale ta ksiażka wymaga niepodzielnej uwagi, jest trudna, więc bardziej pasuje, nie czytam, a smakuję, powoli się wgłębiam.
OdpowiedzUsuńKoniecznie będę musiała zdobyć swój egzemplarz, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHistoria miłości Swanna do Odety jest po prostu fenomenalna! Wprost nie mogłam się od niej oderwać, dopóki nie poznałam jej zakończenia. :)
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze zaczekam z tą książką, może kiedyś :-) Jeśli jest tak dobra, jak piszesz, lepiej się nią delektować, niż męczyć na siłę :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie czytałam nic Prousta, a na razie mam inne plany czytelnicze :) Chociaż trochę mnie kusi by poznać ten jego fenomenalny styl.
OdpowiedzUsuń