wtorek, 4 września 2012

Małgorzata Kochanowicz - Latarnie umarłych + informacja

Tytuł: Latarnie umarłych
Autor: Małgorzata Kochanowicz
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Liczba stron: 253
Źródło okładki: http://www.wfw.com.pl/ksiegarnia/product/id:2154/Latarnie_umar%C5%82ych



"Dobra, którego chcę, nie czynię,
a czynię zło, którego nie chcę"
(św. Paweł)

Małgorzata Kochanowicz to kolejna polska autorka, która udowadnia, że rodzima literatura nie jest wcale gorsza od tej zagranicznej. Nie jest niestety osobą znaną w świecie autorów, o ile się nie mylę to w jej dotychczasowym dorobku znajdują się tylko dwie powieści.
Małgorzata Kochanowicz umieściła akcję książki w jednym z piękniejszych polskich miast - Krakowie z przełomu XIX i XX wieku. Malownicze i szczegółowe przedstawienie krakowskich uliczek i zaułków sprawia, że możemy łatwo je odnaleźć we współczesnym mieście. Jak wspomniałam, akcja to rok około 1900, więc nie brakuje nawiązań do zaborów i życia w tamtym czasie.

Do Krakowa przybywa nieco tajemniczy mężczyzna - Witold Korczyński. Bardzo szybko wplątuje się w nieprzyjemny incydent, broni honoru i czci Emilii Hornowskiej. Od tej pory losy dwójki młodych ludzi zaczynają się przeplatać i dochodzi do częstych spotkań. Korczyński skrywa jednak pewien sekret: otrzymuje on listy od człowieka podpisującego się Żuaw Śmierci, który zapowiada mu, że zabije kogoś bliskiego z jego otoczenia. Wysyłanie listów z informacją o planowanym zabójstwie automatycznie skojarzyło mi się ze słynną powieścią Królowej Kryminału - Agaty Christie zatytułowaną "A.B.C.". Bohater powieści Małgorzaty Kochanowicz stawia sobie za cel odnalezienie zabójcy, który pozbawił życia jego żonę, a teraz chce mu odebrać inną, ważną dla niego osobę. Witold rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Niestety, zagadek do rozwiązania coraz więcej, a czasu do planowanego przez Żuawa Śmierci coraz mniej.
Czy Korczyński poradzi sobie ze schwytaniem zabójcy? A może to on będzie ofiarą w tej grze?

Książka mnie pozytywnie zaskoczyła. Jest kryminałem na dobrym poziomie, bez obrazowego opisywania zwłok, krwi i drastycznych scen. Takie powieści również mogą trzymać w napięciu. Kto nie wierzy, niech sięgnie np. po Agatę Christie lub Małgorzatę Kochanowicz. Autorkę czeka jeszcze mnóstwo pracy, aby zostać mistrzynią polskiego kryminału, ale z tej powieści wychodzi dobra zapowiedź. Pisarka nie nudzi, nie dodaje zbędnych ozdobników, rozwlekłych dialogów i opisów, dzięki czemu książka ma około 250 stron a nie 500. Za to należy się duży plus. Dodatkowo powieść ma przyjemny klimat, brak grozy rekompensuje dobra intryga i jej rozwiązanie. Autorka nie pozwoliła czytać książki bez uwagi, gdyż ciągle dodaje jakieś wskazówki, które główny bohater musi wyjaśnić i mimowolnie włączyłam się w śledztwo.

Jeśli chodzi o bohaterów to są to postacie ciekawie wykreowane, ale trochę mi było ich za mało w porównaniu z Korczyńskim. Jego gosposia, Jadwiga jest kobietą o złotym sercu, nieustannie zamartwia się o chlebodawcę. Henryk, mimo dużej różnicy wieku traktuje Witolda jak syna, głównie przez wzgląd na dawną przyjaźń z jego ojcem. Emilia Hornowska przedstawia poglądy typowej emancypatki, chce wziąć sprawy w swoje ręce, nie należy do grona typowych dam salonowych, których głównym zajęciem jest bywanie na przyjęciach i zdobywanie grona adoratorów. Emilia stawia na inteligencję, chce się uczyć mimo początkowego sprzeciwu rodziny, jest bardzo ambitna.
I wreszcie główny bohater - zagadka, Witold. Cechuje go nieufność do otoczenia, wyobcowanie, odwaga i męstwo. Stawia czoło zagrożeniu bez względu na to, jak się sprawy potoczą. Ma jednak chwile, w których wychodzi ze swojej skorupy i okazuje naprawdę wrażliwe serce.

Do czego mogę się przyczepić? Do tytułu. "Latarnie umarłych" jakoś mi po prostu nie pasują do tej powieści ale jest to już moja własna opinia. Może autorka ukryła w tym jakiś przekaz, którego ja nie zrozumiałam.
Mam nadzieję, że będę jeszcze mogła sięgnąć po książki Małgorzaty Kochanowicz i że będą one na coraz to lepszym poziomie.

Moja ocena: 6/10

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dzięki

Fakt ten nie wpływa na moją obiektywność i ocenę.


A teraz długo oczekiwana informacja :)
Wróciłam już z wakacji, zwiedziłam troszkę Kraków, odpoczęłam od regularnego blogowania, a od dzisiaj zabieram się ostro do roboty, :). W najbliższym czasie możecie się spodziewać zaległych sierpniowych recenzji, stosiku, oraz czegoś typowo kosmetycznego. Dziękuję Wam, że mimo mojej nieobecności zaglądaliście na bloga, czytaliście i komentowaliście posty :D
Miłego wieczoru ;)

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam Kraków i szczerze zazdroszczę Ci zwiedzania. ;) Książkę chętnie przeczytam, bo ostatnio przekonałam się do rodzimych twórców. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasi autorzy są super, denerwuje mnie wszechobecne przekonanie, że wszyscy polscy są kiepscy. Co do Krakowa to cóż, ma swój klimat i niepowtarzalny urok :)

      Usuń
  2. Witaj z powrotem :*

    co do Miss Sporty - no właśnie..rozczarowałam się kolejny raz. A lakiery do paznokci nawet lubię..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, tym razem zostaję na dłużej :D.
      Tak, lakiery są całkiem w porządku, przynajmniej te 2, które mam ;p.

      Usuń
  3. Autorki nie znam, ale bardzo chętnie poznam :) Stawiam na polską literaturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawidłowe podejście, polskich autorów znać trzeba :)

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że zwiedzanie było udane :)
    Wypoczynek dobra rzecz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo udane, chciałabym niedługo znowu jechać i po prostu pochodzić po Krakowie :)

      Usuń

Zostaw tutaj ślad swojej obecności, z chęcią przeczytam i odpowiem na Twój komentarz :). Coś Ci się nie podoba lub z czymś się nie zgadzasz? Napisz mi o tym. Anonimie, podpisz się