Autor: Lucyna von Schickedantz
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Liczba stron: 377
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/
Dzisiaj moja opinia na temat książki, która mnie bardzo zezłościła, która wywoływała we mnie bardzo negatywne emocje, ale w ogólnym podsumowaniu okazała się być "w miarę".
Przez pierwsze 160 stron jest mega schematycznie. Kobiety wstają w szlafrokach, Paweł stwierdza, że taki widok to raj i piją sobie kawusię (koniecznie trzeźwą!). Przyjeżdża Bogusia, więc zaczyna się wyciąganie z Emilki jej opowieści z dawnych lat. Oczywiście kobieta się wzbrania, ale koniec końców opowiada. Następnie znowu kawusia, Anna chwali córkę jak to jest kochana bo pomogła jej sprzątać ze stołu. Później winko, wódka, ogólnie napoje alkoholowe. I tak cały czas. Nuda, nuda, nuda! Za tą część powieść dostaje 2/10. Książka szła mi bardzo opornie, aż do czasu, kiedy Anna, Emilia i Bogusia wyruszyły w Polskę.
W końcu zaczyna się coś dziać, oprócz picia, jedzenia i wspominek. Nasze bohaterki poznają dwóch interesujących mężczyzn, zawierają nowe przyjaźnie, pomagają innym w opresji, no i zwiedzają trochę miejsc. Autorka wreszcie skończyła ze schematem, co odczytałam na spory plus, zwłaszcza w porównaniu z wcześniejszymi wydarzeniami opisanymi w książce.
Kolejnym plusem powieści są bohaterowie. Może było to odrobinę przesłodzone, bo wszyscy byli idealni, o wspaniałych charakterach i ogólnie dobrzy dla innych. Mi bardziej chodzi o kreację trzech kobiet: Anny, Emilii, Bogusi. Dwie pierwsze bohaterki powinny być wzorem dla wszystkich kobiet po pięćdziesiątce. Przebojowe, pewne siebie, zdające sobie sprawę z własnej wartości. Zachowują się troszkę jakby miały wciąż po 20 lat, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało, kilka razy śmiałam się z ich dialogów, w których często sobie wzajemnie docinały.
Czy mogę polecić? Jeśli macie ochotę na kobiece czytadło na wakacje, to można sięgnąć. Z pewnością jest jednak w tym gatunku wiele znacznie lepszych powieści. Ta byłaby na naprawdę dobrym poziomie, gdyby nie pierwsza połowa, która niestety, nie zachwyciła.
Moja ocena: 4,5/10
Powieść przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Fakt ten nie wpływa na moją obiektywność i ocenę
Zdrowych, spokojnych i słonecznych świąt Wam życzę :). Odpocznijcie, nabierzcie energii i siły na kolejne tygodnie. I niech nam w końcu ta wiosna przyjdzie :)
Tą książkę raczej na pewno sobie odpuszczę. Nie mam ochoty marnować czasu na książki, które nie są tego warte.
OdpowiedzUsuńZa to też już zrecenzowałam "Sztukę uprawiania róż z kolcami". W sumie mamy podobne zdanie, Gal też mnie nie wzruszyła :)
Jakoś chyba przegapiłam w tym przedświątecznym zamieszaniu Twoją recenzję, już idę nadrabiać ten karygodny błąd ;p
UsuńSzkoda, że książka okazała się tak przeciętna. Okładka i notka mnie bardzo zaciekawiły. Ale skoro początkowo jest bardzo nudna, a całość nie wypada chociażby dobrze to lepiej nie tracić na nią czasu!
OdpowiedzUsuńNo niestety, mnie początek bardzo, ale to bardzo wynudził, dopiero od połowy zaczęło być lepiej :).
UsuńNie widzę tej książki dla siebie.
OdpowiedzUsuńTeraz mam czas zdecydowanie świetnych książek, więc może coś dla siebie znajdziesz :)
UsuńMoze gdy nadejdą wakacje będzie na tę książkę pora ;)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedyś w wolnym czasie w wakacje po nią sięgnę :)
UsuńNiestety nie jestem blogierką i z uwagi na wiek,pewnie nie będę. Dlatego wybrałam jedyną opcję ,która pozwala mi się wypowiedzieć na piśmie.Nie mam zielonego pojęcia która z opcji mi to jeszcze umozliwia i to pod swoim nazwiskiem.Próbowałam ale niestety bez efektu.
UsuńChciałam się odnieść do opinii o Kawowym biurze matrymonialnym.Nie dziwi mnie pani złość i nuda...bo to książka nie dla pani przedziału wiekowego.Ktoś kogo interesują eksperymenty z włosami i paznokciami nie pociągną przeżycia starszych kobiet.Mnie się książka podobała.Nie lubię nowoczesnych zachowań,które pozwalają na zbyt wiele.Nie lubię takich opisów w ksiązce.Każdy ma wyobraźnię i potrafi sobie dośpiweać/we własnej aranżacji,to co dzieje się w relacjach ludzkich w tym także damsko męskich.Książka porusza wiele tematów z bieżacego życia,pokazuje osobiste spojrzenie autorki ale nie odbiera prawa do własnej opinii czytelnika.Rozmawiałam z kolezankami/Uniwersytet Trzeciego wieku/i wiem ,że książka się podoba.Pozdrawiam i przypominam,że o gustach się nie decyduje.Kazdy ma swój osobisty .Anna Myszor
Bardzo Pani dziękuję za komentarz, zwłaszcza za uszanowanie mojego gustu. Wbrew temu, co może pokazywać mój wiek lubię czytać książki wspomnieniowe, o przeżyciach osób starszych ode mnie o kilka dekad. Osobiście bohaterki polubiłam i wręcz podkreśliłam, że inne kobiety w tym wieku powinny brać z nich przykład. Niestety, zraziły mnie schematy akcji w pierwszej połowie książki, która sama w sobie nie jest zła. Również pozdrawiam.
Usuń